Derbowe starcia pomiędzy Wrocławiem a Wałbrzychem zawsze dostarczały olbrzymiej ilości emocji. Tak było i tym razem – w drugiej kwarcie za drugie przewinienie techniczne na trybuny został odesłany trener gości Marcin Radomski. Osłabiony Górnik Trans.eu po przerwie pokazał dużą wolę walki, musiał jednak uznać wyższość FutureNet Śląska, który wygrał wyraźnie 91:78.
Przy okazji przegranej w Krakowie, trener Hyży zwrócił uwagę na zbyt małą ilość oddanych zza łuku rzutów. W środowym spotkaniu od początku widać było, że założeniem na derby jest bombardowanie rywali. Już w ciągu pierwszych 1.5 minuty Trójkolorowi oddali 5 niełatwych prób, z czego tylko 1 – Aleksandra Leńczuka – znalazła drogę do kosza. Gospodarze mieli jednak wyraźną przewagę pod tablicą i dzięki ofensywnym zbiórkom, mogli pozwolić sobie na taką grę, która z czasem poskutkowała kolejnymi trafieniami. Górnik jednak nie odstawał i m.in. dzięki trójkom Huberta Kruszczyńskiego czy Piotra Niedźwiedzkiego po pierwszej kwarcie przegrywał tylko 21:23.
W drugiej części gry drużyna Radosława Hyżego zaczęła coraz śmielej dyktować swoje warunki. Wrocławianie mozolnie i konsekwentnie budowali przewagę, goście stracili za to kontrolę. Za drugie przewinienie techniczne z ławki usunięto szkoleniowca wałbrzyszan, a w jego rolę wcielił się doświadczony Rafał Glapiński. Na linii rzutów osobistych wielokrotnie meldował się Norbert Kulon – rozgrywający do przerwy trafił 11/11 takich prób, a gospodarze prowadzili 48:35.
Choć w trzeciej kwarcie długo nie zapowiadało się na to, by goście odrobili straty – w dużym stopniu ta sztuka im się udała. Górnikowi liderował Piotr Niedźwiedzki, a jego koledzy dołożyli kilka trafień zza łuku. Dobrą zmianę w końcówce tej części gry dał Bartłomiej Pietras, ale przed decydującą ćwiartką FutureNet Śląsk prowadził już tylko 63:60.
Ku uciesze przyjezdnej grupy kibiców, czwarta kwarta zaczęła się od kontynuacji skutecznej pogoni Górnika. Na 7 minut przed końcem meczu, wałbrzyszanie doprowadzili do remisu – było 66:66. Wówczas sprawy w swoje ręce wzięli jednak doświadczeni rozgrywający WKS–u – Robert Skibniewski i Norbert Kulon. W ostatniej części spotkania pierwszy zdobył 12 pkt, drugi – 9 pkt. Śląsk zaliczył kluczową serię 21:4 i rozwiał nadzieje przyjezdnych na zwycięstwo. Wrocławianie wygrali pewnie 91:78.
– Jestem zadowolony z faktu, że tyle rzucaliśmy – takie było założenie. Może kibice byli nieco zdziwieni, ale mamy do tego odpowiednich zawodników. Na treningach obserwuję jak rzuca Aleksander Leńczuk, Jakub Musiał czy Norbert Kulon – rekordzista, który ostatnio trafił 26 trójek z rzędu. Także taka taktyka nie jest wymysłem trenera, miało to podstawy merytoryczne. Wiedzieliśmy, że gramy z zespołem twardym, grającym troszkę nieczysto. Podoba mi się jak trener Radomski prowadzi ten zespół – ma on charakter – ocenił na gorąco spotkanie trener Radosław Hyży.
Aż 5 graczy z Wrocławia przekroczyło barierę 10 zdobytych oczek. Najwięcej punktów uzbierał Norbert Kulon (25 pkt, 4 zb, 5 ast, 11 wywalczonych fauli), który z gry trafił tylko 3/15, za to z linii – perfekcyjne 16/16. Z double-double na koncie spotkanie skończyli Aleksander Dziewa (15 pkt, 16 zb) i Robert Skibniewski (16 pkt, 10 ast, 4 zb). 15 pkt, 4 zb, 2 ast i 2 prz miał Aleksander Leńczuk, a 12 pkt, 6 zb i 2 ast – Jakub Musiał. W drużynie Górnika naturalnie najlepiej zagrał Piotr Niedźwiedzki (20 pkt, 13 zb, 2 blk). Na wyróżnienie zasłużyli także Hubert Kruszczyński (12 pkt, 3 zb, 6 ast) i Krzysztof Spała (10 pkt, 4 zb, 6 ast). FutureNet Śląsk w ataku zebrał aż 20 piłek (ogółem wygrał deskę 47:31), dzięki czemu, mimo znacznie gorszej procentowo skuteczności z gry, dosyć spokojnie wygrał to spotkanie.
Pełne statystyki: https://bit.ly/2zEi7mU
– Obawialiśmy się nieco jak nasi zawodnicy poradzą sobie z presją zespołu i kibiców, którzy przyjadą z Wałbrzycha, ale nasza młoda drużyna dała sobie radę, z czego jestem bardzo dumny. Bardzo podobało mi się, w jaki sposób graliśmy w pierwszej połowie, w drugiej zaczęły się problemy. Moi zawodnicy pomyśleli, że ten mecz się sam wygra. Dobra gra w obronie zaczyna się od dobrego ataku, gorzej jeśli „nie wpada”. Czwarta kwarta była znakomita, Robert i Norbert zrobili to, czego od nich oczekiwałem – są najlepszymi „prowadzącymi grę” w 1. Lidze i potwierdzili, że zasługują na to miano.
Maraton meczowy Wojskowych dobiega końca. Na jego zakończenie, wrocławianie w sobotę powalczą o kolejne zwycięstwo w Poznaniu. Później zawodników Radosława Hyżego czekają dwa tygodnie przerwy. W sobotę, 24 listopada ponownie na wyjeździe zmierzą się oni z Pogonią Prudnik, a tydzień później powrócą do hali AWF-u na spotkanie z kolejnym wymagającym rywalem – Czarnymi Słupsk. Hej Śląsk!