Spotkanie FutureNet Śląska Wrocław z Jamalex Polonią 1912 Leszno zostało okrzyknięte przez wszystkie media hitem 18. Kolejki 1. Ligi i w pełni spełniło ono oczekiwania. Po wyrównanym, zaciętym i emocjonującym meczu to goście zainkasowali dwa punkty, doprowadzając tym samym do pierwszej w sezonie przegranej leszczynian na własnym parkiecie.
Konto Śląska otworzył Norbert Kulon, który zdobył pierwszych 5 oczek dla przyjezdnych. Początek starcia należał jednak do gospodarzy – w kolejnych minutach dzięki serii 19:2, wyszli oni na prowadzenie 21:7. Rewelacyjnie prezentował się Kamil Chanas, który trafił m.in. dwie trójki w ciągu pół minuty. Goście zdołali wrócić do gry dzięki dobrym zmianom Jakuba Musiała i Aleksandra Leńczuka. Drugi z wspomnianych graczy zdobył w pierwszej kwarcie 6 punktów, dzięki czemu po 10 minutach FutureNet Śląsk przegrywał już tylko 22:28.
Drużyna Radosława Hyżego dobry finisz pierwszej kwarty przełożyła na początek drugiej części gry. Kolejna trójka Aleksandra Leńczuka doprowadziła do remisu 28:28. W strefie podkoszowej kilka razy swoją przewagę wykorzystał Aleksander Dziewa, a na parkiecie pojawili się Krzysztof Jakóbczyk i Mateusz Jarmakowicz, którzy również dołożyli swoją cegiełkę do poprawy wyniku. W ekipie Łukasza Grudniewskiego zza łuku kąsali jednak Kamil Chanas, Radosław Trubacz czy Marc-Oscar Sanny. Obie drużyny przekroczyły w tej kwarcie limit fauli, przez co w jej końcówce punktowały głównie z linii. Do przerwy Śląsk prowadził 52:47, przeważał w pomalowanym, ale pozwolił zdobyć Chanasowi już 22 punkty.
Po zmianie stron, grę Polonii nadal ciągnął jej kapitan, większego wsparcia udzielił mu jednak Adam Kaczmarzyk, który dwukrotnie przymierzył zza łuku. Odpowiedzią na ofensywę rozochoconych leszczynian okazało się ponowne wejście Krzysztofa Jakóbczyka. Nowy nabytek Śląska kilka razy zaimponował dobrymi decyzjami i dynamiką swoich penetracji. Wynik nieustannie oscylował w granicach remisu, Aleksander Dziewa faulował po raz czwarty, a emocje sięgały zenitu. Przewinieniem technicznym ukarany został Radosław Hyży, ale emocje ostudziła nieco trójka Jakóbczyka, która dała gościom prowadzenie 78:74 przed czwartą kwartą.
Gospodarze rozpoczęli ją od mocnego akcentu – faulowany podczas wsadu był Jakub Motylewski. Przyjezdni przetrwali jednak najtrudniejszy moment i zachowali więcej zimnej krwi na ostatnie minuty. Zaliczyli podczas nich serial punktowy 14:0, dzięki któremu prowadzili 96:82 na nieco ponad 3 minuty przed końcową syreną. Największy wpływ na zryw Śląska mieli Norbert Kulon, Robert Skibniewski i Krzysztof Jakóbczyk. Po takim ciosie, podopieczni Łukasza Grudniewskiego nie byli już w stanie się podnieść. Zachowując kontrolę nad spotkaniem w czwartej kwarcie, Trójkolorowi jako pierwsza drużyna w sezonie wygrali na leszczyńskim parkiecie (102:88) i jako jedyni zdobyli tam ponad 100 punktów (rekord tego sezonu to 84 oczka Polfarmexu Kutno).
– Krzysztof Jakóbczyk wniósł do drużyny to, czego oczekiwałem i zaprezentował wręcz ekstraklasowy poziom. Co jednak najważniejsze, zobaczyłem zespół. Lubię gdy nie prowadzimy wysoko, bo to nas nieco rozleniwia. Gdy Polonia wróciła do gry widziałem w zawodnikach pewność siebie i pewność zwycięstwa. Chciałbym oglądać taką drużynę Śląska w każdym meczu – podsumował starcie Radosław Hyży.
Podczas całego spotkania Radosław Hyży wpuścił na parkiet aż 10 graczy – każdy z nich zapisał przy swoim nazwisku zdobycz punktową. Aż 5 zawodników mogło pochwalić się dwucyfrowym dorobkiem. Byli to: Aleksander Dziewa (18 pkt, 7 zb, 2 ast, 7/10 z gry), Norbert Kulon (17 pkt, 3 zb, 3/6 za 3), Krzysztof Jakóbczyk (15 pkt, 4 zb, 5 ast), Jakub Musiał (13 pkt, 2 prz, 4/4 z gry) i Bartłomiej Pietras (11 pkt, 3 zb, 4/4 z gry). Dobrze zaprezentowali się też Karol Michałek (6 pkt, 10 zb, 3 ast), Aleksander Leńczuk (9 pkt, 2/2 za 3) i Robert Skibniewski (8 pkt, 3 ast). Wynik mógłby wyglądać inaczej, gdyby nie słaba skuteczność Polonii z linii rzutów wolnych (17/30 przy 17/21 Śląska). Ekipa z Leszna trafiła aż 56% prób zza łuku (13/26), ale tylko 37% rzutów za 2. Dla porównania, wrocławianie zagrali ze skutecznością 44% (11/25) za 3 i aż 72% (26/36) za 2. Goście minimalnie wygrali rywalizację o zbiórki (32:30) i asysty (15:14). Kamil Chanas skończył mecz z dorobkiem 30 pkt (4/7 za 3, 10/17 z gry), a poza nim w drużynie Polonii wyróżnili się jeszcze Marc-Oscar Sanny (13 pkt, 3 zb, 2 ast, 3/4 za 3), Radosław Trubacz (10 pkt, 4 zb) i Adam Kaczmarzyk (10 pkt, 2 zb).
Pełne statystyki: https://bit.ly/2szKNKC
– Kamil Chanas rzucał dzisiaj niesamowicie, zwłaszcza w pierwszej połowie. W trzeciej kwarcie pomyślałem, że może obraliśmy troszkę złą taktykę na ten mecz, ale trzymaliśmy się jej do końca – tego uczymy się na treningach, żeby nie przejmować się i grać cały czas swoje. Świetnie zagrał Tomasz Żeleźniak, który bardzo dobrze krył Chanasa w ostatniej kwarcie. Pochwalić muszę też Bartka Pietrasa – widać, że coraz lepiej czuje się na pozycji numer 4 – dodał szkoleniowiec FutureNet Śląska.
Wygrana na tak trudnym terenie smakuje znakomicie. Kolejną świetną wiadomością jest błyskawiczna aklimatyzacja Krzysztofa Jakóbczyka, który już w swoim pierwszym spotkaniu „zrobił różnicę” i był trzecim najlepszym punktującym drużyny. Podopieczni Radosława Hyżego od początku roku prezentują imponującą formę i oby ten stan utrzymał się jak najdłużej. Kolejne dwie okazje do pokazania swojej siły czekają ich już w przyszłym tygodniu. Trójkolorowi w środę udadzą się na wyjazdowy mecz do Tych, z kolei w niedzielę o godz. 20 podejmą na własnym parkiecie SKK Siedlce. Zapraszamy do hali AWF-u! Hej Śląsk!