Wrocław jest Trójkolorowy. Derby dla WKS-u

W starciu na szczycie, jakim były wrocławskie derby, emocji nie brakowało. WKK miało swoje momenty, ale niemal przez cały mecz na prowadzeniu był FutureNet Śląsk. Podopieczni Radosława Hyżego zagrali świetne spotkanie i potwierdzili swój prymat w mieście, wygrywając 91:72.

Tym razem w wyjściowej piątce WKS-u wybiegli Robert Skibniewski, Norbert Kulon, Aleksander Leńczuk, Aleksander Dziewa i Karol Michałek. Obie drużyny zaczęły dosyć niemrawo, pierwsze punkty zdobywając po blisko 2 minutach gry. Dalsza część otwierającej kwarty to już jednak dominacja gospodarzy. W ataku wyróżniali się Aleksander Dziewa, Aleksander Leńczuk czy Karol Michałek, ale kluczową kwestią była obrona. Drużyna Tomasza Niedbalskiego w ciągu pierwszych 10 minut tylko dwukrotnie trafiła do kosza z gry i miała duże problemy z przedostaniem się w strefę podkoszową Śląska, który prowadził 20:9.

Ofensywną niemoc przyjezdnych przełamać starał się Bartosz Ciechociński. Po wsadzie skrzydłowego WKK zbliżyło się na 8 oczek, ale gospodarze odpowiedzieli serią 4 kolejnych trójek, z czego 3 były autorstwa Norberta Kulona. W tym samym elemencie goście pudłowali na potęgę, przez co przewaga Śląska urosła jeszcze bardziej. Trójkolorowi prowadzili do przerwy 47:33 i wyraźnie dominowali nad rywalami.

W trzeciej części gry WKS utrzymywał bezpieczną przewagę – po rzutach osobistych Roberta Skibniewskiego w połowie kwarty było już 61:39 dla podopiecznych Radosława Hyżego. Wówczas nastąpił jednak  zdecydowanie najlepszy moment  WKK w tym meczu. Goście zaliczyli run 12:1 i zbliżyli się na 11 punktów. Tyle samo oczek w tej ćwiartce zdobył Bartosz Ciechociński, który efektownym wsadem dał sygnał do odrabiania strat. Choć przyjezdni wrócili do gry, ich zapał ostudził buzzer-beaterem zza łuku Aleksander Dziewa. Przed czwartą kwartą na tablicy widniał wynik 67:54.

Podczas ostatnich 10 minut WKK starało się gonić wynik, Wojskowi byli jednak poza zasięgiem. Świetna gra Ciechocińskiego i udane penetracje Michała Jędrzejewskiego nie wystarczyły na kolektyw FutureNet Śląska. W ostatniej części gry dobrą zmianę ponownie dał Szymon Tomczak, a spotkanie zwieńczyła trójka Sebastiana Bożenki trafiona równo z końcową syreną. Trójkolorowi po raz kolejny potwierdzili swój prymat w stolicy Dolnego Śląska i zwyciężyli pewnie i wysoko, 91:72.

– Jestem bardzo zadowolony z początku meczu. Pierwszy raz po spotkaniu chwaliłem zawodników w szatni za obronę. Szczególnie dobrze założenia wykonali Robert Skibniewski i Norbert Kulon, którzy zatrzymali Jakuba Koelnera czy Olek Dziewa, który powstrzymał Jakuba Patokę. Z jednej strony mamy ten występ Bartosza Ciechocińskiego, z drugiej – Koelner, Pieloch czy Rutkowski nie byli w stanie się wstrzelić. Skończyliśmy mecz z przewagą 19 punktów, więc taktyka się broni. Czasami nasza koszykówka może wydawać się szalona, ale myślę, że jeszcze to kontrolujemy [śmiech] – skomentował spotkanie Radosław Hyży.

W drużynie charyzmatycznego trenera 5 graczy zanotowało dwucyfrową zdobycz. Najlepszymi punktującymi byli Aleksander Dziewa (19 pkt, 9 zb, 3 ast, 2 blk, 4/8 za 3) oraz Norbert Kulon (19 pkt, 4 zb, 8 ast, 2 prz, 4/8 za 3). Zza łuku wstrzelił się tym razem Aleksander Leńczuk (14 pkt, 2 zb, 2 ast, 4/7 za 3), w przeciwieństwie do Jakuba Musiała, który za 3 nie trafił ani razu, mimo to skończył mecz z linijką 12 pkt, 5 zb i 4 ast (6/6 z linii). Cichym bohaterem wieczoru jest jednak Szymon Tomczak. Środkowy z meczu na mecz dostawał od trenera Hyżego coraz więcej szans i spłacił kredyt zaufania. W niecałe 18 minut zmiennik zdołał skompletować double-double (12 pkt, 10 zb, 2 blk, 5/7 z gry), a jego współczynnik EVAL wyniósł 22 i był drugim najwyższym w drużynie. Bliski podobnego wyczynu był Karol Michałek (9 pkt, 9 zb), Robert Skibniewski zdobył z kolei tylko 2 pkt, rozdał za to 6 ostatnich podań. M.in. dzięki temu Wojskowi wygrali rywalizację w asystach (23:10) czy zbiórkach (42:36). Kluczowa okazała się jednak skuteczność zza łuku (13/33 – 39% po stronie Śląska, 4/22 – 19% po stronie WKK). Najgroźniejszy strzelec drużyny Tomasza Niedbalskiego, Jakub Koelner, został ograniczony do skuteczności 1/7 za 3 i 2/10 z gry. Poza wspominanym wielokrotnie Bartoszem Ciechocińskim (29 pkt, 12/17 z gry, 3/3 za 3), w ekipie przyjezdnych wyróżnił się jeszcze jedynie Michał Jędrzejewski (16 pkt, 4 zb, 2 ast).

Pełne statystyki: https://bit.ly/2S4gxTk

– Niełatwo było dziś zatrzymać Ciechocińskiego. Jest to bardzo dobry gracz, świetnie przygotowany, zresztą jak cała drużyna WKK. Miał dziś jednak tzw. „dzień konia”, wpadało mu wszystko, ale gratuluję mu dobrego występu. Goście grali dużo 1 na 1, my staraliśmy się dzielić piłką, wygraliśmy walkę o zbiórki – to dało nam przewagę. Przede wszystkim liczyło się jednak szybkie bieganie w obie strony, dobre przygotowanie fizyczne – myślę, że to przeważyło o naszym zwycięstwie  – ocenił sobotnie starcie Szymon Tomczak.

Po derbowej wygranej, FutureNet Śląsk umacnia się na pozycji lidera. Rawlplug Sokół Łańcut niespodziewanie poniósł bowiem 4. w sezonie porażkę. Wicelider tabeli przegrał w Pruszkowie aż 52:69, co z pewnością nie jest dla niego dobrym prognostykiem przed kolejnym spotkaniem, w którym rywalem będzie drużyna Radosława Hyżego. Stawką tego meczu będzie spędzenie przerwy świątecznej na ciepłym i wygodnym fotelu lidera. Hej Śląsk!