W świątecznym hicie w Hali Orbita WKS Śląsk Wrocław przegrał z Treflem Sopot 66:87. Osłabieni kontuzjami wrocławianie przez większość meczu byli tuż za plecami rywali, którzy jednak w czwartej kwarcie podkręcili tempo i przypieczętowali zwycięstwo.
Do kolejnego spotkania w Orlen Basket Lidze Śląsk przystąpił jeszcze bardziej zdziesiątkowany, niż poprzednio – do listy kontuzjowanych graczy dołączył niestety Daniel Gołębiowski. Trener Jacek Winnicki rozpoczął mecz ustawieniem Aleksander Wiśniewski, Hassani Gravett, Andrij Wojnałowicz, Dusan Miletić i Arciom Parachouski.
W ten trudny mecz weszliśmy nieźle, ale przyjezdni szybko ostudzili nasz zapał dwoma celnymi rzutami z dystansu Andy’ego van Vlieta. Belg w pierwszej kwarcie był nie do zatrzymania – niedługo później dorzucił kolejną trójkę, a po niecałych sześciu minutach miał na koncie 13 punktów. Po stronie WKS-u próbował odpowiadać przede wszystkim Gravett, lecz tylko co trzeci jego rzut znajdował drogę do kosza. Końcówka kwarty była lepsza w wykonaniu Trefla, ale po celnym rzucie zza łuku Mateusza Zębskiego zmniejszyliśmy straty do wyniku 19:23.
W drugiej ćwiartce Hassani Gravett wciąż brał na siebie dużo rzutów, ale tym razem więcej z nich okazywało się celnych. Dzięki nim odrobiliśmy większość strat, a po dwóch wsadach Mileticia byliśmy już zaledwie punkt za rywalami. Wynik oscylował wokół remisu przez kolejne minuty (warto odnotować trójki Michała Sitnika i Wiśniewskiego), ale cały czas na minimalnym prowadzeniu byli przyjezdni. Po czwartym tego dnia celnym rzucie zza łuku Van Vlieta sopocianie schodzili na przerwę z trzypunktową przewagą (40:37).
Po powrocie z szatni niestety nasza gra ofensywna nie wyglądała najlepiej. Przez długi czas naszymi jedynymi punktami z gry były trzy oczka Michała Sitnika po rzucie równo z syreną kończącą akcję. Żółto-czarni tymczasem nie próżnowali i odbudowywali większą przewagę. Oprócz Van Vlieta dwucyfrową zdobycz miał na koncie także Paul Scruggs, ponadto dobry fragment zanotował Auston Barnes. Przed ostatnimi 10 minutami Trefl prowadził 62:55.
Jakub Schenk i Andy van Vliet – rzuty z dystansu tych zawodników w czwartej kwarcie właściwie pozbawiły nas szans na zwycięstwo. Nasz atak znów został skutecznie zatrzymany przez zespół Żana Tabaka i przez pierwsze pięć minut tej ćwiartki zdobyliśmy zaledwie trzy punkty. Trójkolorowi walczyli do samego końca, ale ostatecznie rozpędzony Trefl wygrał w Hali Orbita 87:66.
WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 66:87 (16:21, 21:19, 18:22, 11:25)