Koszykarze Śląska Wrocław wygrali po raz piąty z rzędu w Energa Basket Lidze i po raz drugi z kolei przekroczyli barierę 100 zdobytych punktów. Tym razem podopieczni Andreja Urlepa pokonali PGE Spójnię Stargard 105:90, kontrolując przebieg spotkania od pierwszej do ostatniej kwarty. Kolejny świetny występ zanotował Aleksander Dziewa, który zdobył 26 punktów.
Do piątkowego starcia w 13. kolejce Energa Basket Ligi WKS przystępował w niemal najmocniejszym zestawieniu. Brakowało jedynie zmagającego się z lekkim urazem kolana Cyrila Langevine’a, którego w składzie zastąpił debiutujący na parkietach PLK Martins Meiers. Z kolei w miejsce Jana Wójcika do meczowej dwunastki wskoczył Szymon Tomczak. Znalazł się w niej także Łukasz Kolenda, który jednak nie wyszedł na parkiet z powodu drobnych problemów zdrowotnych, których nabawił się podczas zgrupowania reprezentacji Polski. Wrocławianie przystępowali do meczu w roli faworyta nie tylko dlatego, że mecz rozgrywany był we wrocławskiej hali Orbita, ale również dlatego, że mieli za sobą serię czterech zwycięstw z rzędu. Z kolei przyjezdni ze Stargardu mieli na koncie dwie porażki z kolei, w tym bardzo wysoko na własnym parkiecie z Zastalem (53:96). Podopieczni Andreja Urlepa chcieli więc zapisać na swoim koncie piąte zwycięstwo z rzędu, natomiast zawodnicy Marka Łukomskiego liczyli na przełamanie.
Trójkolorowi mecz rozpoczęli w następującym zestawieniu: Travis Trice, Kodi Justice, Ivan Ramljak, Michał Gabiński oraz Aleksander Dziewa. Pierwsza piątka stargardzian to natomiast to Tomasz Śnieg, Daniel Szymkiewicz, Admon Gilder, Justin Gray i Piotr Niedźwiedzki. W mecz lepiej weszli goście, którzy po punktach Szymkiewicza objęli prowadzenie. Na jego akcję odpowiedział rzutem z półdystansu Trice, ale po chwili Spójnia ponownie wróciła na prowadzenie, a po niespełna półtorej minuty prowadziła już 6:2.
WKS jednak stosunkowo szybko złapał dobry rytm, w czym pomógł bardzo dobry fragment Ramljaka – Ivan najpierw trafił zza łuku, a potem asystował przy punktach Dziewy i po trzech minutach gry było 9:6 dla gospodarzy. To dodatkowo nakręciło Wojskowych, którzy zaliczyli w niespełna minutę run 9:0 i po nieco ponad 5 minutach na tablicy widniał wynik 21:8. Trener Łukomski zmuszony był więc poprosić o przerwę. Nawet to nie pobudziło do lepszej gry Spójni, a absolutny koncert rozgrywali wrocławianie na czele z Dziewą, który po 8 minutach gry miał na koncie już 12 punktów, a Śląsk miażdżył rywala aż 35:12. Trice nie pozostawał jednak dłużny i tuż przed końcem 1Q uzbierał już 15 “oczek”. Ostatecznie ta fenomenalna ofensywnie kwarta w wykonaniu Trójkolorowych zakończyła się prowadzeniem 37:20.
Drugie 10 minut w piątce rozpoczął Kacper Gordon, który już na wstępie przywitał się z wrocławską publicznością skutecznym wjazdem pod kosz. Chwilę później pierwsze oficjalne punkty w hali Orbita zdobył Martins Meiers i Wojskowi utrzymywali wysokie prowadzenie (41:25). W 2Q tempo dość mocno spadło z obu stron, ale jest to całkowicie zrozumiałe, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że Trójkolorowi niemalże bez przerwy prowadzili różnicą około 20 punktów. Mimo wszystko kapitalna ofensywnie gra WKS-u sprawiła, że już po 15 minutach wrocławianie mieli na koncie 50 “oczek”, przy zaledwie 32 przeciwnika.
Na niespełna półtorej minuty przed końcem pierwszej części gry Śląsk prowadził już 62:40 i trener Łukomski postanowił wykorzystać przerwę, by móc porozmawiać z zespołem. Po czasie Wojskowi zaliczyli słabszy fragment, który momentalnie wykorzystali stargardzianie, trafiając dwie trójki z rzędu i zmniejszając prowadzenie gospodarzy; tym razem o przerwę poprosił Andrej Urlep. Wrocławianie zakończyli drugą kwartę fenomenalnie – kapitalny blok Kerema Kantera w kontrze na punkty zamienił Dziewa i po 20 minutach Śląsk prowadził 64:46.
Fenomenalną pierwszą połowę rozegrali Dziewa (18 punktów, 7/7 z gry, 4 asysty, 8 fauli wywalczonych), Trice (14 punktów, 8 asyst) czy Kanter (13 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty). Cały zespół wyglądał jednak wybitnie w ataku, czego nie można powiedzieć o obronie. Aż 46 rzuconych “oczek” przez przyjezdnych to zdecydowanie za dużo, nawet jak na tak wysokie prowadzenie i tak naprawdę do pełni szczęścia potrzebne było jedynie poprawienie dyspozycji w obronie.
Trzecią ćwiartkę od celnego rzutu zza łuku rozpoczął kapitan Michał Gabiński, ale goście nie pozostali dłużni i po niespełna 120 sekundach gry wrocławianie prowadzili 67:51. Trójkolorowi wyszli jednak po przerwie ewidentnie nieskoncentrowani, co pozwoliło rywalom nadgonić trochę punktów i przy stanie 67:56 szkoleniowiec WKS-u poprosił o czas. Chwila odpoczynku dobrze wpłynęła na Wojskowych, którzy ponownie weszli na wysoki poziom skuteczności i o ile nie podwyższali bezpiecznej przewagi, o tyle udawało im się ją utrzymywać i na 3:30 przed końcem tej ćwiartki prowadzili 74:64.
Ta część gry była już jednak dużo słabsza ofensywnie z obu stron, przez co mecz nieco stracił na atrakcyjności. Nie brakowało za to akcentów w obronie, jak chociażby świetny blok Jakuba Karolaka na Śniegu. Niemoc w ataku Śląska przerwał natomiast Meiers, a chwilę później dwa kolejne “oczka” dorzucił Ramljak i było 78:66. Później kolejne cztery punkty dorzucił łotewski środkowy WKS-u, a na sam koniec popisał się blokiem i tym samym ustalił wynik po 30 minutach na 82:66.
Ostatnią odsłonę trójką po zespołowej akcji rozpoczął Trice, ale chwilę później akcją 2+1 odpowiedział Gray i dystans pomiędzy zespołami się nie zmieniał. Zarówno Śląsk, jak i Spójnia nie imponowały skutecznością w pierwszych minutach – brakowało celności, w związku z czym atmosfera spotkania zdecydowanie zmalała. Trójkolorowi ewidentnie chcieli dograć ten mecz możliwie jak najniższym kosztem, natomiast stargardzianie długimi fragmentami po prostu nie potrafili przedrzeć się pod kosz. Najlepszym potwierdzeniem tych słów jest blok Ramljaka na dużo wyższym i silniejszym Niedźwiedzkim.
Fenomenalnie w końcówce ponownie zafunkcjonował duet Dziewa-Trice, którzy na niespełna 4 minuty przed końcem meczu mieli wspólnie aż 49 punktów na koncie, czyli więcej niż połowa zdobyczy całego zespołu (96). Drugie życie wstąpiło również w Justice’a, który trafił dwie trójki z rzędu i na półtorej minuty przed końcem meczu Śląsk przekroczył granicę 100 punktów (102:85). Ostatnim akcentem piątkowego popołudnia był celny rzut zza łuku Karolaka, który ustalił wynik na 105:90.
Na wyróżnienie w piątkowym meczu zasługuje przede wszystkim świetna gra zespołowa całej drużyny Śląska Wrocław. 36 asyst to absolutny rekord Energa Basket Ligi w tym sezonie – drugi w tej klasyfikacji HydroTruck miał ich na koncie “tylko” 30 w meczu z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski. Pochwalić na pewno trzeba jednak kilku wyróżniających się zawodników. Aleksander Dziewa zanotował kolejny świetny mecz, który zakończył z 26 punktami (11/14 z gry), 5 zbiórkami i 4 asystami. Double-double na swoim koncie zapisał Travis Trice (24 punkty, 11 asyst). Z kolei o krok od… triple-double był Ivan Ramljak – autor 9 punktów, 11 zbiórek i 11 asyst.
– To nie był dla nas łatwy okres, bo część zawodników była na kadrze lub zmagała się z lekkimi kontuzjami. Muszę jednak pogratulować moim graczom, którzy pokazali charakter, szczególnie na początku spotkania. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak dzieliliśmy się piłką, o czym świadczy liczba asyst. Nieco gorzej było w obronie, ale mogło to wynikać z mniejszej rotacji na obwodzie. Pozwoliliśmy rywalom rzucić parę trójek, przy których w normalnej sytuacji zawodnicy byliby lepiej ustawieni w obronie. Dziękuję kibicom za wsparcie. Jeśli będzie ich jeszcze więcej na meczach, na pewno będzie grało nam się łatwiej – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Andrej Urlep.
Znakomita ofensywa, świetne dzielenie się piłką i nieco gorsza obrona. Wierzymy, że te dwie pierwsze cechy pokażemy także w kolejnych spotkaniach, a nad tą ostatnią Andrej Urlep i jego drużyna będą pracować w nadchodzących tygodniach. Po przekonującym zwycięstwie ze Spójnią Trójkolorowi po raz pierwszy w tym sezonie mogą pochwalić się dodatnim bilansem w lidze: 7 zwycięstw i 6 porażek. WKS to obecnie jedna z najlepiej grających drużyn Energa Basket Ligi, która krok po kroku zbliża się do czołówki tabeli. Najbliższy ligowy mecz Śląsk rozegra 12 grudnia w Radomiu, a wcześniej – w środę – zmierzy się w hali Orbita z Hamburg Towers w 6. kolejce 7DAYS EuroCup. Bilety na to spotkanie możecie kupić w serwisie Abilet.pl lub na naszej stronie internetowej w zakładce “KUP BILET”. Od poniedziałku znajdziecie tam także mini-karnety na świąteczno-noworoczne spotkania Trójkolorowych w legendarnej hali Stulecia. Do zobaczenia, hej Śląsk!