Śląsk Wrocław przegrał z MKS-em Dąbrowa Górnicza 80:88 w zaległym meczu 22. kolejki Energa Basket Ligi. Trójkolorowi zaczęli dobrze, jednak fatalna skuteczność szczególnie zza łuku w dalszej fazie spotkania sprawiła, że to goście wywieźli z Wrocławia zwycięstwo.
Ertugrul Erdogan w kolejnym już meczu nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Jeremiah Martina, Vasy Pusicy i Justina Bibbsa; do gry wrócił za to D.J. Mitchell. Śląsk rozpoczął spotkanie piątką: Łukasz Kolenda, Daniel Gołębiowski, Jakub Nizioł, Ivan Ramljak i Aleksander Dziewa.
Poniedziałkowy wieczór zaczął się od wyrównanej walki i sporej liczby strat z obu stron. W drugiej części pierwszej kwarty WKS-owi udało się jednak wejść na wyższe obroty i odskoczyć od rywali. Bardzo dobrze wszedł w mecz Gołębiowski, za trzy trafili Nizioł i Jakub Karolak, ale liderami Wojskowych byli w tym momencie Kolenda i Dziewa. Reprezentanci Polski w 10 minut zdobyli łącznie 13 punktów, a gospodarze prowadzili 25:19. Straty MKS-u zmniejszył efektownym buzzer-beaterem Marcin Piechowicz.
W drugiej kwarcie Trójkolorowi ani na sekundę nie oddali prowadzenia, ale w sumie aż trzykrotnie pozwolili wyrównać wynik meczu gościom z Dąbrowy Górniczej. W ataku Śląska na pierwszy plan wysunął się Arciom Parachouski, który dobrze wykorzystywał przewagę fizyczną pod koszem i zdobywał łatwe punkty. Wśród rywali najwięcej oczek zdobyli Maciej Kucharek (12) i Gerry Blakes (10). Ostatecznie po punktach Daniela Gołębiowskiego wrocławianie prowadzili schodząc na przerwę 45:43.
Po powrocie z szatni MKS wciąż nie zamierzał odpuszczać i niemal cały czas szedł łeb w łeb z gospodarzami. Efektownym wsadem popisał się Nizioł, a kolejny niezły fragment zaliczał Parachouski. W szeregach drużyny Jacka Winnickiego brylował z kolei Gerry Blakes. Po rzucie zza łuku Trevona Bluietta goście zyskali trzypunktową przewagę i ostatecznie prowadzili przed ostatnią częścią 62:61.
Ostatnia kwarta od początku ułożyła się po myśli zespołu z Dąbrowy, który odskoczył na kilka oczek. Wrocławianie nie poddawali się, ale problemy ze skutecznością z gry sprawiały, że trudno było zniwelować przewagę rywala. Wreszcie rzuty trzypunktowe zaczęły wpadać, jednak było już za późno na odwrócenie losów meczu i to MKS mógł cieszyć się ze zwycięstwa, które praktycznie zapewniło mu utrzymanie w lidze. Śląsk pozostaje liderem tabeli, ale ma na koncie tyle samo punktów co King Szczecin.
WKS Śląsk Wrocław – MKS Dąbrowa Górnicza 80:88 (25:19, 20:24, 16:19, 19:26)