WKS nowy rok rozpocznie od wyjazdu nad morze, gdzie już 3 stycznia zmierzy się z 12. w tabeli Asseco Arką Gdynia. Spotkanie odbędzie się w ramach 20. kolejki Energa Basket Ligi; transmisja meczu wystartuje przed 15:30 w serwisie Emocje.TV.
Po fantastycznym meczu ze Spójnią Stargard, wygranym po dogrywce 95:94, przychodzi czas na kolejne duże wyzwanie. Z powodu wykrycia zakażeń koronawirusem w zespole z Włocławka, WKS kolejne spotkanie rozegra na wyjeździe z Asseco Arką Gdynia. Oba zespoły mają problemy kadrowe i trudno prognozować, w jakich zestawieniach pojawią się na parkiecie w swoim pierwszym spotkaniu w nowym roku.
– Mentalnie byliśmy gotowi na Anwil, ale wiemy już, że mecz został przeniesiony i dzięki temu mamy więcej czasu, żeby przygotować się pod kątem starcia z Arką. Mam nadzieję, że do dyspozycji w kolejnym spotkaniu będzie już Ivan Ramljak. Elijah Stewart również zmaga się z lekkim urazem, ale jego występ w Gdyni jest niezagrożony – relacjonował Oliver Vidin, trener WKS-u.
Arka na początku sezonu prezentowała się przyzwoicie i w pierwszych siedmiu kolejkach przegrała tylko dwa razy – u siebie ze Startem (68:79) i na wyjeździe we Wrocławiu (74:85). Oprócz tych potknięć zespół prowadzony przez Przemysława Frasunkiewicza grał naprawdę dobrze i regularnie ogrywał swoich rywali, m.in. Stal w Gdynia Arenie czy Trefl w Sopocie. Później na drużynę spadła plaga kontuzji, która w dużej mierze uniemożliwiła im kontynuowanie dobrej passy. Przez to w dziewięciu ostatnich meczach Arkowcy tylko raz schodzili z parkietu ze zwycięstwem – w piętnastej kolejce w swojej hali udało im się pokonać HydroTruck Radom 76:70. Najbardziej bolesną porażką w obecnej kampanii wydaje się natomiast spotkanie w Starogardzie Gdańskim, gdzie gdynianie ulegli Polpharmie aż 67:102, zaliczając najwyższą porażkę w sezonie.
– Arka polega na doświadczeniu i tacy zawodnicy jak Hrycaniuk czy Dylewicz stanowią o jej sile. Nie wiemy, czy przeciwko nam zagra Szubarga, ale na pewno jego obecność będzie dużym wzmocnieniem dla rywala. Ich największy mankament to brak Przemysława Żołnierewicza, ale wydaje mi się, że zespół będzie w stanie sobie z tym poradzić i znajdą sposób, by odpowiednio funkcjonować w trakcie meczu – kontynuował szkoleniowiec Śląska.
Na innym biegunie jest WKS, który ani myśli oddawać miejsca na podium tabeli PLK i z trzydziestoma punktami na koncie zajmuje trzecie miejsce w lidze. Drużyna Olivera Vidina już niejednokrotnie w tym sezonie udowadniała, że potrafi wychodzić nawet z najgorszych opresji. Tak też było w ostatnim meczu ze Spójnią, kiedy to Trójkolorowi gonili wynik przez niemal cały mecz, by w końcówce po kapitalnym bloku Szymona Tomczaka doprowadzić do dogrywki i ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w ostatnich jej sekundach. Świetna postawa Tomczaka to kolejny dowód na to, jak skutecznie szkoleniowiec Śląska wprowadza młodzież do zespołu i jak wiele ci zawodnicy mogą wnieść do gry wrocławian.
Problemy z kontuzjami w zespole z Gdyni sprawiają, że Przemysław Frasunkiewicz jest zmuszony korzystać z zawodników, którzy do tej pory dostawali mniej minut. Świetną wymianą okazała się transakcja z Kingiem Szczecin, na mocy której do Wilków powędrował Wojciech Czerlonko, a do Arki przyszedł Jakub Kobel, który w okresie przedsezonowym trenował we Wrocławiu z trenerką przygotowania motorycznego Śląska – Aleksandrą Szpak. Kobel w barwach Kinga notował średnio 1,3 pkt., natomiast w debiutanckim meczu w zespole z Gdyni zdobył 14 punktów i pięciokrotnie asystował kolegom. Jego bardzo dobra postawa jednak nie wystarczyła, by zwyciężyć w Lublinie, a mecz zakończył się ostatecznie porażką gdynian 61:76.
– W meczu w Lublinie Arka grała ze Startem jak równy z równym. Po przerwie rywal im odjechał, ale mimo to oni walczyli do końca. Widać, że ten zespół bardzo dobrze się zna, a w meczu z nami tej ambicji z pewnością im nie zabraknie i będą chcieli wygrać. Dla nas kluczowa będzie intensywność gry, musimy zachować ją na odpowiednim poziomie. Dobra obrona na całym boisku i skuteczność w ofensywie powinny pomóc w osiągnięciu pozytywnego rezultatu. No i zbiórki, jeżeli nie będziemy lepsi na tablicach to ciężko nam będzie wygrać, dlatego to nasz priorytet – zakończył szkoleniowiec wrocławian.
Śląsk do Gdyni jedzie w roli faworyta i ewentualna porażka z mocno osłabioną Arką z pewnością byłaby traktowana jako niespodzianka. W ostatnich meczach WKS do zwycięstwa prowadzili Strahinja Jovanović, Elijah Stewart i Aleksander Dziewa. Wydaje się, że jeżeli utrzymają swoją wysoką formę, a reszta zespołu pomoże im tak, jak Szymon Tomczak w meczu ze Spójnią, to już trzy dni po rozpoczęciu nowego, 2021 roku, Arka zostanie zatopiona. Do boju, Trójkolorowi! Hej Śląsk!