Niemiła nadmorska niespodzianka. Kotwica zatopiła Śląsk

0

Wrocławianie pojechali do Kołobrzegu osłabieni brakiem Karola Michałka i Krzysztofa Jakóbczyka (przeziębienie), ale mimo to, podchodzili do starcia z Energa Kotwicą w roli faworyta. Niestety nie sprostali jej – po zaciętym i wyrównanym spotkaniu to gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa. W całym meczu prowadzenie zmieniało się 11 razy, ale w końcówce „Czarodzieje z wydm” przechylili szalę na swoją stronę i wygrali 80:76.

Pierwsza kwarta upłynęła pod znakiem lekkiej przewagi FutureNet Śląska, który wyszedł na parkiet w składzie: Skibniewski, Kulon, Leńczuk, Dziewa, Jarmakowicz. Obie ekipy prezentowały twardą obronę, co przełożyło się na kilka fauli i wizyt na linii rzutów osobistych. W drużynie gości nie zawodzili w tym elemencie Jakub Musiał i Aleksander Dziewa, którzy dołożyli dodatkowo po trafieniu zza łuku. W pewnym momencie Trójkolorowi prowadzili 7 punktami, ale końcowy wynik po pierwszej kwarcie to tylko 18:15 dla WKS-u. Kołobrzeżanie nie pozwolili rywalom odskoczyć, wykorzystując kilka otwartych pozycji za linią 6.75m. Za 3 trafili Jakub Stanios, Szymon Ryżek czy Daniel Grujić.

W drugiej części gry również można było zaobserwować kanonadę zza łuku. Goście w ciągu kolejnych 10 minut pięciokrotnie trafili za 3, gospodarze – czterokrotnie. W ekipie Mariusza Karola trudno było wskazać konkretnych liderów – ze swoich zadań wywiązywała się niemal cała drużyna. Mimo kilku popełnionych strat, w FutureNet Śląsku najlepiej prezentowali się Dziewa (13 pkt) i Musiał (10 pkt). Do przerwy to podopieczni Radosława Hyżego byli jednak nieznacznie gorsi (40:43).

Trzecia kwarta została wreszcie wyraźnie wygrana przez przyjezdnych (22:14). Zawodnicy z Kołobrzegu popełnili kilka strat a z gry trafili tylko pięciokrotnie. Gra WKS-u nie była idealna, ale dobry ruch piłki doprowadził do otwartych pozycji i kolejnych trójek Jakuba Musiała i Roberta Skibniewskiego. Przed ostatnią ćwiartką goście prowadzili 62:57.

Niestety ostatnia część gry okazała się być pokazem nieskuteczności Trójkolorowych. Po trafieniu zza łuku Dziewy, wrocławianie nie byli w stanie zdobyć punktów przez następne 6 minut. Gospodarze zanotowali tymczasem serial punktowy 14:0 i, głównie dzięki Szymonowi Ryżkowi, Jakubowi Zalewskiemu i Łukaszowi Bodychowi, wyszli na kilkopunktowe prowadzenie. Nadzieje WKS-u na zwycięstwo podtrzymali najpierw Szymon Tomczak i Norbert Kulon, a następnie efektowną trójką po step-backu Robert Skibniewski. Na minutę przed końcem meczu kołobrzeżanie prowadzili 77:74. „Czarodzieje z Wydm” stracili jednak piłkę w kolejnym posiadaniu i faulowali Jakuba Musiała, który zmniejszył straty do 1 oczka. W następnej akcji faul wywalczył Jakub Stanios, który podwyższył wynik do 79:76. Wrocławianie mogli doprowadzić do dogrywki, w ostatniej akcji rzutu zza łuku nie trafił jednak Musiał. Na domiar złego kontuzji nabawił się w niej Aleksander Dziewa, który upadając faulował jeszcze rywala. Damian Janiak trafił 1 z 2 rzutów wolnych i ustalił tym samym wynik na 80:76 dla Energa Kotwicy.

– Nie chcę krytykować, ani oceniać innych trenerów, ale moim zdaniem często stosują taktykę, w której dają nam rzucać za 3, a nie chcą naszych rzutów spod kosza. Gdy analizujemy nagrania, widzimy, że oddajemy rzuty przeważnie z otwartych pozycji. Dzisiaj w wielu przypadkach piłka krążyła pięknie. Uważam, że ta taktyka może działać na krótką metę, ale nie na dłuższą, bo moi zawodnicy są bardzo pewni siebie i, jak na poziom 1. Ligi, potrafią bardzo dobrze rzucać. To nasza 6. porażka, ale sądzę, że w dwóch przypadkach przegraliśmy na własne życzenie, a w czterech rywalom opłaciła się ta strategia. Trzeba jednak pamiętać, że w pozostałych osiemnastu przypadkach się to nie udało – powiedział po meczu trener Radosław Hyży.

Problemy FutureNet Śląska zaczynają się przeważnie wtedy, gdy rzuty zza łuku nie chcą wpadać. Tak było w niedzielny wieczór – goście trafili tylko 27% (12/44) prób za 3, a z gry – przeciętne 38% (25/66).  Dla porównania drużyna Kotwicy trafiła 11 trójek, ale potrzebowała do tego tylko 24 rzutów (46%), z gry zanotowała z kolei 42% (28/67). Pozostałe statystyki są stosunkowo wyrównane – podopieczni Radosława Hyżego rozdali więcej asyst (15:14), popełnili mniej strat (15:17), nieznacznie przegrali zbiórkę (36:38). Nie mają one jednak znaczenia przy końcowym rezultacie; skuteczność a także ilość strat pozostawiają wiele do życzenia. W drużynie Śląska 3 graczy zanotowało dwucyfrową zdobycz, byli to: Aleksander Dziewa (20 pkt, 10 zb, 2 blk, EVAL 21, 10. double-double w sezonie),  Jakub Musiał (18 pkt, 5 zb, 3 ast, 4 str) i Robert Skibniewski (16 pkt, 3 zb, 3 ast). Kolejny dobry mecz zanotował Szymon Tomczak (8 pkt, 9 zb, 4 blk, 2 prz EVAL 18), Aleksander Leńczuk miał 8 pkt, 4 zb i 2 ast a Norbert Kulon 4 pkt, 6 ast i 3 prz. Większość Trójkolorowych nie zaprezentowała jednak dobrej skuteczności – kapitan drużyny trafił tylko 1/8 z gry (0/7 za 3), Jakub Musiał 5/14 (4/11 za 3), Aleksander Dziewa 7/17 (3/9 za 3), Aleksander Leńczuk 3/9 (2/7 za 3), a Robert Skibniewski – 5/11 (3/9 za 3). Żaden ze starterów FutureNet Śląska nie zanotował dodatniego wskaźnika +/-. W drużynie Kotwicy pięciu graczy przekroczyło barierę 10 oczek, byli to: Szymon Ryżek (15 pkt, 5 zb, 2 prz), Jakub Stanios (13 pkt, 6 zb, 4 ast, 3 prz, EVAL 20), Jakub Zalewski (13 pkt, 2 zb, 4 ast), Damian Janiak (12 pkt, 3 zb, 4 ast) i Daniel Grujić (12 pkt, 3 zb). Przemysław Wrona dołożył 8 pkt, 8 zb i 2 prz, a Łukasz Bodych 7 pkt, 10 zb i 3 blk.

Pełne statystyki: https://bit.ly/2GIbRAy

– Najbardziej zabolały mnie straty i fakt, że momentami czuliśmy się zbyt komfortowo, zabrakło nam woli wyszarpania zwycięstwa. By zniwelować tyle popełnionych strat, trzeba rzucać zza łuku z co najmniej 40% skutecznością. Dla mnie 15 strat to o 5-7 za dużo, co przekłada się na 5-7 mniej akcji w ataku. Nie szanowaliśmy piłki i jest to dla nas kolejna lekcja – dodał szkoleniowiec FutureNet Śląska.

Po trzech ostatnich wyjazdowych porażkach, bilans wrocławian na wyjeździe znacząco się pogorszył i wynosi w tym momencie 7 zwycięstw i 6 porażek. Podopieczni Radosława Hyżego są za to niepokonani na własnym parkiecie (11-0) i właśnie na nim powalczą  o kolejne punkty. Najbliższymi rywalami WKS-u będą Pogoń Prudnik (01.03) i AGH Kraków (06.03). Spotkania te trzeba bezwzględnie wygrać, terminarz nie jest bowiem łatwy – wrocławian czekają później wyjazdowe starcia w Słupsku i WKK Sport Center oraz domowe mecze z Enea Astorią Bydgoszcz i Rawlplug Sokołem Łańcut. Liczymy na komplet punktów w następnych kolejkach; oby z udziałem Aleksandra Dziewy, którego kontuzja nie wydaje się być poważna. Wstępne diagnozy mówią o lekkim skręceniu stawu skokowego i przerwie od gry trwającej od 1 do 2 tygodni. Dokładną odpowiedź na pytanie dotyczące absencji lidera WKS-u, poznamy jednak po specjalistycznych badaniach. Hej Śląsk!

Tagi: 1 liga25energafuturenetkolejkakołobrzegkotwicarelacjaśląskwrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

cztery × dwa =