Wciąż trwająca przerwa reprezentacyjna nie dotyczy rozgrywek Suzuki 1. Ligi Mężczyzn. Tym samy zawodnicy TBS Śląska II rozegrają drugie spotkanie na przestrzeni czterech dni. Już w piątek 25 lutego w ramach meczu 26. kolejki wrocławianie podejmą w Kosynierce Znicz Basket Pruszków.
We wtorek Trójkolorowi kolejny raz w tym sezonie minimalnie przegrali na własnym parkiecie. Tym razem lepsza okazała się drużyna Miasta Szkła Krosno, która zwyciężyła 83:82. Wrocławianie przez większość meczu byli słabszym zespołem, ale w czwartej kwarcie odrobili straty i co chwilę wymieniali się prowadzeniem z gośćmi. Niestety w ostatnich sekundach najpierw daliśmy się wyprzedzić, a następnie nie wykorzystaliśmy rzutu na wagę zwycięstwa. Przegrana w takich okolicznościach z pewnością jest dotkliwa, o czym na pomeczowej konferencji prasowej wspomniał Kacper Gordon.
Ta porażka naprawdę boli. Bardzo zależało nam na wygraniu tego spotkania. Tym bardziej, że krośnianie to nasi sąsiedzi w tabeli i bezpośredni rywale w walce o play-off. W pierwszej połowie zabrakło koncentracji i w efekcie cały mecz musieliśmy gonić wynik. Mogliśmy wygrać to spotkanie, ale w końcówce zabrakło jednej – dwóch obron więcej. Mamy jeszcze dziewięć meczów do rozegrania i będziemy do końca walczyć o play-off.
Teraz najważniejsze jest przede wszystkim podnieść się mentalnie. W końcu Wojskowi cały czas są w grze o play-offy i patrząc na ścisk w tabeli, walka o TOP 8 zapewne toczyć się będzie do końca rundy zasadniczej. 14 listopada wygraliśmy w Pruszkowie pierwszy w tym sezonie mecz wyjazdowy i jednocześnie rozpoczęliśmy trwającą łącznie trzy kolejki serię zwycięstw. Historia zatacza koło. Znów stawką w spotkaniu ze Zniczem jest przełamanie – ale nie tylko przełamanie. Ewentualna porażka bardzo mocno skomplikuje naszą sytuację w lidze.
Znicz od początku sezonu broni się przed spadkiem. Obecnie drużyna z Mazowsza zajmuje 15. miejsce i traci trzy oczka do Decki Pelplin, która okupuje ostatnią bezpieczną lokatę. Co ciekawe, pruszkowianie wygrali w tym sezonie tylko sześć spotkań, z czego cztery już po nowym roku. Ostatnie tygodnie są dla nich całkiem udane. Od początku stycznia ich bilans to 4-3, a w pokonanym polu zostawili sporo ekip bijących się o play-offy. Ostatnio pokonali WKK Wrocław 81:69. Ale należy też wspomnieć, że w tym sezonie tylko raz tryumfowali na wyjeździe. 17 listopada pokonali w Łańcucie Rawlplug Sokół 96:86.
Najgroźniejszym zawodnikiem Znicza jest prawdopodobnie Łukasz Bodych. Doświadczony podkoszowy to najlepszy strzelec zespołu. Średnio na mecz rzuca 14,3 pkt. i zbiera 8,7 piłki. Warto też zwrócić uwagę na Karola Kamińskiego, który gra na pozycjach 2/3 i średnio zdobywa 13,3 pkt. na przyzwoitej skuteczności zza łuku 34,2%. Siłą naszych rywali będzie jednak z pewnością determinacja. Już jesienią doświadczyliśmy na własnej skórze, że Znicz to niewygodny rywal. Co prawda na wyjazdach radzą sobie fatalnie, ale ostatnie tygodnie pokazały, że nie można ich lekceważyć. Zaczęli wygrywać i zrobią wszystko, żeby utrzymać się w Suzuki 1. Lidze.
Wyścig o miejsce w play-offach trwa, a my wciąż jesteśmy w peletonie. Mecz ze Zniczem to kolejny etap. Po dwóch ostatnich porażkach – niezwykle ważny. Wojskowi, tylko zwycięstwo! Hej Śląsk!