WKS Śląsk Wrocław przegrał z Twardymi Piernikami Toruń 75:78 w meczu 13. kolejki Orlen Basket Ligi. Do ostatnich chwil ważyły się losy zwycięstwa, jednak ostatecznie to gospodarze mogli cieszyć się z siódmej wygranej w sezonie.
Od samego początku mecz w Arenie Toruń był bardzo wyrównany. Śląsk zaczął dobrze w ofensywie i podobnie jak w spotkaniu w Warszawie bardzo dobrze wyglądała gra na obwodzie, a sporo rzutów trzypunktowych trafiał między innymi Andrij Wojnałowicz. Po stronie gospodarzy znakomicie spisywał się natomiast Aljaz Kunz, który sprawiał najwięcej problemów obronie WKS-u. Po pierwszej kwarcie to jednak wrocławianie byli na minimalnym prowadzeniu (22:20).
W drugiej odsłonie to gospodarze narzucali tempo gry i szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie za sprawą duetu Diduszko & Lipiński. Trójkolorowi nie mieli jednak zamiaru odpuszczać i systematycznie zmniejszali straty. Bardzo dobrze w tym fragmencie spisywał się choćby Mateusz Zębski. Ostatecznie po dwudziestu minutach na tablicy wyników widniał wynik 44:44.
Po zmianie stron lepiej prezentowali się wrocławianie, którzy dzięki celnym rzutom Gołębiowskiego i Zębskiego wyszli na pięciopunktowe prowadzenie. Wtedy zespół z Torunia wziął się jednak za odrabianie strat i skończył kwartę z serią 11:2 i zapewnił sobie czteropunktowym prowadzeniem przed ostatnią odsłoną. W końcowych fragmentach gospodarze budowali sobie coraz większą przewagę. Na cztery minuty przed końcem wynosiła ona już nawet dziesięć oczek, ale wtedy Trójkolorowi ruszyli w pogoń. Stratę udało się zmniejszyć nawet do trzech punktów, jednak kluczowych rzutów wolnych, które mogły dać nawet jeden punkt straty nie trafiał Gołębiowski. Po drugiej stronie parkietu mylił się także Smith i decydujący rzut na dogrywkę miał Gravett, jednak nie trafił i to gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
W następnej kolejce Śląsk zmierzy się na własnym parkiecie z Treflem Sopot. Wrocławianie z bilansem 6:7 zajmują dwunaste miejsce w ligowej tabeli.
