Koszykarski Śląsk Wrocław jest jedną z rewelacji nie tylko rundy rewanżowej, ale też całego sezonu EBL. Jesienią z Treflem Sopot nie miał jednak większych szans. W tamtym meczu w hali Orbita goście wygrali dość zdecydowanie, dlatego teraz czas, by wyrównać rachunki na Pomorzu. Rewanż już w sobotę o 17:30; transmisja w Polsacie Sport Extra.
Siedem zwycięstw, trzy porażki – gdyby brać pod uwagę tylko dziesięć ostatnich meczów, Śląsk zajmowałby czwarte miejsce w tabeli. Po przeciętnym początku sezonu nie ma już śladu – doskonała forma w ostatnich tygodniach poskutkowała awansem w tabeli i rozgoszczeniem się w górnej połowie stawki. Co to oznacza – chyba nikomu nie trzeba przypominać. Awans do play-offów jest na wyciągnięcie ręki, ale wrocławianie muszą podtrzymać dyspozycję, którą imponowali do tej pory.
W 2020 roku Trójkolorowi zanotowali ledwie dwie porażki na siedem spotkań. Obie z faworyzowanymi rywalami, bo najpierw ze Stelmetem Zielona Góra, a później z Asseco Arką Gdynia. Po przegranej w Gdyni podopieczni Olivera Vidina wygrali jednak dwa kolejne mecze, oba w znakomitym stylu. Najpierw nie dali szans Polpharmie Starogard Gdański (90:83), a w miniony weekend rozbili Spójnię Stargard (85:65).
– Kluczem jest defensywa. Myślę, że trzymaliśmy się planu, a ten zadziałał. Osiągnęliśmy to, co założyliśmy, wygraliśmy 20 punktami i – zwłaszcza w pierwszej połowie – był to dla nas w zasadzie idealny mecz. Oczywiście popełnialiśmy błędy, ale prezentowaliśmy dobrą grę. W poniedziałek musimy jednak zapomnieć o tym spotkaniu i skupić się na przygotowaniach do starcia z Treflem Sopot – mówił po meczu ze Spójnią trener Śląska Oliver Vidin.
No właśnie, teraz przed wrocławianami kolejne wyzwanie – wyjazd nad morze, gdzie zmierzą się z Treflem. A ten rywal zwykle bywał dla naszej drużyny bardzo niewygodny. Przekonaliśmy się o tym jesienią, kiedy to przyjezdni z Sopotu wygrali w hali Orbita 87:71. I choć cały czas plasują się w górnej połowie tabeli, to jednak ostatnie tygodnie nie są dla nich łatwe.
Wystarczy spojrzeć na poprzednie wyniki Trefla, by dojść do wniosku, że w dobrze funkcjonującym do pewnego czasu mechanizmie coś się zacięło. Co prawda zespół z Trójmiasta wygrał ostatnio z GTK Gliwice, ale wcześniej zaliczył… aż sześć porażek z rzędu – pięć w lidze i jedną w Suzuki Pucharze Polski. Ich forma daleka jest więc od ideału, w przeciwieństwie do dyspozycji Śląska, która zdaje się nieustannie rosnąć. Nie zmienia to jednak faktu, że skład Trefla jest mocny i wyrównany, a o zwycięstwo będzie piekielnie trudno.
– Trefl świetnie gra pod koszem – mówi Maciek Wojciechowski. – W pierwszym spotkaniu Foulland, Kowalenko i Leończyk sprawili nam wiele kłopotów. Ayers i Medlock również są bardzo groźni i agresywni, musimy też uważać na braci Kolenda. Rywale mają bardzo mocny skład, ale mam nadzieję, że zrewanżujemy się za mecz pierwszej rundy. Dla obu zespołów to będzie bardzo ważne spotkanie w kontekście walki o play-offy i jak najlepsze rozstawienie w nich. Myślę, że jeśli będziemy grać agresywnie, to możemy sprawić tym rywalowi sporo kłopotów. W ostatnich meczach, kiedy prowokowaliśmy przeciwników do błędów, to stwarzaliśmy tym sytuacje dla siebie i dla kolegów. Boiskowa agresja i determinacja będą bardzo ważne.
Według kursów naszego sponsora, firmy LV BET, faworytem sobotniego starcia zdają się być gospodarze. Wrocławianie jednak nieraz w tym sezonie udowodnili, że nawet teoretycznie silniejszym rywalom potrafią napsuć sporo krwi. Brakowało jednak zwycięstw z drużynami ze ścisłego topu – w starciach z drużynami z czołowej piątki EBL Wojskowi mają bilans 0-6. Czas to zmienić i zacząć wygrywać także z najlepszymi! W weekend nasze zwycięstwo wielką sensacją co prawda nie będzie, ale miłym akcentem i dużym krokiem w stronę play-offów już zdecydowanie tak. Trzymajmy więc kciuki, by ponownie wszystko poszło zgodnie z planem, a Trójkolorowi z Sopotu do Wrocławia wrócili z tarczą, nie na tarczy. Hej Śląsk!