MISTRZ! MISTRZ! WKS!

0

WKS Śląsk Wrocław po raz 18. mistrzem Polski! Trójkolorowi pokonali Legię Warszawa 90:77 w piątym spotkaniu finału Energa Basket Ligi i  ustalili wynik serii na 4:1. Cały zespół rozegrał bardzo dobre zawody, ale na szczególne wyróżnienie zasłużył Kerem Kanter, który zdobył aż 26 pkt. i walnie przyczynił się do tego historycznego zwycięstwa.

Po dwóch zwycięstwach w Warszawie przyszedł czas na mecz numer 5, który miał spragnionej stolicy Dolnego Śląska dać długo wyczekiwany tytuł. Wypełniona po brzegi Hala Stulecia i tłumy w strefie kibica świetnie oddawały nastroje panujące we Wrocławiu. Lepszych okoliczności do zdobycia 18. mistrzostwa Polski nie można było sobie wyobrazić. Na to wyjątkowe spotkanie Andrej Urlep wystawił znaną nam z hali na Bemowie piątkę: Travis Trice, Kodi Justice, Ivan Ramljak, Kerem Kanter i Martins Meiers.

Mury Hali Stulecia trzęsły się już przed rozpoczęciem spotkania, ale po pierwszym trafieniu Meiersa dach obiektu podniósł się o kilka centymetrów. Goście co prawda szybko odpowiedzieli, ale nie zrobiło to na Trójkolorowych żadnego wrażenia. Po chwili z dystansu trafił Kanter, po dwa punkty zdobyli Ramljak i Meiers, a po trójce Justice’a mieliśmy już wynik 12:5. Zapędy wrocławian próbował ostudzić Muhammad-Ali Abdur-Rakhman, ale już w kolejnej akcji swoje pierwsze punkty zdobył T. Trice.

Podopieczni Andreja Urlepa byli nie do zatrzymania, wychodziło im niemal wszystko i bardzo szybko wypracowali sobie komfortową przewagę. Trafiał każdy, kto pojawił się na parkiecie, a po rzucie z półdystansu Aleksandra Dziewy mieliśmy 12-punktowe prowadzenie. Zmusiło to trenera warszawian do poproszenia o przerwę. Trójkolorowi jednak nic sobie z niej nie zrobili, kolejne punkty zdobył Dziewa, a po celnych rzutach wolnych Kantera Śląsk prowadził 24:8. Dla Legii z dystansu trafił Koszarek, ale jeszcze przed przerwą tym samym odpowiedział Justice. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 27:11.

Drugą partię znowu lepiej zaczęli Trójkolorowi. Swój piąty i szósty punkt zdobył Dziewa, a na trafienie gości błyskawicznie odpowiedział Justice i zaraz mieliśmy już 18 oczek przewagi. Niestety w końcu przyszedł też czas na pierwszy kryzys gospodarzy. Legia grała bardziej zdecydowanie po obu stronach parkietu, a wrocławianie nie byli już tak skuteczni. Warszawianie zaczęli swoją serię rzutami wolnymi Łukasza Koszarka, a w kolejnych akcjach często zdobywali po 3 punkty. Problemem zaczęły być również zbiórki, Legia miała sporo drugich szans, które często wykorzystywała.

Spora przewaga Śląska topniała w błyskawicznym tempie i w końcu goście doprowadzili do wyrównania. W tym czasie zawodnicy Śląska nie trafili jednego rzutu! Odmienił to dopiero Dziewa, który przy wyniku 31:31 zapakował piłkę do kosza po szybkiej, zespołowej akcji. Warszawianie wciąż jednak trafiali, a szczególnie bezwzględni byli w próbach zza łuku. To właśnie one wyprowadziły gości na prowadzenie, a przed przerwą warszawianie zaliczyli jeszcze jedno trafienie z rzutu wolnego. Ostatecznie po pierwszej połowie przegrywaliśmy 33:38.

Od początku trzeciej kwarty widać było, że wrocławianie wyszli na drugą połowę z nową energią. Najpierw dwa oczka zdobył Kanter, a po chwili dwukrotnie trafił T. Trice i Trójkolorowi wrócili na prowadzenie. Goście potrafili odpowiedzieć, ale celna próba Justice’a oraz trójki Dziewy i Trice’a doprowadziły do wyniku 47:40 dla Śląska. Warszawianie mieli spore problemy w ofensywie. Mylili się zarówno przy kolejnych rzutach, jak i w rozegraniu, przez co kilkukrotnie przekroczyli czas 24 sekund na rozegranie akcji.

Z drugiej strony Trójkolorowi napędzali się z każdą kolejną akcją, dochodzili do czystych pozycji i większość swoich prób wykorzystywali. Po jednym celnym trafieniu dołożyli Dziewa i Kolenda, ale aż 6 punktów zdobył Kanter i dał Śląskowi prowadzenie 58:46. Ostatnie słowo należało jednak do gości, którzy nieco zmniejszyli straty i trzecia partia zakończyła się wynikiem 61:52 dla Śląska.

Trójkolorowi rozpoczęli ostatnie 10 minut od świetnej defensywy, a już po chwili swoje popisy w ataku kontynuował Kanter. Turek po dwóch skutecznych akcjach miał na koncie już 20 punktów. Goście odpowiadali, między innymi trzema rzutami wolnymi Koszarka, ale wrocławianie byli po prostu w gazie. W 2 minuty przeprowadzili 5 skutecznych akcji, z czego aż 4 skończyli zza łuku. Punkty zdobywali D’mitrik Trice, Kanter i Justice, po którego trafieniu mieliśmy wynik 79:61. Goście też w końcu trafili, ale nie odbiło się to na wyniku, gdyż podopiecznym Andreja Urlepa wychodziło praktycznie wszystko.

Najbardziej wyróżniał się Dziewa. W defensywie Olek zaliczał efektowne bloki, a do tego był zabójczo skuteczny w ataku. Nawet gdy warszawianie zdołali zbliżyć się na 9 punktów, to już po chwili za trzy trafił Ramljak i doprowadził do wyniku 86:74 na 2 minuty przed końcem spotkania. Ostatnie 120 sekund nie zmieniło planów WKS-u na ten wieczór i ostatecznie to Śląsk wygrał piąty mecz serii 90:77 i po 20 latach zdobył upragniony 18. tytuł mistrzowski!

W ostatnim meczu finałowym najlepszy na parkiecie był Kerem Kanter. Turek do 26 punktów dołożył 5 zbiórek i 4 asysty. Poza nim najwięcej punktów zdobyli: Aleksander Dziewa (16), Kodi Justice (14) i Travis Trice (11). Ten ostatni do nagrody MVP sezonu zasadniczego dołożył kolejną, gdyż tym razem został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem fazy play-off. Obie drużyny zaliczyły tyle samo zbiórek, ale Śląsk był skuteczniejszy – szczególnie w rzutach zza łuku (50%).

– Po bardzo słabej drugiej kwarcie w drugiej połowie zagraliśmy z bardzo dużym zaangażowaniem i koncentracją. Myślę, że każdy dołożył małą cegiełkę do tego zwycięstwa. Gratuluję zawodnikom, że wytrzymali presję, bo dzięki temu zdobyliśmy to mistrzostwo – krótko podsumował na pomeczowej konferencji prasowej trener Andrej Urlep.

To był szalony sezon i szalone play-offy, w których nieraz byliśmy na skraju przegranej. Bez cienia wątpliwości naszej drużynie udało się napisać historię, która będzie wspominana przez lata. Zawodnicy, trenerzy, kibice… DZIĘKUJEMY! Wszyscy na to ciężko pracowaliśmy i wszyscy na to zasłużyliśmy. Teraz pora na fetowanie i odpoczynek, ale szczerze wierzymy, że najlepsze dopiero przed nami! Do zobaczenia w nowym sezonie. Mistrz! Mistrz! WKS!

Tagi: 20224:1eblenerga basket ligafinałfinałyHala Stuleciakoszykówkalegialegia warszawamistrz PolskiNapisać historięosiemnastkaplay-offplay-off 2022play-offsplkplkplrelacjaśląskŚląsk WrocławwarszawawksWKS Śląsk WrocławWKS Śląsk Wrocław - koszykówkawrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

trzynaście − sześć =