WKS Śląsk Wrocław pokonał na wyjeździe Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 91:84 i przerwał serię pięciu porażek z rzędu. Najlepszym punktującym naszej drużyny był wracający po kontuzji Kendale McCullum.
Na ostatni mecz w 2023 roku w składzie Śląska zabrakło z kolei Jakuba Nizioła i Mateusza Zębskiego, którzy już w Salonikach nie byli w stanie wybiec na parkiet. Trójkolorowi rozpoczęli to spotkanie piątką: Aleksander Wiśniewski, Hassani Gravett, Daniel Gołębiowski, Andrij Wojnałowicz i Dusan Miletić.
Już po paru sekundach zdobyliśmy pierwsze punkty, ale w początkowej fazie meczu inicjatywa należała do gospodarzy. Aż sześć razy z linii rzutów wolnych trafił Tyler Cheese, a rywale wyszli na prowadzenie 13:7. Od tego momentu zaliczyliśmy jednak siedmiopunktową serię i zyskaliśmy małą przewagę. Ostatecznie po pierwszej kwarcie prowadziliśmy 22:20 po punktach równo z syreną Arcioma Parachouskiego. Naszymi liderami byli Gravett i Miletić, którzy zdobyli łącznie 13 punktów – tyle, co sam Cheese z Sokoła.
Początek drugiej części gry to prawdziwa wymiana ciosów za trzy punkty – celnie przymierzyli Terrell Gomez, McCullum (z faulem), Filip Struski i dwukrotnie Michał Sitnik. “Sito” rozgrywał świetną kwartę, po której z jedenastoma oczkami był najlepszym punktującym naszego zespołu. Ośmiopunktowa seria pozwoliła nam zbudować sporą przewagę, a trójki Gołębiowskiego i Mileticia jeszcze ją powiększyć. W efekcie do szatni schodziliśmy przy prowadzeniu 45:35.
Po przerwie udawało nam się utrzymywać dość bezpieczną, dwucyfrową zaliczkę. Skutecznie egzekwowaliśmy rzuty z półdystansu, a solidną robotę pod koszem wykonywał Miletić. Wśród rywali za rzuty wciąż odpowiadał głównie Cheese, który miał na koncie ponad połowę punktów całej drużyny. Warto również zwrócić uwagę, że rezerwowi Sokoła przez trzy kwarty nie oddali ani jednego rzutu. Z kolei zawodnicy z ławki Śląska zdobyli do tej pory łącznie 25 punktów, głównie za sprawą McCulluma i Sitnika. Przed ostatnią ćwiartką prowadziliśmy 64:55.
W kończącej mecz kwarcie udawało nam się przede wszystkim ograniczać ofensywne poczynania rywali. Dzięki temu osiągnęliśmy największą w tym spotkaniu przewagę – 14 punktów. Bardzo dobry fragment rozegrał Gołębiowski, który wcześniej miał duże problemy ze skutecznością. Sokół zanotował jeszcze ośmiopunktową serię, ale trójka Wojnałowicza i dwie akcje McCulluma ostatecznie przesądziły o wygranej Śląska. Rywale do samego końca szalonymi trójkami utrzymywali się w grze, jednak końcowy wynik brzmiał 91:84 dla WKS-u.
Muszynianka Domelo Sokół Łańcut – WKS Śląsk Wrocław 84:91 (20:22, 15:23, 20:19, 29:27)