W ostatnim spotkaniu 24. kolejki 1. Ligi FutureNet Śląsk podejmie na własnym parkiecie Biofarm Basket Poznań. Obie drużyny będą chciały zmazać plamy po nieudanych występach w środku tygodnia. Początek meczu w niedzielę o 19:00.
Podopieczni Radosława Hyżego przegrali w Wałbrzychu 72:75 z Górnikiem Trans.eu. Porażka w derbach zawsze boli podwójnie, więc Trójkolorowi podejmą poznaniaków wyjątkowo zmotywowani. Trener FutureNet Śląska po meczu zwracał uwagę, że nie wszystko w grze jego drużyny zasługiwało na krytykę, ale wymaga więcej od swoich zawodników. W hali wrocławskiego AWF-u Wojskowi w tym sezonie wciąż nie przegrali, a ostatnich dwóch rywali pokonywali różnicą ponad 30 punktów. Czy podobny scenariusz czeka nas w najbliższą niedzielę?
Ciężko powiedzieć, bowiem rywale w tym sezonie są nieobliczalni. Biofarm Basket jeszcze niedawno wygrywał u siebie z Enea Astorią i Rawlplug Sokołem, ale w środę przegrał na własnym parkiecie ze Zniczem Basket aż 45:79 (drugą połowę goście wygrali 47:17!). To najgorsza zdobycz punktowa w 1. Lidze od października 2017 roku, kiedy Zetkama Doral Nysa Kłodzko rzuciła w Kutnie 43 punkty. Dotkliwa porażka zepchnęła poznaniaków na 11. miejsce w tabeli z bilansem 11-12.
„Najedliśmy się wstydu na własnym parkiecie, przed własną publicznością. Przydarzył nam się na pewno najgorszy mecz w sezonie, myślę, że gorszego nie da się rozegrać. Sądzę, że spowodowane było to brakiem energii. Ostatnio graliśmy mecze co 3 dni i nie wytrzymaliśmy fizycznie tego spotkania.” – mówił „Gazecie Wyborczej” po spotkaniu kapitan Basketu, Marcin Flieger.
Dla Fliegera mecz może być okazją do wspomnień sprzed kilku lat. W sezonie 2012/13 z między innymi Radosławem Hyżym i Norbertem Kulonem u boku wywalczył ze Śląskiem awans do ekstraklasy. Wtedy zdobywał średnio 13,5 pkt w 27 minut. Jeszcze lepsze statystyki (śr. 14,4 pkt i 5,1 ast w 28 min) ma teraz, w wieku 34 lat. Blisko dwa miesiące gry, w tym mecz z FutureNet Śląskiem, zabrała mu jednak kontuzja. Poznaniacy przegrali wtedy aż osiem z dziewięciu spotkań bez swojego lidera.
W drużynie Pawła Blechacza warto zwrócić uwagę na młodą krew. 20-letni Mikołaj Kurpisz (śr. 12,3 pkt, 9 zb) i Michał Samsonowicz (śr. 8,6 pkt) już teraz stanowią o sile ekipy z Poznania. Swoje minuty dostają też Jankowski (śr. 10,1 pkt, 4,7 zb), Gruszczyński, Tomaszewski, Lewandowski i Czyż; wszyscy mają między między 18 a 22 lat. Z kolei w drużynie FutureNet Śląska znów niezły mecz zagrał Szymon Tomczak (6 pkt w 14 min w Wałbrzychu), a Dziewa, Musiał i Żeleźniak grają tak dobrze i regularnie, że można zapomnieć, że mają 20-21 lat.
W obu zespołach nie brakuje też doświadczenia. Robert Skibniewski (śr. 11 pkt, 5,7 ast) przeżywa w FutureNet Śląsku kolejną młodość, a solidny sezon w Biofarm Baskecie rozgrywa środkowy Adam Metelski (śr. 10,6 pkt, 5,4 zb). „Skiba” ma drugi po Jakubie Musiale współczynnik +/- w drużynie Radosława Hyżego i nieraz już udowodnił, że potrafi rozstrzygać o losach meczu. Z kolei bez Metelskiego ciężko wyobrazić sobie ekipę z Wielkopolski; 35-letni środkowy w ostatnich czterech latach opuścił zaledwie kilka spotkań Biofarm Basketu.
Zdecydowanym faworytem niedzielnego starcia jest oczywiście WKS. FutureNet Śląsk trafia średnio 35,6% rzutów zza łuku; Biofarm Basket nie miał takiej skuteczności z dystansu od dziewięciu spotkań. Inne statystyki również przemawiają na korzyść wrocławian. Wszyscy jednak wiemy, że wszelkie cyfry tracą znaczenie w momencie wyjścia na parkiet, a swoją wyższość trzeba udowodnić przez 40 minut meczu. Czekamy na 11. zwycięstwo u siebie! Hej Śląsk!