WKS Śląsk Wrocław przegrał z Dreamland Gran Canarią 77:81 w meczu 7. kolejki EuroCup. Wrocławianie rzucili się w szaloną pogoń w czwartej kwarcie jednak nie wystarczyło im czasu by odwrócić losy meczu.
Śląsk jechał do Hiszpanii z zamiarem sprawienia niespodzianki, jednak wyzwanie wydawało się być najtrudniejsze z możliwych. Rywalem Trójkolorowych był bowiem zwycięzca EuroCupu z poprzedniego sezonu, Dreamland Gran Canaria, który w obecnych rozgrywkach nie zaznał jeszcze smaku porażki.
Początek meczu był trudny dla WKS-u. Sporo strat i nieskutecznych akcji sprawiło, że gospodarze szybko odskoczyli. Trójkolorowi starali trzymać się blisko, jednak po pierwszej odsłonie ich strata wynosiła siedem oczek (16:23). W drugiej kwarcie Gran Canaria kontynuowała napór, dalej grając na wysokim poziomie. W hiszpańskim zespole nie było jednego lidera, ponieważ wszyscy zawodnicy dostarczali solidne punkty, a do przerwy przewaga podopiecznych Jaki Lakovicia wynosiła już osiemnaście punktów (27:45).
Po zmianie stron gra WKS-u zaczęła wyglądać nieco lepiej. Trójkolorowi zmniejszyli nieco straty i wydawało się, że przy dwunastopunktowej różnicy będą mogli powalczyć w ostatniej odsłonie. Końcówka należała jednak do gospodarzy, którzy ponownie złapali wiatr w żagle i przed ostatnią kwartą prowadzili różnicą aż 21 punktów.
Nic nie zapowiadało, że końcówka przyniesie jakiekolwiek emocje. Śląsk na sześć minut przed końcem rzucił się jednak w szaleńczą pogoń. Łukasz Kolenda co chwila trafiał zza łuku (6/9 w całym meczu) i przewaga gospodarzy topniała w oczach. Na minutę przed końcem wynosiła ona zaledwie cztery punkty, jednak mistrzowie EuroCupu z poprzedniego sezonu wytrzymali napór Śląska i dowieźli prowadzenie do końca.