Przed nami ostatnie dwa kroki przed fazą play-off. W 29. kolejce Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław w hali Orbita podejmie rewelację bieżących rozgrywek – MKS Dąbrowa Górnicza. Spotkanie zostanie rozegrane we wtorek, 16 marca, o godzinie 17:35. Potencjalne zwycięstwo Trójkolorowych może pozwolić im utrzymać drugie miejsce w tabeli PLK i bardzo dobre rozstawienie na najważniejszą część sezonu. Liczymy na to, że podopieczni Olivera Vidina pożegnają fazę zasadniczą na własnym parkiecie z przytupem! Transmisja spotkania w Polsacie Sport News.
Przed drużyną Śląska dwa ostatnie spotkania sezonu regularnego. Zanim Wojskowi wybiorą się do Torunia, do hali Orbita przyjedzie zespół prowadzony przez Alessandro Magro – MKS Dąbrowa Górnicza. Po bardzo słabym początku sezonu, drużyna z Górnego Śląska radzi sobie w ostatnim czasie przyzwoicie i na ten moment zajmuje 10. miejsce w tabeli EBL. Na ich dorobek złożyło się 12 zwycięstw i 16 porażek. O ile na własnym parkiecie radzą sobie lepiej, o tyle na wyjazdach ich bilans to 4-10. Ze względu na słabą dyspozycję na obcych parkietach, na ten moment dąbrowianom brakuje dwóch punktów do ósmej pozycji, premiowanej awansem do fazy play-off. Matematyczne szanse jednak wciąż istnieją i dopóki piłka w grze, to z pewnością nie odpuszczą.
Teraz jednak przed nimi jeden z trudniejszych wyjazdów w sezonie, bowiem naprzeciwko stanie świetnie dysponowany we własnej hali WKS Śląsk Wrocław. Trójkolorowi na swoim parkiecie przegrali w tym sezonie tylko trzy razy, co stanowi jeden z najlepszych wyników w całej PLK. Dodatkowo wrocławianie są wyjątkowo mocno podbudowani ostatnim zwycięstwem w Warszawie nad Legią, a więc bezpośrednim rywalem w walce o najwyższe lokaty w sezonie zasadniczym. W ubiegły czwartek podopieczni Olivera Vidina wygrali w hali OSiR Bemowo 69:67 i powrócili na drugie miejsce w tabeli EBL. Dodatkowym czynnikiem jest fakt, że Wojskowi, odkąd wrócili do ekstraklasy, wygrali z MKS-em dwa z trzech spotkań. Wszystko zaczęło się na początku poprzedniego sezonu, kiedy to gospodarze wygrali w Dąbrowie 98:94. Kilka miesięcy później, w hali Orbita, Trójkolorowi bardzo pewnie pokonali przyjezdnych z Górnego Śląska, bo aż 106:84. W bieżących rozgrywkach z kolei Wojskowi w hali HWS Centrum, po zaciętym meczu, wygrali 88:82, a na parkiecie błyszczał Aleksander Dziewa, który zakończył starcie z 26 punktami na koncie. Teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że WKS powinien wygrać to spotkanie, ale nasze oczekiwania zweryfikuje boisko.
– Myślę, że mecz z Legią nie był moim najlepszym w tym sezonie. Biorąc pod uwagę dystans całego spotkania, to zdarzały mi się już lepsze występy. Mogę być natomiast zadowolony z końcówki, w której udało mi się dać asystę, zebrać piłkę w ataku i kilka razy wybronić ważne akcje. Dużo pracuję przede wszystkim nad obroną, staram się analizować nie tylko zagrania rywali, ale też własne błędy i z meczu na mecz się poprawiać. Cieszy fakt, że to przynosi takie efekty, jak w meczu w Warszawie, bo to pokazuje, że moja praca nie idzie na marne i stale się rozwijam – mówi Aleksander Dziewa, bohater meczu z Legią i bezsprzecznie najlepszy zawodnik Śląska w ostatnich tygodniach.
Dąbrowianie szczególnie dobrze radzili sobie na przełomie grudnia i stycznia, kiedy seryjnie wygrywali swoje spotkania, a na liście pokonanych zespołów pojawiły się m.in. Legia Warszawa czy PGE Spójnia Stargard. Później jednak drużyna Alessandro Magro zaczęła grać w kratkę, a bardzo dobre mecze, jak wygrany z Pszczółką Startem Lublin 81:78, przeplatali z takimi, jak porażka z Asseco Arką Gdynia u siebie 78:80. MKS szuka w tym momencie stabilizacji formy, ale patrząc na ich dyspozycję na obcych parkietach – znalezienie jej akurat we Wrocławiu będzie niezwykle trudne.
– W tym meczu najważniejsze będzie nasze podejście i pełna koncentracja od pierwszej do ostatniej minuty. Nie możemy na finiszu rozgrywek być rozkojarzeni, czas na rozluźnienie będzie dopiero po sezonie. Do starcia z Dąbrową musimy podejść tak, jak do meczu mistrzowskiego i udowodnić na parkiecie swoją wartość. Nie będzie to oczywiście łatwe, bo MKS jest drużyną nieobliczalną i gra obecnie zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu. Na pewno będzie to wyrównany mecz, ale nie może być inaczej – idziemy po zwycięstwo! – zakończył Dziewa.
Podopieczni Olivera Vidina muszą jednak przede wszystkim myśleć o sobie i swojej grze. Powoli dobiega końca okres ciężkich treningów i dużej ilości biegania, a pojawia się coraz więcej elementów koszykarskich i dopracowywanie systemów przygotowanych przez naszych trenerów na najważniejsze wyzwania w rozgrywkach 2020/21. Nie da się ukryć, że gra Śląska w ostatnich tygodniach nie powala, ale odbywa się to kosztem maksymalnie dobrego przygotowania na play-offy. Trójkolorowi na dystansie całego sezonu udowodnili, jak wartościowym są zespołem i jak dobrze potrafią współpracować, uwypuklając największe atuty, jednocześnie niwelując niedoskonałości. To skutkuje tym, że Wojskowi na ten moment są na pozycji wicelidera tabeli EBL i mają ogromną szansę na to, by z tego pułapu przystąpić do walki o medale. O ile w ostatnich spotkaniach w role liderów wcielili się Aleksander Dziewa i Kyle Gibson, o tyle wciąż czekamy na powrót do takiej dyspozycji, do jakiej nas przyzwyczaili, Elijaha Stewarta czy Strahinji Jovanovicia. Wciąż stabilizacji formy poszukuje też Ivan Ramljak, a Ben McCauley wraca powoli do pełni sił po kontuzji. Nie wszystko jest więc jeszcze takie, jak byśmy tego chcieli, ale powoli idziemy do przodu i to pokazaliśmy w Warszawie, w której do tej pory udało się wygrać tylko Enei Zastalowi. Podopieczni Olivera Vidina dokonali więc wielkiej sztuki i to będąc nie w pełni formy.
W tym sezonie wielokrotnie się potykaliśmy i gubiliśmy punkty w meczach, w których nie miało prawa się to zdarzyć. Przyzwyczailiśmy kibiców i siebie samych do tego, że potrafimy wygrywać z każdym i dominować na parkiecie. W ostatnich tygodniach nasza forma mocno falowała, ale jako drużyna jesteśmy wciąż tym samym Śląskiem, który jako jedyny w rozgrywkach był w stanie pokonać Zastal na wyjeździe. Tą samą ekipą, która w Świętej Wojnie rozgrywanej w hali Orbita rozgromiła Anwil. I tą samą, która pomimo słabej dyspozycji, pokonała na wyjeździe Legię kilka dni temu. Pozostały już tylko dwa kroki, a krótkofalowy cel jest taki, żeby zakończyć fazę zasadniczą na pozycji wicelidera. Do boju, Trójkolorowi! Hej Śląsk!