Śląsk Wrocław przegrał z Promitheas Patras 76:78 w meczu 5. kolejki 7Days EuroCup. Sprawy układały się znakomicie dla gospodarzy przez trzy kwarty, ale w ostatniej goście odrobili straty i zapewnili sobie zwycięstwo szalonym rzutem za trzy punkty w samej końcówce.
Mecz z greckim zespołem Śląsk zaczął w niezmienionym ustawieniu – Jeremiah Martin, Daniel Gołębiowski, Jakub Nizioł, Conor Morgan i Aleksander Dziewa. Wartym odnotowania jest za to fakt powrotu aż trzech ważnych ogniw do zespołu Andreja Urlepa – wracających po kontuzjach kapitana Ivana Ramljaka i Justina Bibbsa oraz Kodiego Justice’a, który niedawno podpisał nowy kontrakt z WKS-em.
WKS agresywnie rozpoczął mecz w defensywie, czego efektem była mała liczba straconych punktów, ale też szybko przekroczony limit fauli. Przez 8 minut goście zdobyli tylko 7 oczek i dopiero w końcówce kwarty podreperowali swój dorobek. W zespole Trójkolorowych brylował Jeremiah Martin i to głównie dzięki niemu gospodarze prowadzili po 10 minutach 18:14.
Kolejną część gry Trójkolorowi zaczęli piorunująco – kolejne punkty Martina oraz oczka Morgana pozwoliły zwiększyć przewagę do 10 punktów. Promitheas znaleźli jednak odpowiedź w osobie Arnoldasa Kulboki, który trafił dwie trójki z rzędu i dołożył do tego oczka z linii. Z kolei po pięciu punktach z rzędu Joe Younga Grecy po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie.
Następne minuty przyniosły wymianę ciosów, ale końcówka pierwszej połowy należała do Śląska. Celny rzut z dystansu Dziewy i punkty Nizioła przywróciły nam przewagę. Kolejna trójka Olka jeszcze bardziej podgrzała temperaturę w Hali Orbita, a oczka Szymona Tomczaka zakończyły serię punktową 12-0 i ustaliły wynik do przerwy na 42:33 dla WKS-u!
Jakub Niziol flies across to block Simpson's shot!🛑@WKS_SlaskBasket#7DAYSMagicMoment pic.twitter.com/dHdTwF84zg
— 7DAYS EuroCup (@EuroCup) November 23, 2022
Po powrocie z szatni swoje show kontynuował Aleksander Dziewa, tym razem przeprowadzając akcję 2+1. Gra zespołowa Śląska wyglądała tego dnia naprawdę dobrze, a drużynową akcję efektownym wsadem wykończył Jakub Nizioł. Po dłuższej nieobecności na parkiecie celną trójką błysnął Morgan, a już 15 punktów na koncie miał Jeremiah Martin. Śląsk prowadził 54:45. Do końca kwarty Trójkolorowi utrzymywali wysoki poziom, a na ich grę patrzyło się z dużą przyjemnością. Efekt? Dwunastopunktowe prowadzenie przed ostatnią odsłoną (62:50).
Czwarta kwarta zaczęła się dobrze dla gości, którzy szybko przeprowadzili dwie trzypunktowe akcje i zmniejszyli dystans. Promitheas wyraźnie nie chciał się poddać i sukcesywnie zbliżał się do WKS-u, któremu w oczy zaglądały dobrze znane z tego sezonu demony czwartej kwarty.
Grecy robili swoje i kibice zgromadzeni w Hali Orbita podziwiali emocjonującą końcówkę. Od stanu 72:72 wrocławianie przeprowadzili dwie skuteczne akcje i na minutę przed końcem prowadziloi 76:72. Niestety, Promitheas odpowiedział rzutem trzypunktowym, a po stronie Śląska nieskuteczne akcje przeprowadzał Martin. Na sekundę przed końcem szalony rzut za trzy przez ręce oddał Anthony Cowan i… trafił. Trójkolorowi mieli sekundę na swoją akcję, jednak rzut Conora Morgana okazał się niecelny i niestety Śląsk zaliczył piątą porażkę w obecnych rozgrywkach EuroCupu.
WKS Śląsk Wrocław – Promitheas Patras 76:78 (18:14, 24:19, 20:17, 14:28)