W meczu 10. kolejki 7DAYS EuroCup koszykarze Śląska Wrocław nie byli w stanie sprawić niespodzianki na Litwie. Lietkabelis Poniewież pewnie pokonał Trójkolorowych 88:65, kontrolując wynik przez całe spotkanie. Najskuteczniejszym zawodnikiem WKS-u ponownie był Kodi Justice (13 punktów).
Do Poniewieża Śląsk Wrocław przyjechał osłabiony brakiem przeziębionego Kerema Kantera. Trener Andrej Urlep od pierwszych minut postawił na następującą piątkę: Travis Trice, Łukasz Kolenda, Ivan Ramljak, Aleksander Dziewa i Martins Meiers.
W mecz zdecydowanie lepiej weszli gospodarze – Dovydas Giedraitis dobił własny rzut, Panagiotis Kalaitzakis trafił w kontrze, a Kaspars Berzins przymierzył zza łuku. Trójkolorowi z kolei byli bezradni w ataku i po niespełna trzech minutach przy stanie 0:7 wściekły trener Andrej Urlep poprosił o czas. Niemoc WKS-u przełamał akcją 2+1 w kontrze niezawodny Ramljak, ale trójkami błyskawicznie odpowiedzieli Kalaitzakis i Kristupas Zemaitis. Wydawało się, że grę Wojskowych może ożywić wejście z ławki Kodiego Justice’a, który trafił za trzy punkty. Chwilę później jednak Amerykanin musiał na kilka minut zejść z boiska po tym, jak jego głowa ucierpiała w podkoszowej walce.
Podopieczni Andreja Urlepa mieli w pierwszej kwarcie spory problem na własnej desce, pozwalając rywalom na kilka zbiórek w ataku. Po jednej z nich zbyt łatwe punkty zdobył Djordje Gagić. Po drugiej stronie parkietu z faulem trafił Dziewa, ale wciąż to Litwini grali pierwsze skrzypce. Karolis Giedraitis przymierzył z dystansu, a Vytenis Lipkevicius celnie rzucił w kontrze oraz zza łuku po własnym przechwycie. Końcówka pierwszej części gry nieco niespodziewanie należała jednak do Śląska. Najpierw tuż po wejściu z ławki za trzy trafił kapitan Michał Gabiński, a po chwili swoje punkty dołożyli Kolenda w kontrze oraz Jakub Karolak kolejnym rzutem zza łuku! Po 10 minutach WKS przegrywał 19:29, choć w pewnym momencie było nawet 9:25.
Dobrą passę z końcówki pierwszej kwarty udało się kontynuować na początku drugiej – ładnym wjazdem pod kosz popisał się Karolak, a z dystansu znów trafił Justice. Lipkevicius i Vasiliauskas szybko jednak uciszyli ławkę WKS-u dwiema celnymi trójkami. Chwilę później niezły fragment zaliczył Cyril Langevine – najpierw zablokował rywala w defensywie, a po chwili popisał się efektownym “plakatem” na Kalaitzakisie. Ten ostatni jednak chwilę później trafił spod kosza będąc faulowanym przez Dziewę i Lietkabelis ponownie odskoczył na odległość 12 punktów (40:28).
Ta przewaga jeszcze powiększyła się, gdy gorszy moment w ofensywie zaliczył Martins Meiers, co skrzętnie wykorzystali Kalaitzakis i Giedraitis, trafiając już ósmą i dziewiątą trójkę dla Lietkabelisu. Z kolei po niepotrzebnej stracie Śląska i łatwych punktach Vasiliauskasa było już 50:31 dla gospodarzy. Końcówka kwarty jednak znów należała do Trójkolorowych. Olek Dziewa trafił spod kosza i dwukrotnie z rzutów wolnych, a Karolak ponownie zakończył ćwiartkę celnym rzutem z dystansu. Po 20 minutach na tablicy widniał wynik 50:38 dla Lietkabelisu.
Początek drugiej połowy to niestety kontynuacja ofensywnych problemów Śląska – dopiero po ponad dwóch minutach zdobyliśmy pierwsze punkty za sprawą rzutu z dystansu Justice’a. Po drugiej stronie parkietu szalał Kalaitzakis, który najpierw celnie rzucił równo z syreną, a po chwili z narożnika boiska za trzy. Na domiar złego faulem technicznym został ukarany Ivan Ramljak. Chimeryczny Langevine z kolei raz gubił piłkę w ataku, by po chwili efektownie zablokować rywala w obronie. “Czapą” popisał się także Dziewa, który dołożył punkty z linii. Zawodnicy z Poniewieża wciąż jednak kontrolowali wynik spotkania – po tym, jak Gagić dwa razy przepchał pod koszem Cyrila, było już 60:43.
Wynik starał się “ciągnąć” Ramljak, który dwukrotnie trafił za dwa. Sytuacji Śląska nie poprawiły jednak dwa techniczne przewinienia ławki i kilka niecelnych prób z dystansu Kuby Karolaka. Po punktach z półdystansu Gieraitisa oraz oczkach w kontrze Kalaitzakisa Lietkabelis schodził na krótką przerwę przed czwartą kwartą przy prowadzeniu 67:47.
Początek ostatniej kwarty to wymiana lekkich ciosów, które jednak nie mogły skończyć się nokautem – na tablicy wyników utrzymywał się status quo. Obie ekipy wydawały się pogodzone z losami spotkania i zdobywanie punktów przychodziło im z bardzo dużym trudem – przez nieco ponad 4 minuty Lietkabelis i Śląsk zdobyły zaledwie po 4 oczka. Impas przerwał celną trójką Zemaitis, zza łuku przymierzył także Lipkevicius.
Przy stanie 51:77 na parkiecie pojawił się Szymon Tomczak, dla którego był to trzeci występ w europejskich rozgrywkach. “Świeży” krótko po wejściu na parkiet zdobył nawet pierwsze punkty na parkietach 7DAYS EuroCup – i to aż pięć! Do kosza dwukrotnie trafił także Langevine, efektownym wsadem w kontrze popisał się Justice, a z dystansu przymierzył Karolak. Niezła gra w końcówce pozwoliła zmniejszyć rozmiary porażki – ostatecznie Litwini wygrali 88:65.
Przewaga Lietkabelisu jest widoczna niemal we wszystkich rubrykach statystycznych. Gospodarze trafili aż 45% rzutów zza łuku i 92% prób z linii. Zawodnicy Nenada Canaka zdominowali też tablice, wygrywając zbiórkę 37-26. Wśród Trójkolorowych najlepsze indywidualne występy zanotowali Aleksander Dziewa (11 punktów, 3 zbiórki, 3 przechwyty) i Kodi Justice (13 punktów i 3 asysty). Dla ekipy z Poniewieża najwięcej punktów (18) zdobył Panagiotis Kalaitzakis.
– Muszę powiedzieć, że wstydzę się tego, jak się dziś zaprezentowaliśmy. Byliśmy okropni. W pierwszej połowie nie istnieliśmy w defensywie. W drugiej połowie byliśmy lepsi w obronie, ale w ofensywie zrobiliśmy tak wiele złych rzeczy, że nie pamiętam, żeby było tak w jakimkolwiek meczu. Myślę, że zasłużyliśmy na tę porażkę. Mam nadzieję, że trafimy do głów naszych graczy i zareagują we właściwy sposób po tej porażce – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Andrej Urlep.
Mecz z Lietkabelisem był bolesną porażką, ale bez wątpienia także kolejną cenną lekcją dla zawodników Śląska Wrocław. Mamy nadzieję, że doświadczenia zdobyte w 7DAYS EuroCup pozytywnie przełożą się na ligowe parkiety, bowiem już w najbliższą sobotę czeka nas prawdziwy hit Energa Basket Ligi. O 17:30 zmierzymy się na wyjeździe z Anwilem Włocławek, który prezentuje ostatnio bardzo wysoką formę. W kolejnym tygodniu czeka nas z kolei prawdziwy maraton w Hali Stulecia, gdzie rozegramy 4 mecze w 8 dni. Pierwszy z nich już 25 stycznia przeciwko Boulogne Metropolitans 92. Mini-karnety oraz bilety na to i inne spotkania możecie kupować za pośrednictwem serwisu Abilet.pl oraz na naszej stronie internetowej w zakładce “KUP BILET”. Hej Śląsk!
Zdjęcia: BC Lietkabelis Poniewież