Sezon rozpoczęty z przytupem!

To był dokładnie taki start sezonu, na jaki wszyscy liczyliśmy! W meczu z Astorią próbkę swoich możliwości zaprezentowali Strahinja Jovanović i Garrett Nevels, ze świetnej strony pokazała się też liczna i utalentowana młodzież Śląska. Po bardzo dobrym meczu i kontroli wydarzeń na parkiecie podopieczni Olivera Vidina pokonali bydgoszczan aż 90:66!

Śląsk rozpoczął spotkanie piątką Jovanović, Nevels, Zagórski, Gabiński, Keller. Początek meczu był nieco nerwowy – obie drużyny próbowały się odnaleźć na parkiecie, a Maks Zagórski dosyć szybko złapał 2 faule. Od pierwszych minut bardzo aktywni byli nasi nowi obwodowi – Strahinja Jovanović i Garrett Nevels; to głównie oni dostarczali punkty Trójkolorowym swoją umiejętnością gry 1 na 1. Goście nie pozostawali jednak dłużni i odgryzali się skutecznymi akcjami – przede wszystkim w wykonaniu Corey’a Sandersa. Pozytywny impuls z ławki dał Kacper Gordon, który już w pierwszej akcji trafił niełatwą trójkę. Po chwili objęliśmy prowadzenie, a kwartę zakończyliśmy wynikiem 22:18.

Na początku drugiej ćwiartki kibice byli świadkami małego koncertu naszego środkowego. Akos Keller najpierw trafił zza łuku, następnie skutecznie uporał się z rywalem w sytuacji podkoszowej. Później jednak obie ekipy nie mogły znaleźć meczowego rytmu. Przełamanie dało prawdziwe bombardowanie zza łuku w wykonaniu wrocławian. Swoje cegiełki dołożyli Michał Gabiński, Elijah Stewart oraz Garrett Nevels. Dzięki ich skuteczności wyszliśmy na 15-punktowe prowadzenie. Bydgoszczanie wpadli natomiast w rzutową niemoc, z której nie potrafili znaleźć wyjścia. Potwierdzeniem były dwie widowiskowe „czapy” Stewarta. To właśnie on oraz Jovanović wzięli sprawy w swoje ręce w ostatnich minutach przed przerwą. Śląsk dzięki 53% skuteczności zza łuku schodził do szatni przy wyniku 46:35.

Trzecia kwarta to niemal lustrzane odbicie początku spotkania. Nevels i Jovanović skutecznie trafiali za trzy, co pozwoliło wypracować bezpieczną przewagę. W trykocie Astorii świetnie prezentował się Corey Sanders, trafiając trzy razy z rzędu. W pewnym momencie przewaga WKS-u zmalała do dziesięciu punktów, co na szczęście obudziło Trójkolorowych. Choć na parkiecie w barwach Śląska znajdowali się zawodnicy niekoniecznie doświadczeni na tym poziomie, grali oni bardzo dojrzale i udawało im się kontrolować przebieg spotkania. Z dobrej strony pokazali się m.in. Jan Wójcik, Szymon Tomczak, na swoim poziomie zagrał Jakub Musiał. Na zakończenie 3Q prowadziliśmy 65:51.

Ostatnia partia rozpoczęła się przestojem punktowym obu ekip. Trener Oliver Vidin postawił na eksperymentalny duet obwodowych – Gordon i Jovanović. Z przebiegu gry można śmiało powiedzieć, iż był to udany pomysł. Kacper błyszczał w obronie, a Strahinja dzięki skutecznym zasłonom stawianym przez wysokich WKS-u zdobywał kolejne oczka. Śląsk wyszedł na ponad 20-punktową przewagę i zwycięstwo w tym meczu wydawało się tylko formalnością. Mimo to Trójkolorowipostanowili nie odpuszczać i do końca meczu prezentowali świetną skuteczność, ostatecznie wygrywając bardzo wysoko – aż 90:66!

Na pochwałę zasługują przede wszystkim Strahinja Jovanović oraz Garrett Nevels – obaj rzucili łącznie 42 punkty. Cała drużyna spisała się jednak świetnie i oglądało się ją z przyjemnością, a szczególnie miłe dla oka były dobre występy młodych, grających bez kompleksów Polaków. Ławka rezerwowych zdobyła aż 30 oczek przy ledwie 11 po stronie Astorii. Taki Śląsk chcemy oglądać!

– Korzystny wynik to produkt naszej pracy i ciężkich treningów. Cały zespół grał dobrze, każdy wykonał swoją rolę. Zobaczymy, jak będą wyglądać następne mecze, ale ja jestem spokojny. Wielu młodych zawodników, którzy wciąż nie mają doświadczenia, pokazało się z dobrej strony. Astoria to trudny rywal, który zawsze dużo biega i stara się narzucić tempo meczu. Bydgoszczanie trenowali od dwóch miesięcy, my mieliśmy trochę mniej czasu. Mimo to po przerwie każdy na treningach wypadał bardzo dobrze. Wiemy, na czym jesteśmy skupieni, dlatego jestem zadowolony. System, który przygotowaliśmy, jest egzekwowany bardzo dobrze. Elijah Stewart dobrze się w nim odnalazł, choć potrzebuje jeszcze czasu, ale widzieliśmy dziś, jak efektownym i atletycznym jest zawodnikiem, chociażby po tych dwóch blokach. Nie popadamy jednak w samozachwyt i skupiamy się za każdym razem na wygranej w kolejnym spotkaniu – mówił po meczu Oliver Vidin.

– Wynik końcowy to nagroda dla całego zespołu za ciężką pracę, jaką włożyliśmy w treningi od czasu zakończenia kwarantanny. Na treningach spędzaliśmy bardzo dużo czasu. Mieliśmy swoje pomysły na ten mecz i zespół je zrealizował. To spotkanie to też wielka nagroda dla naszych naszych debiutantów – utrzymali ciężar gatunkowy inauguracji ligi. Dawaliśmy z siebie 110% przez całe spotkanie, nie odpuszczaliśmy i utrzymywaliśmy energię na stałym poziomie, dzięki czemu nie było wzlotów i upadków – dodał kapitan Michał Gabiński.

Po takim meczu inauguracyjnym wprost nie możemy doczekać się kolejnego ligowego starcia, które czeka nas już za tydzień, w piątek o tej samej porze (17:30) w hali Orbita. Tym razem do Wrocławia przyjeżdża rywal z innej półki – najlepsza drużyna poprzedniego sezonu, czyli Stelmet Enea BC Zielona Góra. Ponownie chcemy wykorzystać wszystkie nasze atuty, pokazać się z jak najlepszej strony i wyszarpać zwycięstwo! Bądźcie tam razem z nami! Bilety już od poniedziałku  =do kupienia w serwisie abilet.pl. Widzimy się! Hej Śląsk!

Statystyki