Śląsk Wrocław przegrał z Gran Canarią 79:91 w meczu 10. kolejki EuroCupu. Przez długi czas wydawało się, że wrocławianie będą w stanie sprawić niespodziankę i pokonać faworyzowanego rywala, ale to Hiszpanie wyjeżdżają ze stolicy Dolnego Śląska ze zwycięstwem.
Gospodarze rozpoczęli spotkanie w składzie Jeremiah Martin, Daniel Gołębiowski, Jakub Nizioł, Conor Morgan i Aleksander Dziewa. Ten przedostatni zastąpił lekko kontuzjowanego Ivana Ramljaka, a sam wracał po przerwie spowodowanej urazem. W składzie Trójkolorowych z powodów zdrowotnych zabrakło także Arcioma Parachouskiego.
Podopieczni Andreja Urlepa zaczęli mecz w mocno wypełnionej Hali Stulecia od bardzo dobrych kilku minut. Efektownym wsadem popisał się Nizioł, a zza łuku celnie przymierzyli dwukrotnie Morgan i raz Gołębiowski. Goście jednak także pokazywali, jak klasową są drużyną. Piłkę z góry wsadził Aleksander Balcerowski, a za trzy trafili Andrew Albicy i David Mutaf. Śląsk prowadził 15:12.
Kolejne minuty to ciąg dalszy wymiany ciosów. Tym razem z dystansu trafili Miquel Salvo i Justin Bibbs, a punkty z ławki zanotował Szymon Tomczak. Końcówka pierwszej kwarty należała jednak do przyjezdnych z Gran Canarii. Efektowny alley-oop został wykończony przez Diopa i po 10 minutach goście prowadzili jednym punktem (23:22).
Jakub Niziol hammers the dunk🔥@WKS_SlaskBasket #7DAYSMagicMoment pic.twitter.com/v7gzTJ9fEy
— 7DAYS EuroCup (@EuroCup) January 11, 2023
Kolejną część gry Hiszpanie zaczęli z dużym animuszem. Vitor Benite i Nicolas Brussino ostrzelali nasz kosz z dystansu, a Ruben Lopez zdobył punkty spod kosza po pięknym podaniu za plecami Brussino. WKS w grze utrzymywał głównie Martin, który trafił zza łuku z faulem oraz z półdystansu.
Ogólnie jednak rzecz biorąc celownik mistrzów Polski był w drugiej kwarcie dość mocno rozregulowany. Co innego w przypadku Davida Mutafa, który dwukrotnie trafił zza łuku i w pewnym momencie miał skuteczność 3/4 za trzy punkty. Straty udało się zmniejszyć tuż przed przerwą, głównie za sprawą rozgrywającego świetny fragment Aleksandra Dziewy – nasz podkoszowy w pierwszej połowie rzucał ze stuprocentową skutecznością i miał na koncie 12 punktów! Do szatni nasza drużyna schodziła, przegrywając już tylko 41:44.
Na drugą połowę WKS wyszedł bardzo zmotywowany i po nieco ponad pięciu minutach trzeciej kwarty Śląskowi udało się wyjść na prowadzenie 56:55! Tym razem sprawy w swoje ręce wziął Nizioł, który zdobył siedem punktów i dobrze pracował na całym boisku. Na bronionej desce mieliśmy spore problemy z Khalifa Diopem, który jednak z trzema faulami na koncie na jakiś czas musiał usiąść na ławce.
Po punktach Justina Bibbsa przewaga gospodarzy wzrosła do trzech punktów, ale po paru chwilach nie zostało z niej już nic. Najpierw dwukrotnie trafił Balcerowski, a następnie Oliver Stević i Brussino. Przed ostatnią kwartą to Gran Canaria prowadziła 65:62.
Pierwsza część ostatniej odsłony wyglądała dokładnie tak jak całe spotkanie. Śląsk sprawiał wrażenie zespołu, który może przejąć inicjatywę, ale problemy ze zbiórkami na własnej tablicy i niewykorzystane szanse w ataku powodowały, że wynik cały czas oscylował w okolicach remisu. W samej końcówce hiszpański zespół wrzucił wyższy bieg i na to mistrzowie Polski nie mieli już niestety odpowiedzi. Występ WKS-u można ocenić jako dobry, jednak rywale byli po prostu lepsi i zwyciężyli 91:79.
WKS Śląsk Wrocław – Gran Canaria 79:91 (22:23, 19:21, 21:21, 17:26)
Czwarta kwarta! Brak kapitana zespołu zmęczył w obronie jego kolegów. W czwartej kwarcie zespól powinien ustawiać rzut za 3. Wczoraj Dziewa miał rzuty za 3 i on powinien kończyć zespołowe zagranie na trójkę. Coś się stało Morganowi , bardzo dobrze zaczął. Kiedy będzie grał cały zespół?!