Ákos Keller: Jestem spokojną osobą, ale nie na parkiecie

0

Ákos Keller, 31-letni węgierski środkowy, od poniedziałku jest we Wrocławiu i zdążył już zadebiutować w drużynie Trójkolorowych. Jeszcze przed pierwszym meczem w nowych barwach porozmawialiśmy o jego przeszłości, formie i oczekiwaniach na nowy sezon. Zapraszamy do lektury.

WKS: Przed podpisaniem kontraktu na pewno rozmawiałeś z osobami z koszykarskiego środowiska, żeby nieco więcej dowiedzieć się o koszykówce w Polsce, a także nowym mieście i klubie. Co usłyszałeś? Co przekonało cię, żeby podpisać kontrakt ze Śląskiem?

Ákos Keller: Tak, to prawda, rozmawiałem z trenerem i moim agentem. Powiedzieli mi, że Wrocław to piękne miasto z wieloma fanami koszykówki. Podpisałem kontrakt, ponieważ oferta Śląska była dobra i konkretna, a ponadto będę miał tutaj szansę walczyć o miejsce w wyjściowej piątce na swojej nominalnej pozycji. Oczywiście przy wyborze nowego klubu ważne było też dla mnie, czy w danej lidze na trybunach będą mogli pojawiać się kibice.

WKS: Wiemy, że kilka razy byłeś w Polsce przy okazji meczów reprezentacji narodowej. Co wiesz o naszym kraju i czego spodziewasz się, zostając tu na dłużej?

ÁK: Tak, byłem już w Polsce – nie tylko z reprezentacją, ale także na przedsezonowych sparingach z poprzednimi klubami. Nigdy jednak nie miałem możliwości, żeby zobaczyć coś więcej lub pozwiedzać. Przede wszystkim mam nadzieję, że będę mógł toczyć tu spokojne życie z moją żoną i kotem.

WKS: Czy znałeś wcześniej trenera Olivera Vidina?

ÁK: Szczerze mówiąc nie. Pierwszy raz rozmawiałem z nim przed podpisaniem kontraktu. Zna go jednak mój agent i zapewnił mnie, że to dobry fachowiec, któremu można zaufać.

WKS: Co postrzegasz jako największy sukces w swojej dotychczasowej karierze? Który sezon wspominasz najlepiej?

ÁK: Myślę, że moim najlepszym i najbardziej obfitującym w sukcesy sezonem był 2016/2017. Zaczął się od wspaniałego lata z reprezentacją narodową, kiedy bez żadnej porażki awansowaliśmy na Mistrzostwa Europy. Później razem z Albą Fehervar wygraliśmy mistrzostwo kraju i Puchar Węgier. Na koniec razem z reprezentacją wystąpiliśmy w ME, gdzie awansowaliśmy do 1/8 finału.

fot. FIBA Europe

WKS: Czy Mistrzostwa Europy były najtrudniejszymi rozgrywkami w twojej karierze? Czego cię one nauczyły?

ÁK: Na ME mierzyłem się z najlepszymi zawodnikami na Starym Kontynencie, chociażby z Paulem Gasolem. Z kolei w lidze ABA grałem przeciwko centrom, którzy teraz występują w NBA, na przykład przeciw Jusufowi Nurkiciowi czy Nikoli Jokiciowi. To właśnie tam nauczyłem się naprawdę twardej gry.

WKS: Będziesz jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w naszej drużynie. Jakie są twoje najmocniejsze i najsłabsze strony?

ÁK: Ciężko oceniać samego siebie, ale jako swoje atuty wymieniłbym dobrą obronę i etykę pracy. Elementem do poprawy bez wątpienia jest skuteczność z rzutów wolnych.

WKS: Porozmawiajmy o ostatnim sezonie. Dlaczego – twoim zdaniem – przygody z Pau-Orthez i KK Zadar były raczej nieudane?

ÁK: W Pau-Orthez byłem zmiennikiem najlepszego centra w lidze francuskiej, więc walka o miejsce w składzie była naprawdę ciężka. Do tego na początku sezonu przeszedłem operację usunięcia wyrostka robaczkowego. W Zadarze z kolei nie do końca dogadywałem się z trenerem, co przekładało się na słabsze występy. Teraz to już jednak nie ma znaczenia i liczę, że nadchodzący sezon będzie dla mnie dużo lepszy.

WKS: Wspomniałeś o wyrostku robaczkowym, w przeszłości miałeś też nieco problemów z kolanem. Jaki wpływ miały one na twoją karierę? Czy wciąż odczuwasz jakieś skutki kontuzji?

ÁK: Operację kolana przeszedłem już 8 czy 9 lat temu. Od tamtego czasu nigdy nie miałem z nim większych problemów. Gorzej wspominam wycięcie wyrostka i rekonwalescencję, która polegała na tym, że przez 2 miesiące nie mogłem robić właściwie nic. Po tym musiałem niejako na nowo nauczyć się biegania, skakania, rzucania i wszystkich innych elementów koszykówki. Teraz jednak śmiało mogę powiedzieć, że jestem w najlepszej formie w swoim życiu.

fot. Partizan NIS

WKS: Myślisz, że w wieku 31 lat stać cię na jeszcze więcej?

ÁK: Zawsze czuję, że stać mnie na więcej. Dlatego cały czas ćwiczę, zarówno na parkiecie, jak i siłowni. Staram się także zdrowo odżywiać, rozciągać przed i po treningach, dbać o swój organizm. Mówiąc o formie życia miałem na myśli przede wszystkim kondycję fizyczną. Na pewno będę potrzebował nieco czasu, by wrócić do pełni koszykarskiej formy po pięciu miesiącach bez gry. To jednak dotyczy wszystkich.

WKS: Czego oczekujesz od siebie i kolegów z drużyny w nadchodzącym sezonie? Jakie są twoje cele?

ÁK: Przede wszystkim mam nadzieję, że wszyscy będziemy pracować razem i dobrze funkcjonować jako drużyna. Od siebie oczekuję, że w końcu zaliczę naprawdę satysfakcjonujący sezon poza ojczystymi Węgrami.

WKS: Jaką osobą jesteś prywatnie? Co lubisz robić w wolnym czasie?

ÁK: Jestem raczej cichą i spokojną osobą, co jednak zmienia się o 180 stopni na parkiecie. W wolnym czasie lubię oglądać filmy i rzeźbić w drewnie, ostatnio majsterkuję także przy moim 27-letnim Jeepie Wranglerze.

WKS: Czego życzyć ci w nadchodzącym sezonie?

ÁK: Przede wszystkim, żeby był dużo lepszy niż poprzedni.

WKS: I tego życzymy. Dziękujemy za rozmowę.

ÁK: Dziękuję. Hej Śląsk!

Tagi: Akos Kellereblenerga basket ligakellerplkpreseasonśląskśląsk wrocławwkswrocławwywiad

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

11 − pięć =