Przedstawiamy zapis konferencji prasowej po czwartym meczu finałów Energa Basket Ligi, w której udział wzięli trener Ertugrul Erdogan i Jakub Karolak.
Jakub Karolak: Jestem bardzo zadowolony z tego, że przedłużyliśmy tę serię i dałem impuls swojej drużynie w tym meczu. Trochę też jestem zmęczony, nie będę ukrywał. Zostały nam jeszcze dwa spotkania, więc będziemy dawać z siebie wszystko. Mam nadzieję, że uda nam się wrócić na 7. mecz do Wrocławia, ale nie chcę za bardzo wybiegać w przyszłość, bo najpierw musimy się skupić na tym najbliższym meczu. Trener przed całą serią powiedział nam ciekawostkę, że kiedy King rzuca mniej niż 75 punktów w tym sezonie, to jeszcze nie wygrał żadnego meczu. Udało nam się ich zatrzymać na 70 punktach i ponownie zwyciężyć. Jedziemy dalej!
Ten mecz to dla ciebie 22 punkty i 6 “trójek”. Co czujesz po powrocie na parkiet po dłuższej nieobecności?
Jakub Karolak: Jestem bardzo zadowolony z siebie. Mimo tego, że ostatnio gram trochę mniej lub wcale to się nie załamałem. Cały czas ciężko trenowałem i starałem się utrzymywać rytm meczowy. W play-offach ciężko jest o trening 5×5 na dużej intensywności, dlatego dodatkowe zajęcia z naszymi trenerami trochę mnie podbudowały. Ciężko jest nie grać i patrzeć na to z boku. Byłem cały czas z drużyną i ją dopingowałem, ale teraz cieszę się, że mogłem jej pomóc również na parkiecie.
Na salę wszedłeś z okładem na kolanie. Czy wszystko w porządku?
Jakub Karolak: Jest w porządku. Jak wszyscy dobrze wiedzą, rok temu miałem poważną kontuzję i to kolano po większym wysiłku pobolewa, ale okład jest tylko w celach profilaktycznych.
Ertugrul Erdogan: Jestem dumny z naszej drużyny. Nie poddaliśmy się, a to bardzo ważne. Nie wiem, czy wygramy następny mecz, czy zdobędziemy tytuł. Na razie o tym nie myślę. Teraz ważne jest to, że pomimo braku trzech kluczowych obrońców, mamy energię i chęć do walki. Dzisiaj Karolak i Wiśniewski bardzo nam pomogli. W ostatnim czasie Karolak rzadko wychodził na parkiet, czasami nawet wcale. Dzisiaj był niesamowity. Na papierze może tego nie widać, ale gra Wiśniewskiego również była kluczowa w dzisiejszym zwycięstwie. Zagrał 17 minut, dał nam trzy asysty i był niesamowity w obronie. Dla tak młodego zawodnika, pokazanie swojego charakteru w finale jest czymś godnym podziwu. Oczywiście Jeremiah Martin poprowadził dziś drużynę, jako lider, inni zawodnicy również pomogli w obronie i w ataku. D.J. Mitchell po długim czasie również pokazał na co go stać. Jesteśmy szczęśliwi, ale to jeszcze nie czas na świętowanie.
Czy żałuje Pan, że wcześniej nie dawał Pan szansy Karolakowi?
Ertugrul Erdogan: Nie. Mieliśmy pełną ławkę i taka była decyzja wszystkich trenerów. Nie jest również możliwe, aby cała dwunastka wyszła na parkiet. Moją pracą nie jest uszczęśliwianie zawodników, a wygrywanie meczów. Dziś Karolak pokazał niesamowity profesjonalizm. Mimo tego że nie trafiliśmy sporo rzutów, to pokazaliśmy niezwykłą obronę. Widać było w nas duże zaangażowanie. Niczego nie żałuję i bardzo doceniam to, co dzisiaj zrobił. Jestem bardzo szczęśliwy z jego powodu, bo to między innymi dzięki niemu wygraliśmy dzisiejsze spotkanie.
Co się dzieje z Kolendą, Pusicą i Bibbsem? Czy są szanse na ich powrót?
Ertugrul Erdogan: Nie wiem. Nagle w ciągu jednego tygodnia straciliśmy trzech zawodników. Nie mogłem narzekać i musiałem znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Nie jest łatwe grać w niepełnym składzie, ale znaleźliśmy rozwiązanie. Mam nadzieję, że chociaż jeden z nich powróci do nas na kolejny mecz. Ta runda jest bardzo długa i musimy myśleć o tym, aby dać z siebie wszystko i doprowadzić do 7. spotkania. Obawiam się, że Kolenda już nie wróci w tym sezonie. Mamy nadzieję, że Pusica, lub Bibbs, albo nawet obydwoje wrócą i pomogą nam na parkiecie.
Zapomniałem powiedzieć o jednym. Dziś wygraliśmy również dzięki temu, co się działo na trybunach. Energia od naszych kibiców jest niewiarygodna. Dają nam dużo wsparcia i bardzo to doceniamy. Od kiedy tu jestem, wiem, że zawsze możemy na nich liczyć. Dziękuję im za to.