WKS Śląsk Wrocław wysoko pokonał Legię Warszawa 98:84 w 8. kolejce ORLEN Basket Ligi. Dla przyjezdnych była to pierwsza porażka na rodzimych parkietach.
Mecz otworzył Stefan Djordjević łatwymi punktami spod obręczy. Tym samym w kolejnej akcji odpowiedział Shane Hunter. Gdy po drugiej stronie parkietu Jakub Nizioł trafił zza łuku czuć było gorącą atmosferę w Hali Orbita. Na początku starcia na minimalnym prowadzeniu byli Trójkolorowi, ale Legionistom udawało się doprowadzać do wyrównania. Na trzy minuty przed końcem premierowej odsłony był remis po 12, ale zdobycze Ajdina Penavy i Issufa Sanona zmusiły trenera Heiko Rannulę do wzięcia czasu. Poskutkował on punktami Andrzeja Pluty, ale duet Sanon – Penava utrzymywał minimalne prowadzenie wrocławian. Na koniec kwarty swoje konto otworzyli także Aleksander Wiśniewski i Michał Kolenda.
Kolejną partię celną trójką rozpoczął wcześniej wspomniany „Wiśnia”. Chwilę później rzuty wolne wykorzystał Shane Hunter, a przez następne 20 sekund Pluta i Sanon „wymienili się” trafieniami z dystansu. Swój fragment miał Stefan Djordjević. Najpierw dobitka po zbiórce, a następnie celne trafienie swoim charakterystycznym hakiem. Wówczas estoński trener gości poprosił ponownie o przerwę. W kolejnych minutach Śląsk utrzymywał się w okolicach 10 punktów prowadzenia. Wtedy ponownie o swojej obecności przypomniał gościom serbski center Trójkolorowych dwukrotnie pakując piłkę z góry. Pomimo ośmiu oczek przewagi trener Ainars Bagatskis także poprosił o czas. Po nim mieliśmy prawdziwy festiwal rzutów za trzy punkty – najpierw trafiali Gray i Nizioł, później Race Thompson, a po chwili Sanon i Gray. Pomimo łatwych punktów Tomaszewskiego i +15 Łotysz ponownie przerwał grę, by rozrysować ostatnie 12 sekund. Zakończyły się one niecelnym rzutem Jakuba Nizioła.
Po przerwie dobrą minutę zaliczył Thompson zdobywając aż pięć oczek. Wrocławianie szybko jednak wrócili do swojego rytmu i najpierw z dystansu trafił Noah Kirkwood, a po chwili szczęśliwie piłka wpadła do obręczy po rzucie kapitana Śląska. Kolejne minuty to ponownie świetna gra Stefana. Środkowy dwukrotnie ograł Shane’a Huntera i trener Rannula wykorzystał kolejny czas. Po nim Djordjević zdobył jeszcze kolejne cztery punkty i opuścił parkiet przy owacji publiczności. Legia próbowała pojedynczymi akcjami cokolwiek zdziałać, ale w pewnym momencie mieliśmy już rezultat 73:50. Na dwie minuty do końca trzeciej kwarty celnym rzutem z dystansu popisał się Ajdin Penava, a następnie Issuf Sanon lay-upem i Kadre Gray wsadem dalej powiększali przewagę. W ostatnich sekundach tej partii Andrzej Pluta i Ukrainiec trafili po trójce i przed ostatnimi 10-ma minutami mieliśmy rezultat 86:65.
A te zaczęły się od dobrego fragmentu podkoszowych drużyny z Wrocławia – Ajdina Penavy i Jareda Colemana-Jonesa. Jedyne punkty w tej częśći gry dla Legii zdobył Maksymilian Wilczek, a trójka Sanona zmusiła szkoleniowca gości do kolejnego już czasu. Tymczasem JCJ miał swoje „pięć minut” – najpierw hakiem trafienie spod obręczy, a akcję później po podaniu bez patrzenia w wykonaniu Issufa Sanona wykończył ją efektownym wsadem. Po tym zagraniu komentatorzy nazwali to spotkanie „fiestą we Wrocławiu”. Jak się okazało po dodatkowym trafionym rzucie wolnym Aleksandra Wiśniewskiego, Trójkolorowi zdekoncentrowali się i przez cztery minuty nie zdołali zdobyć punktów. Warszawianie zanotowali wtedy serię 13:0, ale wysoka przewaga nie pozwoliła im wrócić do tego meczu.
Najlepszymi graczami Śląska byli Stefan Djordjević (22 pkt., 8 zb.), Issuf Sanon (20 pkt., 4 as.) i Kadre Gray (13 pkt., 5 zb., 9 as.). Wśród Legionistów wyróżniali się Race Thompson (21 pkt., 6 zb.), Shane Hunter (16 pkt., 6 zb.) i Andrzej Pluta (13 pkt., 3 as.).
Przed wrocławianami ostatnie starcie w ramach Koszykarskiej Domówki. Do Hali Orbita przyjedzie lider grupy A BKT EuroCupu – turecki Bahcesehir z kapitanem Kosz Kadry Mateuszem Ponitką w składzie. Zostanie ono rozegrane 18 listopada o godzinie 19:00. Bilety dostępne są na wks-slask.abilet.pl.







































