Ze wszystkich dotychczasowych spotkań w tym sezonie, to zdecydowanie było najbardziej emocjonujące. Wrocławianie jechali do Siedlec w roli murowanego faworyta, gospodarze zawiesili jednak poprzeczkę bardzo wysoko. Po nierównym z obu stron meczu, wielu zwrotach akcji, dogrywce, szalonych trafieniach gospodarzy i w końcu – zwycięskim floaterze Roberta Skibniewskiego, to zawodnicy FutureNet Śląska Wrocław mogli cieszyć się z wygranej 104:102.
Podopieczni Radosława Hyżego spotkanie z SKK rozpoczęli bardzo pewnie. Już w pierwszej kwarcie Trójkolorowi aż 7 razy trafili zza łuku, dzięki czemu szybko odskoczyli od rywali. Dynamiczny atak gości szedł w parze ze skuteczną obroną. W ekipie gospodarzy zaskoczenia nie było – największe zagrożenie stanowili Rafał Król i Bartosz Wróbel, drużyna Michała Spychały była jednak wyraźnie gorsza i przegrała pierwszą część gry 16:33.
Druga kwarta wyglądała podobnie, ale siedlczanie mieli w niej więcej przebłysków lepszej gry. FutureNet Śląsk wciąż dominował, a znakomitą dyspozycją imponowali Aleksander Dziewa czy Tomasz Żeleźniak. W drużynie SKK kilka razy dał o sobie znać były rozgrywający WKS-u – Marcin Pławucki. Choć gospodarze starali się gonić wynik, do przerwy przegrywali wyraźnie 38:52.
Dla zawodników Michała Spychały przełom nastąpił po przerwie. Po raz pierwszy w tym sezonie Wojskowi po powrocie z szatni zagrali bardzo słabo. Ekipa SKK zaczęła trzecią kwartę od serii 11:0, a w drużynie gości zaczęły mnożyć się straty spowodowane nerwową grą – WKS przez pierwszych 6 minut zdobył tylko 3 punkty. W międzyczasie gospodarze poczuli krew za sprawą kapitalnej gry Rafała Króla i Bartosza Wróbla. Chwilę później Roman Janik dwie trójki i na tablicy widniał już remis 55:55. Sygnał do ataku dwoma trafieniami zza łuku dał Norbert Kulon, ale to siedlczanie wyraźnie wygrali trzecią część gry (26:11) i prowadzili przed decydującą ćwiartką 64:63.
Dużo problemów sprawiła wrocławianom obrona strefowa, którą konsekwentnie stosowali w drugiej połowie gospodarze. Śląsk utrzymywał na niezłym poziomie skuteczność zza łuku, miał jednak duży problem z penetracjami. W drużynie Radosława Hyżego fenomenalnie prezentował się Aleksander Dziewa, który kapitalnie spisywał się zarówno w „trumnie” jak i na linii rzutów osobistych. Po drugiej stronie parkietu zawodnicy SKK rzucali za to jak szaleni – zarówno z półdystansu jak i zza linii 6.75, również z ręką obrońcy, miejscowi trafiali niemal wszystko. Ostatnia kwarta była przez to bardzo wyrównana, a wynik cały czas pozostawał na styku. W ostatniej minucie meczu Trójkolorowi prowadzili 89:88, a Rafał Sobiło spudłował dwa rzuty zza łuku. Faulowany taktycznie Robert Skibniewski wykorzystał oba rzuty wolne – FutureNet Śląsk prowadził 91:88, a na zegarze zostało 20 sekund. Wówczas niesamowitą trójkę z narożnika pod dużą presją obrońcy trafił kapitalny tego dnia Bartosz Wróbel. W ostatniej akcji gospodarze dobrze zachowali się w obronie i nie pozwolili „Skibie” trafić do kosza – obie drużyny czekała dogrywka.
Ta okazała się równie wyrównana i zacięta, co czwarta kwarta. Siedlczanie prowadzili w niej już 99:95, jednak Śląsk wciąż trzymał się blisko dzięki niesamowitemu występowi Aleksandra Dziewy. Środkowy zdobył 8 punktów z rzędu i doprowadził do remisu 99:99. Na 14 sekund przed końcem meczu kluczową trójkę z narożnika trafił Tomasz Żeleźniak i wrocławianie prowadzili 102:99. W drużynie gospodarzy kolejnym trafieniem z bardzo trudnej pozycji popisał się jednak Rafał Król, który doprowadził do remisu. W ostatnich sekundach piłka ponownie trafiła w ręce Roberta Skibniewskiego – „Skiba” wyciągnął wnioski z ostatniej akcji czwartej kwarty i tym razem ograł rywala, po czym skończył akcję floaterem od tablicy. Do końca spotkania została niecała sekunda, przez co gospodarze nie zdołali się tym razem uratować. Śląsk wyrwał zwycięstwo na trudnym terenie i wygrał ostatecznie 104:102.
– Ten mecz znakomicie pokazał, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na najważniejsze starcia – mamy braki, mamy nad czym pracować – chociażby nad koncentracją czy utrzymaniem tempa. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że przytrafiło nam się takie spotkanie, bo sezon jest długi, a wszystkiego nie da się wygrać – komentował na gorąco Radosław Hyży.
Po spojrzeniu w statystyki, w oczy rzucają się dwie niemal monstrualne linijki zawodników, którzy stoczyli fenomenalny strzelecki pojedynek. Aleksander Dziewa zanotował aż 38 pkt, 14 zb, 4 blk (12/22 z gry, 4/8 za 3, 10/13 z linii, EVAL 42), a niewiele gorzej zaprezentował się Bartosz Wróbel – zdobywca 35 pkt, 7 zb, 5 ast (14/28 z gry, 6/13 za 3, EVAL 30). W drużynie gości wyróżnili się także Robert Skibniewski (14 pkt, 4 zb, 6 ast, 2 prz, EVAL 19), Tomasz Żeleźniak (15 pkt, 6 zb, 3 ast), Aleksander Leńczuk (13 pkt, 5 zb, 3 prz) oraz Norbert Kulon (11 pkt, 7 ast). Z kolei drugim najlepszym strzelcem był Rafał Król – zdobywca 24 pkt, 9 zb, 3 ast (8/17 z gry). Po 11 oczek dołożyli Roman Janik oraz Marcin Pławucki, a 10 – Rafał Sobiło. Wojskowi rozdali więcej asyst (22:17), ale popełnili też więcej strat (15:13), mieli za to 9 przechwytów.
Pełne statystyki: https://bit.ly/2q49NIK
– Muszę pochwalić trenera rywali, za konsekwentną grę strefą. Z mojej perspektywy wydawało się to strzałem w kolano, z racji świetnych rzucających, którzy są w naszej drużynie. Niestety mimo otwartych pozycji, w trzeciej kwarcie zbyt wiele rzutów przestrzeliliśmy i rywale zdobyli psychologiczną przewagę. Szukałem zawodników, którzy udźwigną presję i ich znalazłem – mówię tu o Olku, „Skibie” czy Tomaszu – dodał trener Trójkolorowych.
Niewiele osób mogło spodziewać się aż takich emocji w starciu lidera z czerwoną latarnią ligi. Wrocławianie poniekąd na własne życzenie zgotowali sobie nerwową końcówkę, najważniejsze jednak, że potrafili rozstrzygnąć ją na swoją korzyść. Teraz drużynę Radosława Hyżego czeka tydzień odpoczynku od gry o stawkę – kolejne spotkanie rozegrają oni w sobotę w Łowiczu. Będzie to początek maratonu meczowego, podczas którego FutureNet Śląsk czeka 5 meczów w ciągu 15 dni. Mamy nadzieję, że seria zwycięstw będzie trwała dalej. Hej Śląsk!