Spotkanie pomiędzy FutureNet Śląskiem Wrocław a Jamalex Polonią 1912 Leszno nieprzypadkowo zapowiadane było jako szlagier 3. kolejki 1. Ligi. Mecz nie rozczarował – gra obu stron stała na wysokim poziomie, a o tym, kto zdobędzie 2 punkty, decydowały ostatnie sekundy. Ze starcia dwóch niepokonanych dotąd pretendentów do awansu, zwycięsko wyszli gospodarze, którzy wygrali 86:82.
Pierwsza kwarta zaczęła się od spokojnej, ale stanowczej gry obu stron. Dla Śląska punktowali przede wszystkim Norbert Kulon i Aleksander Dziewa. Po drugiej stronie parkietu początkowo nie do zatrzymania był Kamil Chanas, któremu nie robiło różnicy czy rzuca z dalekiego czy bliskiego półdystansu. Dwie celne trójki Radosława Trubacza niestety nie zaalarmowały Trójkolorowych, którzy dopuścili do kolejnych otwartych pozycji na obwodzie – to poskutkowało kolejnymi trafieniami zza łuku Stanferda Sanny’ego, Adama Kaczmarzyka i Kamila Chanasa. Polonia odskoczyła Śląskowi na 12 oczek, ale punkty, które w końcówce zdobyli Aleksander Leńczuk i Robert Skibniewski pozwoliły nieco zniwelować przewagę gości (31:23).
W drugiej kwarcie leszczynianie nie dochodzili już z taką łatwością do czystych pozycji rzutowych, utrzymywali jednak niewielką przewagę nad gospodarzami. Trójkolorowi mieli problemy z kończeniem akcji, ale dzięki faulom gości często stawali na linii i nie pozwalali podopiecznym Łukasza Grudniewskiego odskoczyć. Śląsk z czasem przejął inicjatywę i po trójkach Tomasza Żeleźniaka i Jakuba Musiała mieliśmy remis 43:43. Po stronie Jamalexu w ofensywie dobrze prezentował się Mateusz Stawiak i po jego lay-upie zawodnicy obu drużyn schodzili na przerwę remisując 47:47.
Po powrocie z szatni wrocławianie po raz trzeci w tym sezonie pokazali, że trzecie kwarty należą do nich. Gra w ataku nabrała płynności – asysty do Aleksandra Dziewy i Bartłomieja Pietrasa rozdawał Robert Skibniewski, punkty dokładali też Jakub Musiał i Norbert Kulon. Gospodarze zacieśnili szyki obronne, przez co Polonia w ciągu 7 minut zdobyła tylko 4 punkty. Śląsk prowadził nawet 13 oczkami, ale pod koniec kwarty goście poprawili swoją skuteczność. Zza łuku przymierzyli Adrian Mroczek-Truskowski, Mateusz Stawiak i Stanferd Sanny, a przewaga WKS-u stopniała do 6 punktów. Tuż przed końcową syreną w ten sam sposób odpowiedział jednak „Skiba” i gospodarze przed ostatnią częścią gry prowadzili 69:60.
Przez całą czwartą kwartę wrocławianie prowadzili kilkoma punktami. Grę Polonii ciągnął Mateusz Stawiak, ale dzięki znakomitej defensywie gospodarzy pozostali liderzy leszczyńskiej drużyny mieli problemy z punktowaniem. W ostatniej minucie zawodnicy Łukasza Grudniewskiego zbliżyli się jeszcze nawet na 3 punkty, ale przez uciekający czas zmuszeni byli faulować taktycznie. Na linii rzutów osobistych dobrze spisali się wówczas Jakub Musiał, Robert Skibniewski i Norbert Kulon. Gospodarze końcówkę spotkanie rozegrali rozsądnie i dojrzale, dzięki czemu wygrali ostatecznie 86:82.
– Jako drużyna dziękujemy za obecność kibiców i ich wsparcie. Takie mecze gra się wspaniale, byli naszym szóstym zawodnikiem i w równiej mierze to dzięki nim wygraliśmy. Trener przygotował taktykę pod Kamila Chanasa, do tego znakomitą pracę w obronie wykonał Bartłomiej Pietras. Wszyscy dobrze współpracowaliśmy w defensywie i to dzięki temu dziś zwyciężyliśmy – ocenił mecz Jakub Musiał.
Pod względem zdobyczy punktowych w FutureNet Śląsku najbardziej wyróżnili się Aleksander Dziewa (19 pkt, 6 zb, 8/9 z gry), Jakub Musiał (17 pkt, 4 zb, 4/8 z gry, 7/9 z linii), Norbert Kulon (14 pkt, 2 zb, 3 ast, 2 prz) i Bartłomiej Pietras (12 pkt, 9 zb, 5 ast, 2 blk). Pochwalić należy też Roberta Skibniewskiego (9 pkt, 7 ast), Karola Michałka (8 pkt, 6 zb) i Tomasza Żeleźniaka (5 pkt, 7 zb). Najlepszym zawodnikiem gości bez dwóch zdań był Mateusz Stawiak (23 pkt, 9 zb, 7/11 z gry, 3/3 za 3). Po 10 punktów zdobyli Adrian Mroczek-Truskowski (3/8 z gry) i Stanferd Sanny (3/10 z gry). 15 oczek rzucił Kamil Chanas, kapitan Polonii trafił jednak tylko 6 z 15 prób i miał najgorszy w swojej drużynie wskaźnik +/-, -16. Obie drużyny nie grzeszyły skutecznością z linii rzutów wolnych (61%), Śląsk wygrał jednak zbiórki (36:32) i rozdał więcej asyst (18:13). Leszczynianie rzucili 11 trójek przy 6 po stronie gospodarzy, drużyna Radosława Hyżego powetowała sobie jednak te straty zdecydowaną przewagą w pomalowanym.
Pełne statystyki: https://bit.ly/2OlWz8Z
– Ten mecz był hitem kolejki, wszyscy głośno mówili, że to spotkanie będzie trudne i tak faktycznie było. Do samego końca graliśmy na 100%, ale niestety przegraliśmy 4 punktami. To jest sport, raz się wygrywa, raz przegrywa – mówił po spotkaniu jeden z wielu byłych graczy Śląska, Mateusz Stawiak.
Sobotnim zwycięstwem wrocławianie potwierdzili, że walka o awans do ekstraklasy to nie tylko czcze zapowiedzi. FutureNet Śląsk pozostaje jedną z dwóch niepokonanych drużyn 1. Ligi – drugą jest Rawlplug Sokół Łańcut, który wygrał w tej kolejce 109:85 z Syntex Księżakiem Łoewicz. Drużyna Radosława Hyżego kolejny mecz rozegra już w środę o 19.30 – do hali wrocławskiego AWF-u przyjedzie wówczas GKS Tychy. Hej Śląsk!