TBS Śląsk II Wrocław pozostaje niepokonany. Po zaciętym spotkaniu pokonujemy w Kosynierce Pogoń Prudnik 84:77.
Śląsk rozpoczął w składzie: Sebastian Bożenko, Kacper Marchewka, Aleksander Leńczuk, Jan Wójcik i Szymon Tomczak.
Goście pokazali swoje przygotowanie na ten mecz, dlatego szybko wpadliśmy w problemy z faulami. W przypadku Pogoni najlepiej prezentował się Wojciech Pisarczyk – aż 16 punktów w pierwszej kwarcie. U nas dobre zawody rozgrywał Aleksander Leńczuk (6 oczek), ale wkład punktowy miała niemal cała drużyna. Przyjezdi przede wszystkim dobrze kryi w obronie, przez co Śląsk gubił się w rozgrywaniu. Mimo starań Pisarczyka, goście nie byli w stanie wypracować jednak naczącej przewagi i warta zakończyła się prowadzeniem Pogoni 26:22.
W drugiej ćwiartce mecz cały czas oscylował wokół remisu i nie zapowiadało się na to, żeby żadna ze stron zdobyła przewagę. Śląsk nieźle radził sobie na desce (18:14), to jednak nie przekładało się na przewagę na boisku. Goście pomimo okrojonego składu sprawiali wielkie problemy Trójkolorowym i to oni wyszli na nieznaczne prowadzenie pod koniec drugiej części gry. Oprócz Pisarczyka duży wkład w prowadzenie Pogoni miał Tomasz Nowakowski (15 punktów w pierwszej połowie). Zawodnicy schodzili do szatni przy wyniku 48:47 dla przyjezdnych.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od wielu błędów obu ekip. W pewnym momencie żadna ze stron nie mogła zdobyć punktów. Przełamanie dali Prudniczanie. Śląsk przez połowę kwarty zdobył tylko dwa punkty. Na nasze szczęście przyjezdni nie wykorzystywali swoich sytuacji, jednak z biegiem czasu Pogoń znalazła rytm meczowy i objęła prawie dwucyfrowe prowadzenie. Pomimo bardzo skromnej rotacji koszykarzy nie było widać w ich ekipie zmęczenia i wciąż kontynuowali oni agresywną, mocną defensywę. Przez to właśnie w naszej drużynie spadła skuteczność (40% z gry). Wojciech Pisarczyk kontynuował swoje małe widowisko – 24 punkty i 57% z parkietu. Zarówno Żeleźniak, jak i Wójcik nie radzili sobie z wyczynami najskuteczniejszego zawodnika gości. Pod koniec kwarty zmobilizował się natomiast Sebastian Bożenko, który niemal własnoręcznie doprowadził do wyrównania. Ostatnie dziesięć minut rozpoczynało się zatem z wyniku 63:63.
Biało-niebiescy zaczęli korzystać ze wzrostu Tomasza Nowakowskiego. Dzięki temu wyszli oni na prowadzenie od początku kwarty. Trener Jerzy Chudeusz zareagował wprowadzając Szymona Walskiego w miejsce Tomczaka – najlepiej punktującego zawodnika w naszym składzie. Duży wkład w prowadzenie gości wniósł również Tomasz Madziar, który rozstrzelał się w drugiej połowie spotkania. Na nasze szczęście wcześniej wspomniany Nowakowski zaczął odpuszczać i gubić swoje krycie. Dzięki temu udało nam się “wrócić do gry”. Na niecałe cztery minuty przed końcem meczu goście prowadzili 75:71. W szeregach prudniczan zaczęło wkradać się zmęczenie, co było widoczne na desce. Przeważaliśmy w tym fragmencie i doprowadziliśmy do wyrównania na dwie minuty przed końcem meczu. Prowadzenie dała nam natomiast trójka Kacpra Gordona po zasłonie Walskiego. Na linii osobistych nie zawiódł Żeleźniak i to on wbił gwóźdź do trumny. Ostateczny wynik to 84:77. Pozostajemy niepokonani i przynajmniej na chwilę obejmujemy fotel lidera!
Najwięcej punktów w naszej drużynie zdobył Szymon Tomczak – 14 punktów i 6 zbiórek. Należy jednak wyróżnić jego zmiennika – Szymona Walskiego, który w niecałe czternaście minut ustrzelał 12 punktów. Jest to jednak drużynowe zwycięstwo i brawa należą się dla każdego z Trójkolorowych. Następny mecz już w te środę, 28 października przeciwko GKS Tychy. Kibicujcie naszym, hej Śląsk!