Przedstawiamy Wam pierwszoligową sytuację z ostatnich kilku tygodni. Trzeba przyznać, że w nowym roku gra się nam znacznie ciężej niż w poprzednim, ale spodziewaliśmy się, że druga runda będzie dla nas dużym wyzwaniem.
Pierwsze spotkanie tego roku rozegraliśmy w Radomiu i był to rewanż za zdecydowane zwycięstwo Śląska w pierwszej rundzie. Rewanż niestety udany, ponieważ radomianie zeszli z parkietu jako zwycięzcy notując na swoim koncie 95 punktów, a my skończyliśmy na 84. Warty podkreślenia jest fakt, że w drugiej połowie przy prowadzeniu gospodarzy 62:51 po dobrych akcjach Leńczuka, Bryanta Jr. i Kuby Piśli zrobiliśmy run 15:3 wychodząc na prowadzenie 66:65. Jednak to było wszystko, na co było nas stać tego dnia. HydroTruck wykazał się lepszą skutecznością i po końcowym gwizdku sędziego mógł świętować ze swoimi kibicami. Naszym liderem tego dnia był wspomniany już Aleksander Leńczuk, który zanotował na swoim koncie 18 punktów i 5 asyst, a wyraźnie słabsze spotkanie miał Joe Bryant Jr., który nie prezentował formy, do której nas przyzwyczaił.
W kolejnym meczu naszym rywalem był zespół doskonale znanego we Wrocławiu Roberta Skibniewskiego. Jego Weegree AZS Politechnika Opolska stała się jedną z rewelacji rozgrywek, wygrywając chwilę przed przyjazdem do Wrocławia dziewięć spotkań z rzędu. Jak wiecie, nie lubimy przegrywać we własnej hali i ten sezon jest naznaczony dogrywkami w naszym wykonaniu. Zgodnie z oczekiwaniami Twierdza Wrocław została obroniona… po dogrywce! Ósmej w naszym wykonaniu. Spotkanie miało dwa oblicza, w pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na parkiecie i nasza przewaga w pewnym momencie wynosiła już 19 punktów. Druga odsłona przebiegła zdecydowanie na korzyść gości, a ostatnie minuty meczu to istny rollercoaster. Znaczną przewagę osiągał raz jeden, raz drugi zespół. Finalnie mieliśmy kolejne dodatkowe 5 minut w sezonie i po tym meczu bilans meczów w Kosynierce wynosił 12:0, a bilans meczów z dogrywką 8:0 dla nas. Drużyna trenera Grudniewskiego nie pierwszy raz w tym sezonie pokazała ogromną wolę walki, charakter i determinację. Końcowy wynik – 99:97. Bardzo dobre zawody rozegrał Joe Bryant Jr (35 punktów, 6 asyst, 6 zbiórek), a najlepsze spotkanie w barwach Śląska padło łupem Szymona Nowickiego, który popisał się efektownym double – double (18 punktów i 13 zbiórek).
Następnie udaliśmy się na nadmorskie tournee do Kołobrzegu i Koszalina, gdzie w ciągu dwóch dni zagraliśmy mecze z wymagającymi przeciwnikami, a końcowy bilans to 1:1. Na pierwszy ogień poszła ekipa z Kołobrzegu i po wyrównanym początku niestety coś się zacięło w naszej grze. Kotwica przejęła inicjatywę nad wydarzeniami na parkiecie, notując serię 16:2 i po takim ciosie ciężko było nam się podnieść. Już do przerwy rywale rzucili nam aż 54 oczka. Końcowy wynik 98:75 wskazuje jasno, kto był lepszy tego dnia. Wyróżniającymi się postaciami w naszym zespole byli Joe Brytant Jr (16 punktów i 5 zbiórek) oraz Michał Sitnik, który zanotował na swoim koncie double – double na poziomie 15 punktów i 10 zbiórek. Kilkadziesiąt godzin później wyszliśmy na boisko w Koszalinie i wiedzieliśmy, że dobrze dysponowany w ostatnich tygodniach MKKS Żak łatwo skóry nie sprzeda. Tak też dokładnie się stało i był to festiwal strzelecki dwóch zespołów.
Po dwudziestu minutach gry mieliśmy na swoim koncie 65 (!) oczek i prowadziliśmy siedemnastoma punktami. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddać i w drugiej połowie odrobili straty, wyszli na prowadzenie, a walka o zwycięstwo trwała do końcowych sekund. W zasadzie do ostatniej sekundy, w której Kuba Piśla wchodził pod kosz, został sfaulowany, a na zegarze widniało 0.4 sekundy do końca meczu przy wyniku 102:101 dla gospodarzy. Nasz młody zawodnik stanął na wysokości zadania, trafił dwa rzuty wolne i przypieczętował kolejny zwycięstwo rezerw Śląska. Oprócz jego dobrej postawy warto podkreślić wyczyn niesamowitego Joe Bryanta Jr., który zanotował fantastyczną linijkę w postaci 37 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst i aż 10 wymuszonych fauli.
W ostatni weekend stycznia udaliśmy się do Warszawy na pojedynek z miejscową Polonią. Na wyjazdach mamy zdecydowanie gorszy bilans niż w meczach domowych i wiedzieliśmy, że musimy zagrać dobrze całym zespołem, żeby skutecznie przeciwstawić się gospodarzom. Początkowe fragmenty meczu miały wyrównany przebieg i żadnemu z zespołów nie udało się zdobyć znaczącej przewagi, a taka sytuacja utrzymała się do końca pierwszy połowy. Na przerwę schodziliśmy prowadząc 49:45, a mecz ustawiła trzecia kwarta. Zaczęliśmy od runu 13:3, w tym okresie punktowali Piśla z Kociszewskim, a kiedy swoje celowniki nastawili Nowicki ze Stolarzem mieliśmy już 20–punktową przewagę i tylko katastrofa była w stanie nam zabrać zwycięstwo. Tak się nie stało i po najlepszym meczu w sezonie Przemka Kociszewskiego (24 punkty i 75% z gry), przy znacznym wsparciu Piśli, Bryanta Jr. i Leńczuka po końcowym gwizdku sędziego mieliśmy rezultat 99:83 dla Trójkolorowych.
W ostatnich tygodniach solidną formę prezentuje Szymon Nowicki i to jego tym razem poprosiliśmy o kilka słów komentarza:
– Niestety nie udało nam się wejść w drugą część sezonu zwycięstwem przez porażkę w Radomiu, ale nie musieliśmy długo czekać, żeby dopisać sobie kolejne zwycięstwo za sprawą meczu z Politechniką Opolską. Dzięki temu jesteśmy dalej niepokonani w naszej twierdzy przy bilansie 12:0, co jest świetnym wynikiem i pokazuje naszą ciężką pracę, którą wykonujemy każdego dnia, a także charakter, jaki ma nasza drużyna. Następnie dwa wyjazdowe mecze z drużynami z Kołobrzegu, który zakończył się bolesną porażką, i wygraną po emocjonującej końcówce z Koszalinem. W ostatnim meczu przeciwko drużynie z Warszawy zagraliśmy kolejne dobre zawody i jeśli tak będzie wyglądać nasza gra w każdym kolejnym meczu to jesteśmy pewni, że przyniesiemy kibicom jeszcze wiele radości.
Obecnie nasza drużyna zajmuje 2. miejsce w tabeli Bank Pekao 1. Ligi Mężczyzn, legitymując się świetnym bilansem 17 zwycięstw i 5 porażek. Najbliższa szansa na zobaczenie naszych rezerw we Wrocławiu już w przyszłą środę. 7 lutego o godzinie 20:00 zagramy w Kosynierce z Enea Basket Poznań. Zapraszamy!