ALBA Cup IV Memoriał Adama Wójcika przeszedł do historii. Jedyną niepokonaną drużyną turnieju okazał się WKS Śląsk Wrocław, który w piątek pokonał Kyiv-Basket 55:52. Wcześniej BK Opava wygrała z Enea Zastalem BC Zielona Góra 86:77.
ENEA ZASTAL BC ZIELONA GÓRA – BK OPAVA 77:86 [22:22] [18:21] [19:17] [18:26]
W pierwszym meczu drugiego dnia ALBA Cup IV Memoriału Adama Wójcika byliśmy świadkami sporej niespodzianki. BK Opava stanęła na wysokości zadania i pokonała faworyzowaną Eneę Zastal BC Zieloną Górę 86:77. Ze świetnej strony pokazał się środkowy czeskiej drużyny – Mattias Markusson. Szwed zdobył 22 punktów i miał 11 zbiórek.
Początek spotkania był raczej wyrównany. Obie drużyny “badały” się nawzajem i były ostrożne w poczynaniach ofensywnych, choć więcej błędów popełniała BK Opava. Rozgrywający Radovan Kouril miał niemałe problemy z Brandenem Frazierem, który nie opuszczał go nawet na krok. Cały czeski zespół nie potrafił sobie poradzić ze zorganizowaną i twardą defensywą zielonogórzan. Najlepsza drużyna poprzedniego sezonu zasadniczego Energa Basket Ligi szybko uzyskała kontrolę nad spotkaniem i przyzwoicie operowała piłką na połowie przeciwnika. Największą udręką polskiego klubu był szwedzki center Mattias Markusson, który dzięki swojemu wzrostowi bardzo dobrze punktował pod koszem. W końcówce pierwszej kwarty zrobiło się nerwowo, głównie za sprawą niepewnego Andrzeja Mazurczaka, ale też przez rażącą nieskuteczność zza łuku. To spowodowało, że Czesi zdołali doprowadzić do remisu.
Początek drugiej kwarty stał pod znakiem świetnej skuteczności zielonogórzan z dystansu. Punktowali Mazurczak i Frazier, co pozwoliło ponownie uzyskać Zastalowi sześciopunktową przewagę. Wszystko jednak w pewnym momencie znowu się wyrównało i to ponownie za sprawą Markussona. Wyśmienity w ataku Apić nie miał większych szans w defensywie ze Szwedem, który zdominował “trumnę”. Gdy wysoki center opuścił parkiet, Zastal ponownie zaczął grać lepiej. Wcześniej wspomniany Dragan Apić był najjaśniejszym punktem całego spotkania, gdyż w niecałe 14 minut uzbierał aż 21 punktów. Serb imponował pewnością, umiejętnością ustawiania się oraz przede wszystkim skutecznością. Jednak po raz kolejny Enea Zastal BC Zielona Góra miała problemy z koncentracją w końcówce, przez co zeszła na przerwę z trzypunktową stratą.
Jeśli szukalibyśmy jakiegoś tytułu dla początku trzeciej kwarty, to “Apić vs. Markusson” byłby idealną propozycją. Obaj środkowi starali się dominować i ich rywalizację dzisiejszego dnia oglądało się wręcz wyśmienicie. W ważnym momencie rzut za trzy trafił Jarosław Zyskowski. Gdyby nie ta “trójka”, to Opava mogłaby uzyskać przewagę, której odrobienie mogłoby być bardzo trudne. Potem wciąż byliśmy świadkami rywalizacji Serba ze Szwedem, a jej najbardziej widowiskowym elementem był spektakularny blok tego drugiego. Były zawodnik Loyola Marymount potrafił świetnie wykorzystywać swoje warunki fizyczne i w większości przypadków nie dawał szans rywalom. Obie drużyny przez cały czas nie potrafiły wypracować odpowiedniej przewagi, lecz było widać, że to Zastal ma większe problemy. Czesi zaczęli łapać wiatr w żagle i wykorzystywali braki w defensywie zielonogórzan. Podopieczni trenera Petra Czudka skończyli kwartę prowadząc jednym punktem.
Opava powoli zaczynała budować swoją przewagę i w pewnym momencie prowadziła już dziewięcioma punktami. Zastal nie potrafił przejąć kontroli nad meczem i niespodzianka powoli stawała się faktem. Zielonogórzanie jeszcze próbowali nadrobić straty, ale było zdecydowanie za późno. Opava zachowała spokój i nie wypuściła zwycięstwa już do samego końca.
Enea Zastal BC Zielona Góra kończy IV Memoriał Adama Wójcika z dwiema porażkami na koncie, natomiast czeskie BK Opava dzięki zwycięstwu zamyka turniej z bilansem 1-1. Najlepszym zawodnikiem spotkania był Mattias Markusson, który zdobył 22 punkty oraz miał 11 zbiórek. Po stronie Zastalu najlepiej pokazał się Dragan Apić z 30 punktami oraz 8 zbiórkami.
WKS ŚLĄSK WROCŁAW – KYIV-BASKET 55:52 [14:12] [16:18] [9:12] [16:10]
WKS Śląsk Wrocław po trudnym i niezbyt ofensywnym meczu wygrał z Kyiv-Basket 55:52 kończąc ALBA IV Memoriał Adama Wójcika jako jedyna niepokonana drużyna. Ze szczególnie dobrej strony pokazał się nowy nabytek Śląska Kerem Kanter. Turecki silny skrzydłowy zdobył 15 punktów i zaliczył 9 zbiórek.
Początek meczu był nerwowy po obu stronach, ale spokój w szeregi Śląska bardzo szybko wprowadził Jakub Karolak. Wrocławianie objęli pięciopunktowe prowadzenie i byli dobrze zorganizowani w defensywie. Niestety problemem była nieskuteczność oraz nieprzygotowane rzuty, ale zespół z Ukrainy również miał z tym niemałe problemy. Sporo kłopotów od pierwszej minuty sprawiał środkowy Kyiv-Basket – Konstantin Anikenko. Ukrainiec świetnie grał w obronie i dwukrotnie zAblokował Justina Bibbsa. Stan gry się wyrównał i trudno było stwierdzić, która drużyna jest lepsza. Obie nie grzeszyły skutecznością i nie miały konkretnych pomysłów na rozegranie akcji. Z dobrej strony pokazał się Kacper Gordon. Z nim na parkiecie Śląsk wyglądał nieco lepiej, a sam rozgrywający był bohaterem akcji 2+1.
Początek drugiej kwarty niczym się nie różnił od tej pierwszej. Po obu stronach doświadczaliśmy niepotrzebnych fauli, nieprzygotowanych rzutów i sporej nerwowości. Jednak nasz nowy nabytek, Kerem Kanter, spisywał się naprawdę przyzwoicie. W szczególności na pochwałę zasługuje jego walka pod koszem po nieudanym wolnym Bibbsa. Turek zdołał zebrać piłkę i zdobył dwa cenne punkty. Od tamtego momentu wrocławianie zaczęli się rozkręcać i zyskali siedmiopunktową przewagę. Było w końcu widać przemyślane akcje i dobre decyzje rzutowe, których zawodnicy z Kijowa nie byli w stanie powstrzymać. Trzeba jednak zauważyć, że to nie był dzień Cyrila Langevine’a. Amerykanin próbował na różne sposoby, ale większość jego rzutów nie znalazła drogi do kosza. Niestety ponowna chwila nieuwagi spowodowała, że zawodnicy z Kijowa odrobili straty i doprowadzili do wyrównania. Śląskowi jednak szybko udało się wyjść na prowadzenie, a to za sprawą Ivana Ramjaka, który najpierw trafił trójkę, a później przy szybkim ataku rywali zachował zimną krew i odebrał piłkę. Wartym zaznaczenia jest akcja w końcowej fazie drugiej kwarty. Świetne podanie Bibbsa wykorzystał Langevine, który widowiskowo wsadził piłkę do kosza. Alley-oop rodem z NBA! Niestety chwilę później ten sam Jovanović dwukrotnie stracił piłkę i Kyiv-Basket ponownie wyrównał. I też remisem zakończyła się pierwsza połowa spotkania.
Druga połowa nie rozpoczęła się najlepiej. Pierwsze punkty obejrzeliśmy dopiero po 2,5 minutach gry, a to za sprawą Kerema Kantera. Wciąż było sporo fauli, chaosu i nieskuteczności. Śląsk w pewnym momencie zaczął popełniać karygodne błędy i dwa razy z rzędu stracił piłkę na rzecz Bernarda Thompsona, który wyprowadził zespół z Ukrainy na czteropunktowe prowadzenie. Jednak w końcu doczekaliśmy się przebudzenia Cyrila Langevine’a. Była gwiazda ligi szwedzkiej w minutę zdobyła cztery punkty i dała Śląskowi nieco więcej energii. Amerykanin wciąż jednak musi pracować nad rzutami wolnymi, bo ewidentnie ma z tym elementem problem. Później rzutem za trzy popisał się Kacper Gordon i przewaga Kijowa stopniała tylko do jednego punktu. Niestety kolejna strata tuż przed końcową syreną spowodowała, że strata Śląska wzrosła do trzech oczek. W trzeciej kwarcie wrocławianie zdobyli tylko 9 punktów.
Początkowa faza ostatniej kwarty tylko uwypukliła kłopoty podopiecznych trenera Petara Mijovicia. Nasi koszykarze mieli kłopoty z rozegraniem i często gubili piłkę, przez co narażali się na groźne kontrataki, a w dodatku często faulowali. W przeciągu dwóch minut uzbierali 4 faule, a to mimochodem zmuszało do ostrożności w poczynaniach defensywnych. Następnie mieliśmy istny festiwal 24 sekund. Obie drużyny przez jakiś czas nie potrafiły stworzyć dobrej pozycji rzutowej i każde rozegranie kończyło się błędem 24 sekund. W ważnym momencie Kerem Kanter ponownie wziął drużynę na swoje barki i jego akcja 2+1 dała nadzieję, że Śląsk może wygrać ten mecz. Później Strahinja Jovanović trafił bardzo ważny rzut zza łuku, a ten sam Kanter dwoma rzutami wolnymi podwyższył prowadzenie, którego już nie wypuściliśmy. Z pewnością pomogli również kibice, którzy odpowiednio zagrzali swoich ulubieńców do walki!
Takie mecze budują drużynę. Było ciężko, ale udało się przełamać trudy spotkania i ostatecznie je wygrać. WKS Śląsk Wrocław kończy ALBA Cup IV Memoriał Adama Wójcika jako jedyna drużyna, która wygrała wszystkie dwa spotkania. Po jednym zwycięstwie odnotowali goście z zagranicy, Kyiv-Basket i BK Opava.
Jak wcześniej zapowiadaliśmy, w hali Orbita w piątek odbył się Dzień Dawcy Szpiku, który zorganizowany został we współpracy z Fundacją DKMS. Na miejscu uzyskać można było wszelkie informacje, dokonać rejestracji i tym samym dołączyć do bazy Honorowych Dawców Szpiku. Ponadto pod halą Orbita zaparkował SZCZEPCIObus, w którym można było zaszczepić się przeciwko COVID-19.
Dziękujemy wszystkim kibicom, drużynom i trenerom, którzy wspólnie stworzyli kolejną niezapomnianą edycję Memoriału Adama Wójcika. Dzięki wam jesteśmy pewni, że pamięć o legendzie Śląska nigdy nie zginie, a w kolejnych latach czekają nas jeszcze większe emocje. Do zobaczenia za 12 miesięcy! Hej Śląsk!