Piorunująca końcówka Śląska w stolicy

0

WKS Śląsk Wrocław pokonał Legię Warszawa 87:73 i zanotował trzecie zwycięstwo z rzędu w Energa Basket Lidze. Trójkolorowi przez niemal cały mecz utrzymywali prowadzenie, a ostatnią kwartę wygrali aż 18-7, zapewniając sobie dwa punkty na wymagającym terenie. Double-double zanotowali Cyril Langevine i Travis Trice.

Przez kontuzję Jakuba Karolaka Śląsk zmuszony był do zmian w pierwszej piątce względem poprzednich meczów. Trener Urlep na boisko zdecydował się posłać następujący skład: Travis Trice, Łukasz Kolenda, Ivan Ramljak, Michał Gabiński oraz Cyril Langevine.

Spotkanie rozpoczęło się z wysokiego C. Już w pierwszej akcji z dystansu trafił Kolenda, a momentalnie odpowiedział mu Abdur-Rahkman. W kolejnych minutach wiodącą postacią na boisku był Langevine, który pod koszem głównie punktował, ale też zbierał dużo piłek i rozdawał asysty. Po drugiej stronie z kolei kompletnie nieskuteczni byli Legioniści, którzy nie byli w stanie zdobyć punktów. Po trójce Ramljaka było już 14:3 i Wojciech Kamiński zmuszony był do wzięcia przerwy na wczesnym etapie meczu. Po niej do gry Śląska wkradło się zdenerwowanie. Trójkolorowi zaliczyli dwie straty z rzędu, które Legia wykorzystała i tym samym zaczęła gonić wynik. Duży wpływ na lepszą postawę gospodarzy miało również wejście na rozegranie Łukasza Koszarka. Po trójce Cowelsa warszawianie przegrywali już tylko jednym punktem. Pod koniec pierwszej kwarty skutecznymi akcjami pod koszem popisali się jeszcze Dziewa oraz Wyka i zakończyła się ona wynikiem 22:21.

Efektownie zaczęła się kolejna część meczu, kiedy po przechwycie piłkę do kosza wsadził Kolenda. Chwilę później wsadem popisał się też Dziewa. Legia tak jak na początku meczu znów się zacięła i przestała trafiać. Wykorzystać postanowili to wrocławianie, którzy po rzucie zza łuku Kolendy prowadzili ośmioma punktami. Chwilę później z dystansu odpowiedział Wyka, ale Legioniści nie byli w stanie zmniejszyć strat w kolejnych akcjach. Bardzo aktywny pod koszem w pierwszej połowie był nasz kapitan Michał Gabiński, który nie tylko był ważnym punktem przy zbiórkach, ale też rzucał ważne punkty. U gospodarzy przez długi czas widoczne były problemy z grą pozycyjną, z kolei Śląsk lepiej niż w poprzednich spotkaniach radził sobie z kreowaniem sytuacji. Trójkolorowi nieraz rozrzucali gospodarzy ciekawymi podaniami, po których dochodzili do pozycji rzutowych. Kiedy wydawało się, że wrocławianie na przerwę zejdą z bezpieczną przewagę, Legia dwukrotnie trafiła za trzy i po pierwszej połowie zespół Urlepa prowadził już tylko 50:47.

Drugą część meczu lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy zbliżyli się na zaledwie jeden punkt, lecz oczka Kolendy na obwodzie i Langevine’a pod koszem znów pozwoliły Śląskowi trochę odskoczyć. W następnych akcjach obie ekipy tworzyły sobie dobre pozycje do rzutów, jednak piłka nie chciała wpaść do kosza. Przerwała to akcja, w której najpierw efektownie piłkę uratował Kolenda, a z faulem trafił Trice. Łukasz napędzony dobrze wykonaną robotą chwilę później trafił swoją kolejną w tym meczu trójkę, po której o czas poprosił trener Legii. W tym momencie na tablicy mieliśmy wynik 63:53. Po krótkiej przerwie stołeczni szybko wzięli się za odrabianie strat, jednak Śląsk odpowiedział celnymi rzutami Dziewy oraz Kantera. Tak jak w poprzednich kwartach, tak i teraz końcówka należała do gospodarzy. Zza łuku trafili zarówno Koszarek, jak i Jovanović, a po faulu w ostatniej sekundzie Abdur-Rahkman zdobył dwa punkty z linii rzutów wolnych. Tym samym Trójkolorowi przed ostatnimi dziesięcioma minutami prowadzili 69:66.

Na początku ostatniej ćwiartki mieliśmy już remis po trójce Cowelsa. W Śląsku bardzo odważnie grał Trice, który często czarował swoimi podaniami, ale też zdobywał ważne punkty. Po jednym z jego celnych rzutów wrocławianie znów mieli 6-punktową przewagę. Poza amerykańskim rozgrywającym w ostatniej kwarcie dobrze pod koszem prezentował się również Dziewa. Był on też ważnym elementem jeśli chodzi o zbiórki zarówno w obronie, jak i w ataku. Warto wspomnieć, że w tym elemencie cały zespół wyglądał tego dnia lepiej niż w poprzednich meczach. W ostatnich minutach obie drużyny były bardzo nieskuteczne i przez długi czas nie potrafiły powiększyć zdobyczy punktowej. Ten stan na niecałe dwie minuty przed końcem spotkania przerwał rzutem z dystansu Kolenda. Po tym trafieniu Śląsk prowadził już dziewięcioma punktami. Legia miała co prawda jeszcze sporo czasu, ale do końca meczu warszawianie nie trafili już do kosza (w sumie gospodarze nie zdobyli żadnego punktu w ostatnich siedmiu minutach!) i nie byli w stanie zagrozić Śląskowi. Ostatecznie zwycięstwo efektownym wsadem przypieczętował Dziewa i spotkanie zakończyło się wynikiem 87:73 dla WKS-u!

W statystykach wyróżnia się wyraźna przewaga Śląska na deskach (45-36 w zbiórkach), aż 19 wywalczonych rzutów wolnych przy 7 rywali i aż 26 rozdanych asyst – najwięcej w tym sezonie. Double-double zanotowali Travis Trice (20 punktów, 10 asyst) i Cyril Langevine (13 punktów, 14 zbiórek, 5 asyst). Jednym z bohaterów meczu był też Kolenda – zanotował 19 punktów (5/7 za 3!) i miał najlepszy współczynnik +/- w drużynie: z Łukaszem na parkiecie WKS był aż o 33 punkty lepszy od Legii. Na wyróżnienie zasługuje także Aleksander Dziewa – autor 16 punktów i 7 zbiórek.

– Wiedzieliśmy, że Legia gra bardzo dobrą koszykówkę i będzie to dla nas bardzo trudny mecz. Wyszliśmy na niego skoncentrowani, ale niestety zanotowaliśmy słabe końcówki pierwszej i drugiej kwarty. W najważniejszych momentach zagraliśmy jednak bardzo dobrze w obronie. W końcówce zwyciężyliśmy aż 18-3 i myślę, że przede wszystkim dzięki temu zasłużyliśmy na dwa punkty – komentował na pomeczowej konferencji prasowej Andrej Urlep.

Niezłe występy w 7DAYS EuroCup oraz trzecie z rzędu zwycięstwo w lidze pokazują, że drużyna Śląska Wrocław w końcu zmierza w dobrą stronę. Coraz wyraźniej zaczynają być widoczne cechy zespołów prowadzonych przez Andreja Urlepa: walka o każdą piłkę oraz nieustępliwa obrona w najważniejszych momentach meczu. Mamy nadzieję, że Trójkolorowi utrzymają dobry kurs i potwierdzą rosnącą formę już w najbliższą środę – wtedy do hali Orbita przyjedzie renomowany Lokomotiw Kubań z rosyjskiego Krasnodaru. Przed naszą drużyną piekielnie trudne zadanie, więc tym bardziej liczymy na wasze wsparcie i wspólną walkę o pierwsze zwycięstwo w EuroCupie! Bilety można kupić w serwisie Abilet.pl lub na naszej stronie internetowej w zakładce “KUP BILET”. Hej Śląsk!

Tagi: eblenerga basket ligalegialegia warszawaplkrelacjaśląskwarszawawksWKS Śląsk Wrocławwrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

sześć + 4 =