Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach I ligi to dobra okazja dla Radosława Hyżego i jego podopiecznych, by przeanalizować pierwsze 10 meczów, wyciągnąć wnioski i pracować nad eliminacją błędów. Także my podsumowujemy start sezonu – nie tylko pierwszoligowej drużyny, ale i ekip młodzieżowych.
I liga: 10 meczów, 9 zwycięstw, 1 porażka, 1. miejsce w tabeli
Choć Radosław Hyży przed startem rozgrywek otwarcie mówił o awansie do ekstraklasy, dopiero pierwsze mecze miały zweryfikować prawdziwą siłę jego ekipy. Po 10 kolejkach nikt nie może mieć wątpliwości, że słowa nie były rzucane na wiatr, a Wojskowi są jednymi z głównych kandydatów do awansu. FutureNet Śląsk z bilansem 9-1 zajmuje 1. miejsce w tabeli 1. Ligi, choć jedyną niepokonaną drużyną pozostaje Rawlplug Sokół Łańcut (9-0). Obecnie wydaje się, że te dwie ekipy mogą stoczyć ze sobą bój o awans, lecz – jak wiadomo – sezon jest długi i wiele może się jeszcze zmienić. Na 3. miejscu jest rewelacyjny beniaminek, WKK Wrocław (7-2), a tuż za podium Jamalex Polonia 1912 Leszno (6-3).
Jedyną jak dotąd porażkę WKS poniósł w Krakowie, gdzie przegrał z tamtejszym AZS AGH 88:97. Pozostałe mecze FutureNet Śląsk wygrał i – co równie ważne – zazwyczaj wygrywał pewnie. Jedynie w Siedlcach Wojskowi wygrali po dogrywce (104:102), w pozostałych meczach triumfując z co najmniej kilkupunktową przewagą nad rywalem: średnio było to 17,2 pkt na korzyść WKS-u. Podopieczni Radosława Hyżego obronili swój teren we wszystkich pięciu domowych spotkaniach, które nie były wcale łatwe; na tarczy z Wrocławia wracały chociażby Polonia Leszno, GKS Tychy, Polfarmex Kutno czy Górnik Trans.eu Wałbrzych. Zwycięstwo z tymi ostatnimi w derbach Dolnego Śląska miało oczywiście wyjątkowy smak dla kibiców, którzy po raz pierwszy w tym sezonie wypełnili halę AWF-u po brzegi. Co równie ważne, Wojskowi nauczyli się wygrywać z rywalami teoretycznie słabszymi, co było ich bolączką w ubiegłym sezonie.
– Sięgając pamięcią wstecz – nie awansowaliśmy do play-offów m.in. przez przegrane z niżej notowanymi Siarką Tarnobrzeg, Nysą Kłodzko, Notecią Inowrocław. Wydawało się, że są to drużyny, z którymi nie powinniśmy mieć większych problemów. W obecnym sezonie udaje nam się zwyciężać w takich spotkaniach, a bilans na ten moment jest bardzo dobry. Najtrudniejsze mecze z zespołami z czuba tabeli lub z dobrymi budżetami są jednak dopiero przed nami – na przełomie listopada i grudnia – mówi trener Radosław Hyży, z którym obszerny wywiad ukaże się niedługo na naszej stronie internetowej.
Trójkolorowi zdobywają najwięcej punktów na mecz (91,1) w całej lidze, z czego ponad jedną trzecią (32,7) stanowią rzuty zza łuku. To właśnie trafienia za trzy punkty są najgroźniejszą bronią w arsenale drużyny trenera Hyżego. Trójkolorowi nie mają w tym aspekcie rewelacyjnej skuteczności (34,3%), ale niemal w każdym meczu ostrzeliwują kosz rywala z dystansu (aż 31,8 prób na mecz!). Jak podkreśla szkoleniowiec i zawodnicy, w składzie FutureNet Śląska – poza środkowymi – nie ma gracza, który nie umiałby co najmniej dobrze rzucać „trójek”. WKS gra też bardzo zespołowo i notuje 19,5 asysty na mecz, w czym duża zasługa doświadczonych rozgrywających. Wojskowi dominują na „deskach”, notując aż 47 zbiórek na mecz – to wynik, do którego ligowi rywale nie są w stanie nawet się zbliżyć. Śląsk jest także na trzecim miejscu w lidze pod względem bloków (3,3/mecz) i na drugim pod względem małej ilości strat (11,9/mecz).
Skąd więc tak duża poprawa jakości gry FutureNet Śląska względem poprzedniego sezonu? Nowi zawodnicy bez wątpienia podnieśli poziom drużyny, chociaż Jan Grzeliński, Marcin Pławucki czy Mateusz Stawiak notują bardzo dobre statystyki w nowych drużynach. Ważniejsze od personaliów wydaje się jednak to, że trener Hyży mógł wybrać zawodników pasujących do jego koncepcji i przepracować z nimi cały okres przygotowawczy. To sytuacja zgoła odmienna do tej sprzed roku, gdy nowy szkoleniowiec Śląska musiał pracować na tym, co zbudowali jego poprzednicy – Dominik Tomczyk i Jacek Krzykała. Duża ilość rzutów zza łuku, swoboda w ataku, dobra atmosfera w drużynie, pełna mobilizacja i realizacja założeń taktycznych w każdym meczu – to obecna filozofia Śląska Radosława Hyżego, którą zdecydowanie łatwiej jest mu realizować z wybranymi do tego zadania ludźmi. Widoczną gołym okiem zmianą jest także praca nowych trenerów przygotowania motorycznego – Łukasza Piwkowskiego i Kamila Wenzlawa. Drużyna na treningach wylewa dużo potu, a przed każdym meczem wykonuje sporo niekonwencjonalnych ćwiczeń; także takich, które mają zadbać o dobrą atmosferę. Gra w „papier, kamień, nożyce” na pompki czy niemal rytualne już uściski i życzenia powodzenia każdemu koledze z zespołu stały się standardowymi elementami rozgrzewki wrocławian.
– Doceniam innowacyjność trenerów, ćwiczyłem pod okiem wielu specjalistów, lecz z takimi metodami jeszcze się nie spotkałem. Zależy im na tworzeniu team spiritu i myślę, że to procentuje na parkiecie. Jesteśmy nie tylko dobrze przygotowani fizycznie, ale też lepiej rozumiemy się z chłopakami i mamy do siebie nawzajem dużo zaufania – ocenia Aleksander Dziewa.
21-latek w pierwszych 10 kolejkach nie tylko potwierdził, ale i umocnił swój status największej gwiazdy FutureNet Śląska, a może i całej 1. Ligi. Siedem double-double, średnie na poziomie 21,2 pkt (najwięcej w lidze), 11,9 zb (najwięcej w lidze) i 1,3 blk (trzeci wynik w lidze) oraz gra na równym, wysokim poziomie – do tego Dziewa już nas przyzwyczaił. Jego transformacja w silnego skrzydłowego pomogła zarówno samemu zawodnikowi, jak i drużynie – Olek stał się zawodnikiem bardzo wszechstronnym i mającym duży wpływ na poczynania całego zespołu. Strzałem w dziesiątkę okazały się transfery Norberta Kulona (śr. 15,5 pkt, 5,9 ast, 3,2 zb) i Roberta Skibniewskiego (śr. 11,1 pkt, 6,4 ast). Dwaj doświadczeni rozgrywający wnieśli do gry FutureNet Śląska spokój i opanowanie, których brakowało w poprzednim sezonie. Obaj potrafią zarówno wykreować pozycję kolegom z zespołu, spenetrować obronę rywala, jak i rzucić zza łuku – wydaje się, że to właśnie tak mocno obsadzona pozycja nr 1 jest kluczem do dobrych wyników w obecnych rozgrywkach. „Skiba” to czwarty, a Kulon szósty najlepszy asystent 1. Ligi. Do drużyny dobrze wprowadził się także Aleksander Leńczuk (śr. 9,2 pkt, 1,2 ast), choć jako rzucający może być nie do końca zadowolony ze swojej skuteczności (33,3% z gry). Odważnie pierwsze kroki w seniorskiej koszykówce stawia Bartłomiej Pietras (śr. 5,5 pkt, 4 zb, 0,9 blk), który kolejnymi minutami zdobywa doświadczenie i buduje pewność siebie – było widać ją w ostatnich meczach, gdy 20-latek efektownie „pakował” piłkę do kosza i blokował rywali. Świetnie sezon zaczęli młodzi Tomasz Żeleźniak (śr. 6,6 pkt, 5,6 zb, 1,3 ast) i Jakub Musiał (śr. 14,8 pkt, 3,2 zb, 1,8 ast). Żeleźniak może nie imponuje zdobyczami punktowymi tak jak jego rówieśnik, ale o tym, jak ważną postacią jest dla drużyny, świadczy jego wskaźnik +/-: 14,3 – zdecydowanie najwyższy w całym składzie. Z kolei Musiał świetne mecze przeplata gorszymi: aż pięciokrotnie zdobył co najmniej 17 punktów, ale w Siedlcach trafił tylko 1/10 zza łuku, a w Krakowie przez pół godziny gry zanotował ledwie 5 pkt i 1 ast. Nieco zmartwieni po pierwszych 10 kolejkach mogą być jedynie Karol Michałek (śr. 3,9 pkt, 4,6 zb) i Maciej Krakowczyk (4,7 pkt, 2,7 zb). Ten pierwszy nieco pogorszył swoją skuteczność względem poprzedniego sezonu, natomiast Krakowczyk na pewno liczył na więcej minut na parkiecie. Obaj jednak także dołożyli cegiełkę do świetnego bilansu drużyny i szkoleniowiec może być zadowolony z ich pracy. Szukanie minusów w grze poszczególnych zawodników jest niełatwym zadaniem, co najlepiej świadczy o postawie ekipy Hyżego na starcie sezonu.
II liga: 7 meczów, 4 zwycięstwa, 3 porażki, 6. miejsce w tabeli grupy D
W drugoligowej drużynie rezerw Exact Systems Śląsk II Wrocław przed nowym sezonem zaszło sporo zmian. Trenerzy Tomasz Jankowski i Jacek Krzykała nie mają już do dyspozycji Dominika Wilczka, Mikołaja Ratajczaka, Mateusza Stawiaka i Karola Kutty. Wszyscy ci zawodnicy nie mieścili się w koncepcji trenera Hyżego i często byli do dyspozycji trenerów rezerw, a po sezonie odeszli ze Śląska. Po dwóch pierwszych zgłosiły się drużyny z PLK – Wilczek gra obecnie dla King Szczecin, a Ratajczak dla Polskiego Cukru Toruń. Stawiak i Kutta wylądowali z kolei w Jamalex Polonii 1912 Leszno. Nowym kapitanem drużyny został rzucający Jan Malesa, który liderem jest także na parkiecie: notuje średnio 13,6 pkt, 4,7 zb i 2,7 ast. Ważne role w drużynie pełnią zawodnicy, z usług których nieraz korzysta Radosław Hyży: rozgrywający Sebastian Bożenko (śr. 11 pkt, 4 ast) oraz środkowi Michał Sasik (śr. 5,7 pkt, 6,5 zb) i Szymon Tomczak (11,3 pkt, 10,5 zb). O ile dwaj pierwsi byli filarami rezerw już w poprzednim sezonie, o tyle świetne występy Tomczaka są małym zaskoczeniem. 20-latek rewelacyjnie zagrał przede wszystkim w ostatnim meczu z Intermarche II Zielona Góra, gdy zanotował aż 29 pkt i 18 zbiórek! Drugoligowe rezerwy z założenia składają się z zawodników grup młodzieżowych, więc wspomniane wcześniej ubytki uzupełniono młodymi Trójkolorowymi. Tę szansę najlepiej wykorzystał 16-letni Kacper Gordon (śr. 11,3 pkt, 2,7 ast, 2,7 zb), który niedawno trafił do Wrocławia z Polonii Warszawa. Ważnymi kartami w talii trenerów Jankowskiego i Krzykały pozostają Mateusz Czempiel, Maksymilian Zagórski i Igor Kozłowski, którzy jednak początek sezonu mogą zaliczyć do średnio udanych.
To głównie z powodu wyników, które na pewno nie satysfakcjonują młodych i ambitnych Wojskowych. Co prawda bilans 4-3 nie jest powodem do zmartwień i daje niezłe 6. miejsce w tabeli, ale poza spotkaniem z liderem tabeli, Zetkama Doral Nysą Kłodzko, nasi drugoligowcy mierzyli się z zespołami z dolnej części grupy. Silną Nysę akurat udało się pokonać na inaugurację 76:64, co pokazało, że w tej drużynie drzemie duży potencjał. Porażki z drużynami z Rawicza, Kątów Wrocławskich i Jeleniej Góry mogą jednak martwić, a priorytetem na dalszą część sezonu wydaje się być ustabilizowanie formy. Młodzi Trójkolorowi – podobnie jak pierwsza drużyna – świetnie zbierają (43,3 zb/mecz – najwięcej w grupie), ponadto notują sporo asyst (15,1/mecz) i rzadko tracą piłkę (12,7 str/mecz). Mają za to duży problem ze skutecznością: ledwie 40% z gry, 26,5% zza łuku i 60,4% z linii rzutów wolnych.
– Nasz drugoligowy zespół jest znacznie odmieniony w stosunku do poprzedniego sezonu i składa się przede wszystkim z zawodników grup młodzieżowych. W pierwszej części sezonu graliśmy nierówno, przeplataliśmy mecze dobre ze słabymi, co dało nam bilans 4-3 i uplasowało nas w środku tabeli. Chcemy wyciągnąć wnioski z dotychczasowych niepowodzeń, natomiast w kolejnej części rozgrywek mamy na celu piąć się w górę tabeli i zająć jak najwyższe miejsce przed fazą play-off – komentuje kapitan drużyny, Jan Malesa.
III liga: 8 meczów, 3 zwycięstwa, 5 porażek, 10. miejsce w tabeli grupy dolnośląskiej
W rozgrywkach seniorskich Śląsk Wrocław reprezentuje także trzecioligowa drużyna, składająca się z zawodników z rocznika 2000 oraz młodszych. Podopieczni Dariusza Kacy i Piotra Portasa z bilansem 3-5 zajmują 10. miejsce w tabeli grupy Dolnego Śląska.
Rozgrywki młodzieżowe
Na koniec spójrzmy, jak radzą sobie na starcie sezonu nasze grupy młodzieżowe. W rozgrywkach juniorów starszych (U20) mamy dwie drużyny: w inauguracyjnym starciu pierwsza ekipa pokonała drugą 105:57, a silniejszy zespół po pierwszej serii gier z bilansem 4-1 zajmuje 2. miejsce w sześciozespołowej grupie. Młodych Wojskowych pokonał jedynie WKK Wrocław (87:84), który prowadzi w tabeli. Druga drużyna Śląska z bilansem 2-3 jest na 4. miejscu. Najlepszymi strzelcami pierwszego zespołu są Kacper Gordon i Mateusz Czempiel, lecz od obu z nich więcej punktów zdobył Kacper Burakiewicz z drugiej drużyny.
Świetnie spisują się nasi juniorzy (U18), którzy nie ponieśli jeszcze ani jednej porażki, wszystkie mecze wygrywając różnicą co najmniej 13 punktów! Z bilansem 7-0 Trójkolorowi zajmują 2. miejsce w tabeli, jednak prowadzący SKM Zastal Zielona Góra (7-1) rozegrał jeden mecz więcej, a przed miesiącem przegrał ze Śląskiem. Najlepiej punktującym zawodnikiem WKS-u jest Mikołaj Styczeń.
Ze zmiennym szczęściem radzą sobie nasi kadeci. Drużyna U16 z bilansem 3-4 zajmuje 6. miejsce w tabeli składającej się z dziesięciu drużyn. Czołowym strzelcem zespołu jest Mateusz Buras. Z kolei zespół U15 z bilansem 3-2 jest na 5. miejscu w dziewięciozespołowej tabeli. Najlepszym punktującym drużyny jest Jakub Świąder.
Dwie drużyny reprezentują nasz klub w rozgrywkach młodzików (U14). Na 11 zespołów nasza pierwsza drużyna jest na 5. miejscu z bilansem 4-1, ale ma zaległe spotkania do rozegrania. Najlepszym punktującym jest Filip Ferens. Gorzej radzi sobie druga drużyna, która z kompletem porażek i bilansem 0-6 plasuje się na 9. miejscu. Niedawno ruszyły także rozgrywki mini koszykówki U13 i U12 – tam jednak za wcześnie, by wyciągać poważne wnioski.
Więcej o poczynaniach naszych drużyn młodzieżowych można przeczytać tutaj.