Podsumowanie pierwszoligowych zmagań

0

Ostatnie mecze to istna przeplatanka naszego zespołu. Od szalenie ważnej wygranej w Radomiu, po zdecydowanie słabsze spotkania z Notecią czy Kołobrzegiem. Najważniejsze starcia jednak dopiero przed nami. Rozgrywki wchodzą w decydującą fazę rundy zasadniczej i za kilka tygodni okażę się kto zagra w Play off, kto się utrzyma, a kto spadnie z ligi.

Kolejnym naszym przeciwnikiem był radomski HydroTruck. Było to szalenie ważne spotkanie z perspektywy układu w dolnej części tabeli. Początkowe fragmenty meczu były na korzyść gospodarzy, jednak dzięki dobrej grze Siembigi i Hlebowickiego złapaliśmy wiatr w żagle, a Samajae Haynes-Jones zdobył kilka punktów z rzędu i po pierwszej kwarcie prowadziliśmy 27:21.W drugiej odsłonie nie zamierzaliśmy zwalniać, punktowali między innymi Kankowski (bardzo dobry mecz w jego wykonaniu) i Nowicki, a nasza przewaga w pewnym momencie wynosiła 15 „oczek”. Źle rozegrane ostatnie fragmenty pierwszej połowy spowodowały zmniejszenie strat i do szatni schodziliśmy przy stanie 42:35. Po zmianie stron podopieczni Roberta Witki zagrali bardziej agresywnie w obronie, mieliśmy chwilowe problemy, ale kilka punktów z rzędu wspomnianego już Karola Kankowskiego pozwało nam utrzymać przewagę. W końcówce meczu gospodarze próbowali jeszcze odrobić straty, jednak mądra gra i kluczowa trójka Haynesa-Jonesa spowodowała, że przywieźliśmy do Wrocławia dwa punkty.

Początek spotkania z Notecią Inowrocław nie potoczył się po naszej myśli, a dobre akcje gości spowodowały, że przegrywaliśmy 0:8, a za chwilę 4:14. Nasi koszykarze szybko się jednak pozbierali, zagrali zdecydowanie skuteczniej i po pierwszej kwarcie przegraliśmy tylko jednym oczkiem. W drugiej odsłonie nasza gra niestety nie wyglądała dobrze, a goście wyszli na najwyższe prowadzenie w meczu 36:16. Jednak czas o który poprosił trener Marek Popiołek przyniósł zamierzone efekty, zrobiliśmy run 7:0 i ten mecz nie był jeszcze przegrany. Po zmianie stron trwała wymiana ciosów. Trójki Hlebowickiego i Janika sprawiły, że mieliśmy już tylko pięć punktów straty i nie zamierzaliśmy składać broni. Ostatnie minuty meczu należały jednak do przeciwników, którzy wyjechali z Kosynierki ze zwycięstwem (58:67).

– Myślę, że kibice mogą być rozczarowani. Weszliśmy w ten mecz ze złym nastawieniem. Graliśmy za miękko. W drugiej połowie nasza gra wyglądała już znacznie lepiej, ale w perspektywie całego meczu nie zasłużyliśmy na zwycięstwo – podsumował Marek Popiołek.

Mecz z Kołobrzegiem nie był dla nas udany. Mieliśmy ogromne problemy ze skutecznością, czasami są takie dni, że mimo wielkich chęci, na boisku niewiele się udaje. Podopieczni Rafała Franka byli lepszym zespołem w wielu elementach gry. Na przerwę schodziliśmy przegrywając 36:21, a po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Próbowaliśmy, zostawiliśmy mnóstwo sił na parkiecie, ale z końcowego zwycięstwa (60:81) cieszyli się goście. Na wyróżnienie w naszej drużynie zasługuje występ Wojtka Siembigi, który uzbierał na swoim koncie 15 punktów i 6 zbiórek.

Spotkanie z Koszalinem miało ogromne znaczenie dla naszego zespołu. Na wyjeździe przegraliśmy dwoma punktami, po akcji gospodarzy w ostatniej sekundzie meczu i byliśmy głodni rewanżu. Do meczu przystąpiliśmy wzmocnieni Adrianem Boguckim i Błażejem Kulikowskim, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Niemal całe spotkanie było wyrównane, żadnemu z zespołów nie udało się osiągnąć bezpiecznej przewagi i o losach pojedynku decydowało ostatnie minuty. O ile we wcześniejszych fragmentach o sile naszego zespołu stanowili wspomniani już Bogucki (17 punktów i 11 zbiórek) z Kulikowskim (22 punkty i 7 zbiórek), tak w końcówce naszym motorem napędowym okazał się Oskar Hlebowicki, który trafił bardzo ważne trzy trójki z rzędu wyprowadzając nas na prowadzenie którego nie oddaliśmy już do końca spotkania.

– To nie był dla nas łatwy mecz, rywale podobnie jak my walczą o utrzymanie i musieliśmy wyszarpać te dwa punkty. Na szczęście wygrana zostaje we Wrocławiu, a my skupiamy się na następnych kolejkach – powiedział po meczu Przemek Kociszewski.

Kilka dni temu udaliśmy się na Podkarpacie. Naszym rywalem był spadkowicz ekstraklasowych parkietów – Muszynianka Sokół Łańcut. Od pierwszych minut meczu gospodarze wywierali na naszym zespole dużą presję, co przyniosło oczekiwane efekty i po pierwszej kwarcie przegrywaliśmy 29:12. Mocna ofensywa ze strony zawodników trenera Kaszowskiego, nie podłamała jednak naszych koszykarzy, którzy wygrali koleje dwie kwarty i przed ostatnią odsłoną wszystko jeszcze mogło się zdarzyć. Mimo dobrych fragmentów z naszej strony, lepszą skuteczność mieli gospodarze i to oni zapisali sobie po meczu (73:63) kolejne dwa punkty do ligowej tabeli.

– Gratulacje dla drużyny z Łańcuta, na pewno byli dobrze przygotowani, zabrali nam sporo atutów ofensywnych i zasłużenie wygrali ten mecz. Na pewno nie można powiedzieć, że zabrakło nam zaangażowania, ale musimy grać z większa odwagą – podsumował trener Marek Popiołek.

Następne spotkanie zagramy w najbliższą niedzielę (23.03.2025, godzina 18:00). Naszym przeciwnikiem w Kosynierce będzie OPTeam Energia Polska Resovia Rzeszów.

Tagi:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

osiemnaście + 11 =