TBS Śląsk II przegrywa po heroicznej walce

0

Równolegle do meczu z Treflem Sopot, nasz drugi zespół w rywalizował w Łańcucie z Rawlplug Sokołem. W jaskini lwa – jaką niewątpliwie jest hala wicelidera Suzuki 1. Ligi – wrocławianie przegrali 102:109, ale pokazali kawał dobrego basketu. Mimo, że mecz skończyliśmy trzema zawodnikami, niewiele brakowało abyśmy sprawili na Podkarpaciu wielką niespodziankę.

W hali MOSiR TBS Śląsk II stawił się w tylko ośmioosobowym składzie i jasne było, że czeka nas szalenie trudna przeprawa. Tym razem trener Dusan Stojkov nie mógł skorzystać z pomocy żadnego z juniorów oraz oczywiście Szymona Tomczaka, który na stałe zadomowił się w zespole Andreja Urlepa. Mimo wszystko podjęliśmy rękawicę i co więcej, daliśmy zgromadzonym kibicom prawdziwe widowisko. Spotkanie rozpoczęliśmy następujące piątką: Sebastian Bożenko, Aleksander Leńczuk, Jan Wójcik, Maksymilian Zagórski, Szymon Walski.

Początek meczu był dość wyrównany. Szybko punkt dla Sokoła zdobył z linii rzutów wolnych Przemysław Wrona, ale potem obie drużyny długo szukały drogi do kosza. Kiedy jednak już znalazły, zobaczyliśmy prawdziwą wymianę ciosów. Najpierw dla Śląska pierwsze punkty zdobył zza łuku Leńczuk. Następnie gospodarze chwilę później odpowiedzieli w podobny sposób i prowadzili 4:3. Sokół trafił potem jeszcze jedną trójkę, ale wrocławianie zareagowali akcją 2+1 Leńczuka. W końcu jednak gospodarzom udało się odskoczyć. Główna w tym zasługa Filipa Struskiego, który w dwóch kolejnych akcja zdobył 5 oczek i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 14:8. Śląsk próbował gonić wynik, ale kiedy tylko się za bardzo zbliżyliśmy, Michał Lis trafił bardzo ważną trójkę i przegrywaliśmy 14:21. W końcówce gospodarze jeszcze podwyższyli swoje prowadzenie, ale ostatnie słowo należało do Trójkolorowych. Dokładnie to do Leńczuka, który znów trafił zza łuku i ustalił wynik pierwszej kwarty na 28:19.

Drugą kwartę otworzył Zagórski, który pewnie wykonał dwa rzuty wolne. Gospodarze odpowiedzieli na to punktami Lisa. Obie drużyny podobnie jak w na początku poprzedniej ćwiartki, zdecydowały się na szybką wymianę ciosów. Niestety lepiej na tym wyszli gracze Rawlplug Sokoła. Wszystko za sprawą Struskiego, który w krótkim czasie trafił dwie trójki i doprowadził tym samym do stanu 43:27. Trener Stojkov musiał zareagować, więc poprosił o time-out. Po przerwie dużo energii na parkiet wniósł Miłosz Góreńczyk, który rzucił 5 punktów. W dodatku znów nie pomylił się zza łuku Leńczuk i było już tylko 37:43. Ostatecznie pierwsza połowę Sokół wygrał do 44:38, ale TBS Śląsk II pokazał, że jest w stanie sprawić w Łańcucie niespodziankę.

Trzecia ćwiartka zaczęła się od trafienia Wójcika i choć po chwili Struski rzucił kolejną trójkę, to Śląsk przejął inicjatywę. Za trzy trafił Walski, dwa oczka dorzucił jeszcze Góreńczyk, a jeden punkt z linii zdobył Wójcik i było już tylko 46:49. Trochę oddechu gospodarzom dał Mateusz Bręk, który nie pomylił się zza łuku. Ważną trójkę trafił też Mateusz Szczypiński. Kluczowym momentem było jednak dość kontrowersyjne przewinienie niesportowe Bożenki. Ponieważ w pierwszej połowie kapitan Śląska został ukarany faulem technicznym, oznaczało to dla niego koniec meczu. Od tej pory Wojskowi musieli radzić sobie w siódemkę. Po kolejnej trójce Szczypińskiego było już 63:48, ale nie złożyliśmy broni! Dzięki celnym rzutom zza łuku Gordona, Kacpra Marchewki oraz Walskiego nie pozwoliliśmy rywalom powiększyć przewagi i przed ostatnią kwartą było 80:66.

W pierwszych minutach czwartej ćwiartki Sokół utrzymywał swoje wysokie prowadzenie. Niestety czas nie działał na korzyść osłabionych kadrowo wrocławian. Za piąte przewinienie boisko opuścił Zagórski i przy wyniku 90:76 graliśmy już tylko z jednym rezerwowym na ławce… O dziwo jednak zadziałało to pozytywnie na nasz zespół. W krótkim czasie 7 punktów zdobył Marchewka i przegrywaliśmy już tylko dziesięcioma. Potem jeszcze po 2 oczka zdobyli Gordon i Wójcik, a 5 rzucił Walski i było już tylko 92:98. Zostały niecałe 3 minuty do końca, a ku zaskoczeniu wielu goście wciąż mogli wywieźć z Łańcuta zwycięstwo. Za sprawą Gordona udało nam się zbliżyć na cztery oczka i gracze Sokoła zaczęli się gubić. Pudłowali rzuty wolne i nie radzili sobie w obronie. Na minutę i osiem sekund przed końcem meczu piąty faul popełnił Marchewka. Grający w piątkę wrocławianie próbowali jeszcze odrobić straty, ale ostatecznie przegrali to spotkanie 102:109, a zawodów nie dokończyli jeszcze Leńczuk i Walski. Tym samym ostatnie sekundy szalonego meczu w Łańcucie dograliśmy we trzech.

TBS Śląsk II przegrał z Rawlplug Sokołem, ale nasi zawodnicy pokazali w tym meczu kawał charakteru. Być może 1-2 zawodników w rotacji więcej i do Wrocławia wrócilibyśmy z pełną pulą. Mimo kolejnej porażki Wojskowi cały czas mają szanse na play-off. Prawdopodobnie decydującym meczem w tej sprawie będzie spotkanie z GKS-em Tychy, które rozegramy 13 marca w Kosynierce. Hej Śląsk!

 

Tagi: 28. kolejka'koszykarski Śląsk WrocławłańcutPTGPTG SokółRawlplug Sokół ŁańcutrelacjaSuzuki 1. LigaTBS Śląsk IIwks

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

10 + osiemnaście =