Dominacja przez duże „D”. FutureNet Śląsk zdemolował Sokoła Łańcut!

To był prawdziwy pokaz siły. Drużyna Radosława Hyżego podchodziła do meczu ostatniej kolejki rundy zasadniczej z Rawlplug Sokołem Łańcut, walcząc o pierwsze miejsce w tabeli i rewanż za przegraną z grudnia. Motywacji zdecydowanie nie zabrakło, Trójkolorowi prowadzili bowiem od samego początku do końca spotkania i dali dosadną odpowiedź, komu bardziej należy się fotel lidera przed fazą play-off, wygrywając aż 105:71.

Trener Radosław Hyży zaskoczył, desygnując do gry piątkę: Kulon, Jakóbczyk, Zagórski, Dziewa, Jarmakowicz. Dla Maksymiliana Zagórskiego, który gra głównie w 2-ligowych rezerwach, był to debiut w 1. Lidze. Młody skrzydłowy został od razu rzucony na głęboką wodę, ale poradził sobie bardzo przyzwoicie.

Gospodarze weszli w mecz znakomicie, zwłaszcza pod względem defensywnym. Zawodnicy Sokoła od początku spotkania mieli olbrzymie problemy z konstruowaniem akcji w ataku, nie mogli złapać rytmu, popełniali straty. Było to efektem świetnej obrony wrocławian, którzy nie dopuszczali do otwartych pozycji Filipa Małgorzaciaka i powstrzymywali penetracje Kamila Zywerta, momentami prezentując efektowny lockdown-defense.  W drużynie gości do kosza trafiali jedynie po indywidualnych, siłowych akcjach Maciej Klima i Szymon Szymański, a w ciągu 10 minut łańcucianie uzbierali tylko 12 oczek. Tymczasem po stronie Śląska dobry początek zaliczył Mateusz Jarmakowicz, przebłyski późniejszej eksplozji miał już Robert Skibniewski, a pod koszem tradycyjnie aktywny był Aleksander Dziewa. Inny Aleksander – Leńczuk, został sfaulowany przy rzucie za 3, wykorzystał wszystkie osobiste, a następnie trafił zza łuku i było już 21:6. Kwartę zwieńczył buzzer-beater Jakuba Musiała, który dał prowadzenie 28:12. W pierwszej ćwiartce Sokół trafił tylko 6/20 prób z gry i popełnił 3 straty.

Na początku drugiej części gry Jakub Musiał trafił ponownie, tym razem za 3, a przewaga FutureNet Śląska rosła. Drużyna Dariusza Kaszowskiego wyglądała, jakby nie miała żadnego pomysłu na zatrzymanie rozpędzonej ofensywy gospodarzy. Trójkolorowi zasypywali rywali rzutami zza łuku, które były efektem świetnego ruchu piłki i otwartych pozycji. Około 20-punktowe prowadzenie urosło jeszcze bardziej – w połowie kwarty wrocławianie zaliczyli run 12:1 i prowadzili już nawet 49:19! Niesamowite zawody rozgrywał Robert Skibniewski, który tylko w tej ćwiartce zdobył 11 oczek (3/3 za 3). Dobrze prezentował się też Aleksander Leńczuk, Maks Zagórski. Trójki Macieja Klima i Kamila Zywerta oraz mocna końcówka drugiej kwarty w wykonaniu Wiktora Sewioła, pozwoliły gościom minimalnie zniwelować straty, po 20 minutach gry FutureNet Śląsk prowadził jednak aż 58:33. Gospodarze trafili do przerwy 9/16 trójek (rywal 4/15) i wygrywali zbiórkę aż 29:13.

Po zmianie stron zawodnicy Radosława Hyżego kontynuowali swój koncert. Po profesorsku grał Robert Skibniewski, a ważne wsparcie zapewniali mu Aleksander Leńczuk i Aleksander Dziewa.  Aktywni byli też Jakub Musiał, Norbert Kulon i Karol Michałek. Po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Maksymilian Zagórski, który jak stary wyjadacz zagrał na koźle i trafił rzut z półdystansu. Po akcji 3+1 Jakuba Musiała było już 73:45. Dobrze pilnowany Filip Małgorzaciak nie miał zbyt wiele okazji do rzutów, w drużynie Sokoła za punktowanie brali się więc Maciej Klima, Wiktor Sewioł i Szymon Szymański. Jednak wszelki wysiłek poświęcony przez przyjezdnych na trafianie do kosza, był błyskawicznie niweczony przez ofensywę gospodarzy. Po pół godziny gry, zawodnicy Radosława Hyżego prowadzili 81:59 i pewnie zmierzali po zwycięstwo.

Przebieg meczu od jego początku pozwalał przewidywać, że FutureNet Śląsk nie odda już fotela lidera. Wywnioskować to można było też z mowy ciała gości, która nie była zbyt ekspresywna. W czwartej kwarcie koszykarzom Sokoła udało się zniwelować przewagę gospodarzy do 19 pkt. Ostatecznie jednak WKS zwyciężył różnicą aż 34 oczek, a ostateczny wynik to 105:71. Deklasacja!

– Myślę, że bardzo duży wpływ na wynik miało nasze zaangażowanie w obronie. Dzięki niemu udało nam się zrealizować założenia i wyłączyć najważniejszych zawodników rywala. Na pewno znaczenie miała też krótka ławka Sokoła – przy naszej głębi składu, mało która drużyna jest w stanie wytrzymać tempo, które narzucamy. Do tego doszła dobra egzekucja rzutów za 3, a resztę widzieliśmy – powiedział po meczu Aleksander Leńczuk, który zagrał najlepsze spotkanie w sezonie (21 pkt, 7/8 z gry, 4/4 za 3, 3/3 z linii).

Najlepszym punktującym gospodarzy był jednak Robert Skibniewski. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że „Skiba jest jak wino, zagrał bowiem kolejne świetne spotkanie i w 25 minut zanotował 25 pkt, 4 zb i 3 ast (9/13 z gry, 6/9 za 3!). Pod koszem tradycyjnie równego sobie rywala nie miał Aleksander Dziewa, który, co ciekawe, był tego wieczoru najlepszym asystującym Śląska (15 pkt, 9 zb, 5 ast, 7/14 z gry). Granicę 10 oczek przekroczył jeszcze Jakub Musiał (11 pkt, 4 zb, 2 ast), ale solidnie jak na ilość otrzymanych minut zagrali Norbert Kulon (8 pkt, 3 zb, 4 ast), Karol Michałek (7 pkt, 2 zb, 3 ast), Szymon Tomczak (4 pkt, 9 zb, 2 prz), Mateusz Jarmakowicz (5 pkt, 4 zb) i Maksymilian Zagórski (4 pkt, 5 zb). FutureNet Śląsk zagrał ze znakomitą skutecznością 55% z gry (23/42) i 50% zza łuku (16/32), wygrał zbiórkę 42:28 i rozdał więcej asyst (21:15). Rawlplug Sokół Łańcut trafił tylko 33% (7/21) rzutów zza linii 6.75 m. Najlepszymi punktującymi przyjezdnych byli Wiktor Sewioł (16 pkt, 4 zb), Kamil Zywert (14 pkt, 8 ast, 6/14 z gry), Maciej Klima (14 pkt, 3 zb, 3 ast) i Szymon Szymański (11 pkt, 10 zb. Najlepszy strzelec gości, Filip Małgorzaciak (śr. 18.3 pkt na mecz) zdobył tylko 8 oczek i trafił 2/7 prób z gry.

Pełne statystyki: https://bit.ly/2FIrS6u

Zwycięstwo w meczu z Sokołem zapewniło Trójkolorowym pierwsze miejsce w tabeli na koniec fazy zasadniczej i przewagę własnego parkietu włącznie z rundą finałową. Wygrana w takim stylu to jasny sygnał, że podopieczni Radosława Hyżego są gotowi na play-offy. A w nich przeprawa nie będzie łatwa – na pierwszy ogień idzie bowiem Górnik Trans.eu Wałbrzych, a zwycięzca tej pary zmierzy się z wygranym z dwójki WKK Wrocław – Czarni Słupsk. W pozostałych spotkaniach zagrają ze sobą Astoria Bydgoszcz i Biofarm Basket Poznań oraz Sokół Łańcut i GKS Tychy. Tak więc już w pierwszej rundzie, na Dolnym Śląsku będziemy świadkami co najmniej 3 derbowych potyczek, z czego na dwie pierwsze zapraszamy Was już teraz! Faza play-off rusza już w następny weekend, kiedy to w sobotę i niedzielę o godz. 15 wrocławianie podejmą u siebie drużynę Górnika. W grę wchodzi tylko zwycięstwo! Hej Śląsk!