Oczekiwaliśmy zwycięstwa i dostaliśmy je w pięknym stylu. TBS Śląsk II Wrocław wygrywa z Zetkama Doral Nysą Kłodzko 106:77 i z przytupem wraca na zwycięski szlak. Świetne zespołowe zwycięstwo, zwieńczone aż 29 asystami – tak gra nasza młodzież!
W pierwszej piątce wrocławian na parkiet wybiegli Kacper Gordon, Aleksander Leńczuk, Tomasz Żeleźniak, Jan Wójcik oraz Szymon Tomczak. W składzie Zetkamy Doral Nysy Kłodzko wyszli natomiast Michał Weiss, Krzysztof Krajniewski, Norbert Ziółko, Karol Nowakowski i Paweł Nowicki.
TBS Śląsk II Wrocław od początku spotkania chciał pokazać, że zależy mu na zwycięstwie – Kacper Gordon rozpoczął od trafienia zza łuku. Nasi młodzieżowcy wzięli przykład z pierwszej drużyny z meczu z Anwilem Włocławek – intensywnie kryli rywala, przez co goście popełniali wiele strat. Warto zwrócić też uwagę na wysokie krycie na całej długości boiska. To wszystko złożyło się na dwucyfrowe prowadzenie już w połowie kwarty. Goście co prawda potrafili zaskoczyć w ataku, jednak zostawiali oni ogromne dziury w defensywie, zarówno na obwodzie, jak i pod koszem. Czasem wystarczył zwykły pick&roll, aby znaleźć prostą drogę do kosza. Śląsk nie próżnował i dosyć szybko oddawał swoje rzuty. Po pierwszej kwarcie mieliśmy prawie dwa razy więcej prób od naszych przeciwników (21 rzutów na ich 11). Należy tutaj pochwalić trenera Dusana Stojkova, ponieważ taki sposób gry przynosił efekty (ponad 60% skuteczności z gry). Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 30:19.
W drugiej ćwiartce koszykarze z Kłodzka postawili większy opór w defensywie. Mimo to Śląsk zdołał powiększyć swoją przewagę do piętnastu punktów. Nieobecność Sebastiana Bożenki sprawiła, że reszta obwodowych w zespole Śląska dostała więcej minut i to oni właśnie zdobywali w tym meczu najwięcej punktów (do przerwy Leńczuk i Gordon po 13). Wydawało się, że z każdą kolejną sekundą spotkania Śląsk przyspieszał na intensywności swoich akcji. Nysa została zmuszona do aż dziewięciu strat (tylko trzy po stronie wrocławian). Ten zapał przekładał się również na ofensywę. Po każdej zbiórce piłka wędrowała na drugą stronę boiska, gdzie czekał już wolny zawodnik. Graliśmy bardzo zespołową koszykówkę – po dwóch kwartach WKS miał aż 13 asyst. Był to jeden z czynników, który sprawił, że Trójkolorowi prowadzili w tym spotkaniu – po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 50:32 dla wrocławian.
W trzeciej kwarcie gra uległa niewielkiej zmianie. Nysa, podobnie do Śląska, zaczęła o wiele szybciej oddawać swoje rzuty i nie czekać na upłynięcie 24 sekund. Krajniewski, który zdobywał najwięcej punktów dla gości, otrzymał wsparcie od reszty drużyny. W tej kwarcie Trójkolorowi szybko złapali pięć fauli, przez co podopieczni Jarosława Krysewicza często wędrowali na linię rzutów wolnych. Duet Gordon-Leńczuk zaczął częściej posyłać piłkę do Szymona Tomczaka, który stał się pierwszą opcją w ataku. Była to bardzo ofensywna i przyjemna dla oka kwarta w wykonaniu obu drużyn. Śląsk przed ostatnimi dziesięcioma minutami prowadził 78:61.
W czwartej kwarcie gospodarze wrócili do swojej intensywnej gry z pierwszej połowy. Rywal nie odpuszczał, ale to WKS przeważał w tym spotkaniu. Wrocławianie byli w trakcie dopełniania formalności, jednak wciąż nie zdejmowali nogi z gazu. Przewaga nadal oscylowała wokół dwudziestu punktów, dlatego trener Dusan Stojkov mógł sobie pozwolić na mały eksperyment. Swoje minuty na boisku dostali Sebastian Rompa, Miłosz Góreńczyk, Szymon Walski czy Igor Kozłowski. Test zmienników można uznać za udany, ponieważ Rompa po zaledwie kilku minutach miał sześć punktów i dwa bloki. Na niecałe 120 sekund przed końcem spotkania uciekliśmy rywalowi na prawie 30 oczek. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 106:77.
– Wydaje mi się, że udało nam się spełnić założenia taktycznie. Trener Stojkov postawił przed nami wyzwanie żeby dziesięć razy w ciągu meczu zdobyć punkty po dobrej obronie i to udało się zrealizować. Szczególnie dobrze w defensywie wyglądaliśmy w czwartej kwarcie – byliśmy agresywni i wymusiliśmy dużo strat rywali. Jeżeli chodzi o grę w ataku, to trener wymaga od nas dzielenia się piłką i grania zespołowo. Myślę, że coraz lepiej się w tym czujemy i rozgrywamy piłkę coraz szybciej. Dwa ostatnie mecze przegraliśmy z bardzo dobrymi drużynami na styku, a teraz mam nadzieję, że ruszymy ze swoją serią zwycięstw – mówił po meczu Kacper Gordon, rozgrywający Śląska.
W końcu byliśmy świadkami dobrego, zespołowego zwycięstwa TBS Śląska II. Wyróżnić można kilku zawodników. Kacper Gordon zdobył 19 punktów i asystował 10 razy. Double-double zaliczył również Tomasz Żeleźniak, który zakończył mecz z 13 oczkami, 11 zbiórkami i aż 7 asystami. Najwięcej, bo 22 punkty, zaliczył natomiast Aleksander Leńczuk, uzupełniając to 6 asystami.
Gratulacje dla całej drużyny za bardzo intensywne i emocjonujące spotkanie. Na powtórkę takiego meczu będziemy liczyć już 23 stycznia, gdy zagramy na wyjeździe z Wegree AZS Politechniką Opolską. Hej Śląsk!