Niespodziewana porażka w Tychach

Podopieczni Radosława Hyżego jechali do Tych z zamiarem odniesienia czwartego zwycięstwa z rzędu. Niestety drużyna Tomasza Jagiełki ostro zweryfikowała te zamiary. Wyjazdowy mecz z GKS-em był jednym z najsłabszych w wykonaniu wrocławian w tym sezonie i zakończył się przegraną 84:97.

Pierwsza kwarta spotkania była jedyną z wyrównanych. Obie drużyny prezentowały ofensywny basket i wymieniały się trafieniami. GKS grał drużynowo – skutkowało to pozycjami zza łuku, które wykorzystywał Maciej Maj czy Michał Jankowski. Po stronie Śląska odpowiedzieli Sebastian Bożenko, Norbert Kulon i Jakub Musiał, ale po 10 minutach to gospodarze prowadzili 27:24.

Druga część spotkania zaczęła zwiastować problemy przyjezdnych. Wrocławianie nie byli w stanie wykorzystać swojej przewagi w strefie podkoszowej, zaczęli przegrywać fizyczne pojedynki i pudłować z dystansu. GKS grał za to bardzo inteligentnie i wykorzystywał najmocniejsze strony swoich zawodników. Efekt? Ledwie 3/19 zza łuku w wykonaniu Trójkolorowych i 10-punktowa strata do rywala w przerwie spotkania (39:49).

Niestety zejście do szatni nie przyniosło pożądanych skutków. Gospodarze dobrą końcówkę drugiej kwarty przełożyli na mocne wejście w trzecią część meczu. Show zaczął dawać obwodowy duet tyskiej drużyny czyli Damian Szymczak i Piotr Wieloch, przez co GKS wygrał pierwsze po powrocie na parkiet minuty 12:2. FutureNet Śląsk przegrywał już 20 punktami i choć drużynę starali się poderwać Sebastian Bożenko i Tomasz Żeleźniak, przewagi rywala przed ostatnią ćwiartką nie udało się zniwelować (54:74).

Początek czwartej części meczu okazał się równie nieudany, jak w przypadku trzeciej. W ciągu pierwszych 4 minut gry, przyjezdni z gry trafili tylko raz. Tymczasem tyszanie kontynuowali swoją konsekwentną grę i w szczytowym momencie powiększyli przewagę nawet do 30 punktów. Drużyna Radosława Hyżego nie była w stanie znaleźć swojego rytmu ani odpowiedzi na twardą obronę gospodarzy. Ostatecznie stratę udało się nieco zniwelować za sprawą lepszej końcówki meczu w wykonaniu Norberta Kulona. Podopieczni Tomasza Jagiełki pewnie dowieźli jednak do końca zasłużoną wygraną 97:84.

– Czasem niektórzy nie wierzą mi, że nasza pozycja w lidze nie jest do końca adekwatna, a taki mecz pokazuje, że w każdym spotkaniu musimy grać na 100%. Zabrakło mi fizyczności – czy na zbiórce, czy w ataku, czy w walce o pozycje. Byliśmy jak śnięte muchy, choć wiadomo, że zawsze trzeba się dostosować do tego, jak gwiżdżą sędziowie i tego staramy się uczyć – skomentował przegraną trener Radosław Hyży.

W ekipie Trójkolorowych pod względem statystycznym dobrze zaprezentowali się jedynie Norbert Kulon (17 pkt, 4 zb, 5 ast, 2 prz) i Aleksander Dziewa (15 pkt, 6 zb, 2 blk), pierwszy trafił jednak tylko 4/12 z gry, drugi 0/4 zza łuku. Właśnie skuteczność w tym elemencie zawiodła najbardziej – wrocławianie trafili tylko 10 z 42 prób za 3. Tyszanie trafili 9 takich rzutów, ale potrzebowali do tego dwa razy mniej prób, co dało im znakomitą skuteczność 43%. W przypadku prób za 2 punkty, było to 56.5% (46 rzutów), co przełożyło się 52% z gry. Śląsk za 2 trafił 59% rzutów, podjął jednak tylko 27 takich prób, a jego skuteczność z gry wyniosła 38%. Goście przegrali rywalizację w zbiórkach (34:38), asystach (14:19), lepiej zaprezentowali się za to na linii (22/28 przy 18/25 GKS-u). Poza wspomnianą dwójką, w ekipie WKS-u dwucyfrowy dorobek zaliczył jeszcze tylko Sebastian Bożenko (10 pkt, 2 zb, 2 ast). W drużynie gospodarzy najlepiej zaprezentowali się Piotr Wieloch (21 pkt, 7 zb, 7 ast), Damian Szymczak (13 pkt, 5 zb, 3 ast), Paweł Zmarlak (9 pkt, 8 zb, 3 ast, 2 prz) i Maciej Krakowczyk (10 pkt, 5 zb), ale wkład w zwycięstwo miał niemal cały skład GKS-u.

Pełne statystyki: https://bit.ly/2FLuymi

– Rywale zagrali bardzo dobrze, konsekwentnie, z wykorzystaniem doświadczenia. Ten mecz przypominał mi spotkanie w Prudniku – w podobny sposób dawaliśmy się ogrywać na „tanie numery”. Bardzo ubolewam nad przegraną, bo uważałem, że jesteśmy zespołem zdecydowanie lepszym, biorąc pod uwagę to, co dziś zaprezentowaliśmy – dodał szkoleniowiec FutureNet Śląska.

Po serii trzech kolejnych zwycięstw w nowym roku, nadszedł czas na pierwszą przegraną. Bilans Trójkolorowych wciąż pozostaje jednak znakomity i wynosi 15 zwycięstw i 4 porażki. Okazja do podniesienia się po stracie punktu nadarza się błyskawicznie – już w niedzielę o 20 zawodnicy Radosława Hyżego podejmą na własnym parkiecie SKK Siedlce, ostatnią drużynę tabeli, która na wyjeździe jeszcze nie wygrała. W grę wchodzi więc tylko zwycięstwo! Hej Śląsk!