Ratiopharm Ulm pokonał WKS Śląsk 108:103 w spotkaniu piątej kolejki BKT EuroCup, ale Trójkolorowi mogą wracać do Wrocławia z podniesionymi głowami. Nasza drużyna była o krok od sprawienia sensacji, a mistrz Niemiec wygrał to starcie dopiero po dogrywce.
Do meczu w Niemczech nasza drużyna przystąpiła w mocno osłabionym składzie. Z powodu choroby we Wrocławiu zostali Jakub Nizioł i Daniel Gołębiowski, a ze względów formalnych wystąpić nie mógł także nowy rozgrywający WKS-u – Kendale McCullum.
Środowe spotkanie Śląsk rozpoczął naprawdę dobrze, głównie za sprawą dwóch obwodowych: Łukasza Kolendy i Hassaniego Gravetta. Rywale jednak od początku udowadniali, że są jedną z najlepiej rzucających za trzy drużyn w rozgrywkach, a także parę razy wykorzystali błędy wrocławian w obronie. Warto wspomnieć, że przez kilka minut pierwszej kwarty WKS miał na parkiecie głównie graczy… pierwszoligowych rezerw, a Michał Sitnik popisał się celnym rzutem za trzy. Po 10 minutach rywale prowadzili 25:22.
Na początku drugiej części Ratiopharm zbudował dwucyfrową przewagę, głównie za sprawą kolejnych trafionych prób z dystansu. Wojskowi nie zamierzali się jednak poddawać. Kilka niezłych zagrań zaprezentował Kolenda, a wsadami popisali się Dusan Miletić i Arciom Parachouski. Serb tuż przed przerwą zaliczył jeszcze efektowną akcję 2+1, a dzięki świetnej końcówce pierwszej połowy po 20 minutach przegrywaliśmy tylko 46:49.
Połowa trzeciej kwarty i… po punktach Mikołaja Adamczaka Śląsk wyszedł na prowadzenie! Duża w tym zasługa Mateusza Zębskiego, który zanotował akcję 3+1, a także bardzo aktywnego w tym fragmencie Gravetta. Kolejne minuty to wręcz dominacja Wojskowych na parkiecie mistrza Niemiec. Kapitalny fragment zanotował Michał Sitnik – na jego koncie w kilka chwil mogliśmy zapisać przechwyt zakończony punktami, kolejną celną trójkę i punkty spod kosza z faulem. Po niesamowitej serii 19-4 Śląsk przed ostatnią kwartą prowadził 77:64!
Niestety na początku czwartej ćwiartki w grę naszej drużyny wkradło się mnóstwo nerwów i w 142 sekundy Ratiopharm odrobił aż 11 punktów po trzech błyskawicznych rzutach za trzy. Posucha punktowa wrocławian trwała blisko pięć minut i wówczas dwa oczka Mileticia dawały już tylko remis. W kolejnych fragmentach niestety graliśmy bardzo nieskutecznie, popełnialiśmy błędy w obronie i pozwoliliśmy drużynie z Ulm zbudować sporą przewagę. To nie był jednak koniec emocji tego wieczoru. Nadzieję dała rzucona w ostatnich sekundach trójka Kolendy, a trafione w ostatnich sekundach rzuty wolne Arcioma Parachouskiego zagwarantowały nam dogrywkę!
W dodatkowym fragmencie gospodarze szybko wyszli na prowadzenie za sprawą świetnego fragmentu Dakoty Mathiasa. Ciężar gry Śląska spoczywał na Łukaszu Kolendzie, który dwukrotnie trafił za trzy, ale też zanotował dwie proste straty. Ostatecznie akcja 2+1 Karima Jallowa i punkty Georginho de Pauli zagwarantowały zwycięstwo rywalom z Ulm. Wojskowi jednak do ostatnich sekund walczyli o odrobienie strat i bez wątpienia zagrali jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie.
Ratiopharm Ulm – WKS Śląsk Wrocław 108:103 (25:22, 24:24, 15:31, 30:17, 14:9)