Gravett: Zespół ma wielki potencjał

0

Koszykówka była jego marzeniem od najmłodszych lat, a życie nauczyło go niezależności. Poznajcie lepiej Hassaniego Gravetta. Jako koszykarza i jako człowieka. 

Jak podobają Ci się pierwsze tygodnie w Polsce?
Jak do tej pory wszystko było dobrze. Wrocław jest piękny i czekam, aż będę mógł zobaczyć więcej miejsc w Polsce. Na razie cieszę się pięknymi widokami we Wrocławiu.

A jak wygląda atmosfera w zespole?
Bardzo dobrze! Powoli się poznajemy zarówno na boisku jak i poza nim. Wszystko zmierza w dobrą stronę i czekam na więcej meczów z chłopakami. Mam nadzieję, że wszyscy wspólnie będziemy iść w górę, bo mamy potencjał, by stać się świetnym zespołem. Jest tu wiele różnych osobowości, ale wszyscy ze sobą rozmawiamy i żartujemy. Choćby takie małe rzeczy, jak to, że jednego dnia ktoś wybiera muzykę jakiej słuchamy, a drugiego dnia robi to ktoś inny świadczy o otwartości.

Dołączając do Śląska zdawałeś sobie sprawę, że przychodzisz do klubu z wielką historią?
Wiedziałem nieco o historii klubu, ale szczerze przyznam, że nie znam wszystkich szczegółów. Na pierwszy rzut oka widać jednak, że jest to klub z ogromnymi tradycjami, choćby po banerach w sali treningowej. Trener przedstawił mi atrakcyjną wizję i uznałem, że Śląsk to będzie dla mnie odpowiednie miejsce.

Miałeś już okazję poznać kibiców Śląska na spotkaniu pod Halą Stulecia. Jak Ci się podobało?
Wszyscy wydawali się bardzo życzliwi. Czekam na ich wsparcie w trakcie sezonu i chcę im dać jak najwięcej od siebie. Kibice pełnią ogromną rolę podczas meczów i dają zespołowi dobrą energię. Jako zawodnik szczególnie odczułem ich brak, gdy podczas pandemii koronawirusa graliśmy przy pustych trybunach.  Nie mogę się doczekać, gdy kibice Śląska będą nas dopingować w trakcie sezonu.

Co sądzisz o dotychczas rozegranych sparingach?
Myślę, że mamy spore pole do postępu. Zespół ma wielki potencjał. Brakuje nam kilku zawodników i oni mogą nam dać sporo jakości, kiedy wrócą na parkiet.

Jak scharakteryzowałbyś siebie jako zawodnika i jak możesz się wpasować w system gry Śląska?
Może nie jestem najstarszym zawodnikiem, ale odczuwam potrzebę bycia liderem. Akceptuję też wszystkie obowiązki, jakie za tym idą. Moja szybkość i atletyzm mogą dodać nieco „ognia” w obronie. Liczę na to, że ta energia będzie zaraźliwa i reszta zespołu będzie ją dostrzegać. W ofensywie potrafię się dopasować. Staram się wykorzystywać swoją szybkość i dobrze czuję się też, gdy mogę wykreować innego zawodnika. Poza tym lubię też atakować obręcz. Jak na razie, patrząc na to jakim gramy systemem, myślę że się odnajdę. Musimy robić regularne postępy jako zespół.

Zespół będzie miał bardzo wymagający terminarz. Od października praktycznie bez przerwy gramy co 3-4 dni. To będzie spore wyzwanie, by zachować odpowiednią energię i świeżość przez cały czas.
W kwestii fizycznej musisz po prostu o siebie dbać. Wchodzi w to dieta i odpowiednia regeneracja. Ważny jest też aspekt mentalny. Staram się pamiętać, że moim marzeniem od zawsze była gra w koszykówkę i robię to do dziś. Gdy byłem młodszy, uważałem, że obok mnie jest wielu zawodników, którzy są lepsi ode mnie i mają lepsze widoki na profesjonalną karierę. Na przestrzeni lat widziałem, jak kolejny rezygnują. Powody były różne. Rodzina, brak otrzymanej szansy, czy po prostu talent do gry, za którym nie szedł dalszy rozwój. Moje marzenie o grze w koszykówkę zawsze było głównym motorem napędowym. Poza tym jest nim też rodzina. Mam dziewczynę i dziecko. Bardzo mi na nich zależy i muszę o nich dbać. Zawsze gdy jestem w szatni, przed założeniem koszulki odmawiam modlitwę. Do każdego meczu podchodzą maksymalnie skupiony i chcę z niego wycisnąć jak najwięcej. Uważam, że to największe wyzwanie pod kątem mentalnym, by zawsze chcieć dać z siebie wszystko.

Dla każdego zawodnika zaczynającego karierę w USA najważniejszym celem jest gra w NBA. Ty miałeś okazję zaznać gry w najlepszej lidze świata chociaż na chwilę. Jak trudno jest porzucić marzenie o grze w NBA i zdecydować się na kontynuowanie kariery w Europie?
Ja nie porzuciłem tego marzenia. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze szansę zagrać w zespole z NBA. Od kiedy tylko zacząłem karierę, zawsze o tym marzyłem. Trzeba brać pod uwagę, gdzie czeka największa szansa i jaka decyzja będzie najlepsza dla mojej kariery. Decyzja o grze w Europie w tym momencie była dla mnie najlepsza. Tutaj gra się w innym stylu i on mi pasuje. Trzeba zwracać uwagę na wiele koszykarskich szczegółów. Przeprowadzka na inny kontynent nigdy nie jest łatwą decyzją. Jesteś daleko od domu, tęsknisz za rodziną i kulturą w której się wychowałeś. Trzeba jednak pamiętać, że twoi bliscy dalej tam są, a obecna technologia pozwala się z nimi regularnie kontaktować. Zależy mi na tym, żeby głowa była tam, gdzie się w danej chwili znajduję. Teraz jestem w Polsce i chcę w pełni wykorzystać szansę, jaka tutaj na mnie czeka.

Twoja rodzina dołączy do Ciebie w Polsce?
Tak! Dołączą do mnie już niedługo. Wcześniej, gdy byłem w Europie jako zawodnik, byłem tu sam i nie było to łatwe pod kątem mentalnym. Samotność sprawiała, że pojawiły się u mnie stany depresyjne, więc to, że będę miał tutaj rodzinę jest dla mnie czymś wyjątkowym. Nie muszę myśleć o tym, kiedy będę miał możliwość się z nimi skontaktować, tylko po prostu, gdy wrócę z treningu lub meczu do domu, oni tam będą.

Czy dla zawodnika, który przybywa tutaj z drugiej strony świata ciekawe jest poznawanie polskiej kultury?
Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że w samych Stanach Zjednoczonych jest wiele różnych kultur. Wschodnie i zachodnie wybrzeże, południe – to wszystko się różni. Zawsze, gdy znajdujesz się w jakimś nowym miejscu, możesz poznać nową kulturę. Oczywiście w przypadku przenosin na inny kontynent zmiany są ogromne. Jedzenie jest inne, trudno zrozumieć język i dopiero po czasie zaczyna się łapać podstawy. Staram się z tego korzystać, poszerzać swoją wiedzę i stać się dzięki temu bardziej rozwiniętym człowiekiem. Już jako dziecko byłem nauczony adaptacji w nowym otoczeniu. Dorastałem w wojskowej rodzinie. Mama służyła w jednostce i kiedy miałem sześć lat to mieszkaliśmy we Włoszech, a w czasach liceum potrafiłem całe lato spędzać w Niemczech. Jako dziecko musiałem być niezależny. Mama szła do pracy o piątej nad ranem, a ja dostawałem pieniądze na najpotrzebniejsze wydatki i chodziłem do szkoły. Z czasem stało się to dla mnie normą. Staram się szanować każdą nową kulturę i traktuję ludzi tak, jak ja sam chciałbym być traktowany.

Jako nastolatek byłeś w Niemczech, więc pewnie gra w Oldenburgu była dla Ciebie dosyć sentymentalna.
Nie wiem, czy nazwałbym to w ten sposób. W Oldenburgu było inaczej. Kiedy byłem w Niemczech jako nastolatek, żyliśmy w pobliżu baz wojskowych i otaczało mnie dużo Amerykanów. Oldenburg był małym, ale bardzo przyjaznym miastem. Społeczność dawała nam tam dużo wsparcia.

Czego fani Śląska mogą spodziewać się po Tobie w tym sezonie?
Wiele pasji oraz tego, że będę wkładał dużo serca w to co robię. Po prostu będę dawał z siebie wszystko.   

Tagi: Hassani Gravettkoszykarski Śląsk WrocławOrlen Basket Ligaplkplwywiad

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

12 + 2 =