Odczarować Orbitę!

0

Po siedmiu kolejkach sezonu 2019/2020 koszykarze Śląska Wrocław mają niezły bilans 3-4, ale aż trzy z czterech porażek odnieśli w domowych meczach. W Hali Orbita wygrali tylko raz – na inaugurację sezonu z HydroTruckiem Radom – dlatego czas na odczarowanie swojego boiska! Początek meczu w niedzielę o 19:30.

Zwycięstwo z ekipą z Radomia było wielkim wydarzeniem, bo w ten sposób Śląsk z przytupem wrócił do Energa Basket Ligi. Od tamtej pory ani razu nie udało nam się zwyciężyć na własnym terenie. Ostatnią okazją do domowego zwycięstwa był mecz z jedną z rewelacji tego sezonu – Treflem Sopot. Niestety, mimo całkiem niezłego początku, ostatecznie górą byli goście.

Po pierwszych 10 minutach prowadziliśmy już 20:13, a kibice zgromadzeni na trybunach liczyli, że po porażkach z Kingiem Szczecin i Asseco Arką Gdynia uda się przełamać impas i wygrać w Hali Orbita. Sęk w tym, że w pozostałych trzech partiach tego spotkania nie udało nam się nawiązać do tego, co prezentowaliśmy w pierwszej. Goście poprawili skuteczność rzutów zarówno za trzy punkty, jak i spod kosza, a Śląsk w ataku nie był w stanie przebić dobrze grającej obrony rywali. W efekcie przegraliśmy całe spotkanie 71:87. Była to najwyższa porażka wrocławian w bieżącym sezonie, która kosztowała nas spadek na 9. miejsce w tabeli.

– W ostatnich domowych spotkaniach graliśmy z bardzo dobrymi drużynami – Kingiem, Asseco i Treflem – mówi Mathieu Wojciechowski. – Wszystkie te zespoły są „w gazie”; w Arce świetnie dysponowany był Bostic, a drużyny ze Szczecina i Sopotu rozbiły nas taktycznie. Mam nadzieję, że obudzimy się po tych porażkach i w końcu odczarujemy Orbitę. Wygrywanie meczów u siebie jest kluczowe, jeśli chce się walczyć o play-offy.

W najbliższy weekend naszą drużynę czeka więc walka o pierwsze od 26 września domowe zwycięstwo, a czwarte w całych rozgrywkach. Rywalem podopiecznych Andrzeja Adamka będzie zespół GTK Gliwice, który w ligowej klasyfikacji z bilansem 2-5 plasuje się za Śląskiem, na 11. miejscu. Dla niedzielnych przeciwników naszych koszykarzy szczególnie traumatyczne było ostatnie ligowe spotkanie, w którym podejmowali Anwil Włocławek. Mistrzowie Polski dość brutalnie pokazali gliwiczanom miejsce w szeregu, wygrywając aż 118:74. Przepaść między obiema drużynami była tym bardziej zaskakująca, że poprzednio GTK przegrywało minimalnie – co najwyżej pięcioma punktami. Warto dodać, że nasi niedzielni rywale grają w tym sezonie na dwóch frontach – w europejskich rozgrywkach Alpe Adria Cup z bilansem 2-1 prowadzą w grupie A.

W drużynie Pawła Turkiewicza pierwsze skrzypce grają zagraniczni zawodnicy, sprowadzeni przed sezonem z różnych zakątków koszykarskiego świata. Rzucający Brandon Tabb wyrasta na czołową postać drużyny, gwarantując co najmniej 11 punktów w dotychczasowych meczach EBL. Nieco mniej regularny w kwestii punktów jest rozgrywający Duke Mondy, który w domowym meczu ze Spójnią zdobył 30 pkt, ale we Włocławku rzucił tylko 2. Zawsze można za to na niego liczyć w kwestii asyst – notuje ich średnio 7 na mecz, co jest drugim wynikiem w EBL. Najwyższe średnie współczynniki EVAL mają jednak w drużynie zawodnicy grający bliżej kosza – Milivoje Mijović, Payton Henson i Joe Furstinger. Procentowa skuteczność z gry GTK nie rzuca na kolana; kluczem do wygranej może być więc twarda walka na tablicy w obronie i skuteczne kontrataki. Trójkolorowi mogą mieć sporo okazji do tych ostatnich, bowiem GTK traci piłkę najczęściej w całej lidze – średnio aż 16,6 razy na mecz.

W drużynie GTK nie zabraknie wrocławskich akcentów. Trenerem przyjezdnych jest Paweł Turkiewicz, który w latach 1990-93 wystąpił w ośmiu meczach PLK w barwach Śląska. Później trenował młodzież WKS-u, a także między innymi wprowadził wrocławskie WKK do 1. Ligi. W ekipie z Gliwic zagrają byli trójkolorowi, Piotr Hałas i Łukasz Diduszko. W pamięć kibiców Śląska zdecydowanie mocniej mógł zapaść ten ostatni. Diduszko był ważną częścią drużyny, która w sezonie 2012/2013 wywalczyła awans do ekstraklasy. W decydującym meczu finału z Miastem Szkła Krosno był najlepszy na boisku, notując  17 punktów i 7 zbiórek.

– Mam nadzieję, że u siebie w końcu pokażemy naszą najlepszą grę – kontynuuje Wojciechowski. – Codziennie na treningach dajemy z siebie bardzo dużo i pracujemy nad poprawą formy. Jedyne, co się liczy, to wygrane mecze. Wszyscy chcemy w niedzielę wrócić na zwycięską ścieżkę.

Po meczu z Anwilem ekipa GTK może być odrobinę podłamana, ale z drugiej strony spróbuje zrobić wszystko, by zrehabilitować się za klęskę we Włocławku. My z kolei postaramy się odbić po ostatniej, dość bolesnej porażce z Treflem, i zgarnąć zwycięstwo. Dobrego basketu, wielu emocji i przede wszystkim walki do upadłego nie powinno zabraknąć. I jak zwykle liczymy, że to my po końcowej syrenie będziemy mogli sobie dopisać w tabeli dwa punkty. Hej Śląsk!

Tagi: eblenerga basket ligagliwicegtkGTK Gliwicemathieu wojciechowskiplkśląskśląsk wrocławTrójkolorowiwkswojciechowskiwrocławzapowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

19 − 12 =