Rewanż. FutureNet Śląsk odprawił z kwitkiem Pogoń Prudnik

Przed spotkaniem FutureNet Śląska z Pogonią Prudnik, większość kibiców zastanawiała się jak drużyna WKS-u poradzi sobie bez kontuzjowanego lidera – Aleksandra Dziewy. Podopieczni Radosława Hyżego rozwiali co do tego wszelkie wątpliwości. Trójkolorowi rozdali 23 asysty, 5 z nich zaliczyło dwucyfrową zdobycz, a ostateczny wynik to wygrana 98:75.

Trener wrocławian do gry desygnował pierwszą piątkę w postaci Norberta Kulona, Krzysztofa Jakóbczyka, Aleksandra Leńczuka, Mateusza Jarmakowicza i Szymona Tomczaka. Zwłaszcza ten ostatni od początku meczu wykazywał wielką energię i chęć do gry. Młody środkowy punktował, zbierał dużo piłek i blokował rywali. Pierwsza kwarta była jednak bardzo chaotyczna. Zawodnicy Pogoni zostawiali gospodarzom bardzo dużo miejsca, wręcz prowokując ich do rzutów za trzy. Większość z nich nie wpadała, ale przymierzyć udało się Kulonowi, Leńczukowi czy Krzysztofowi Jakóbczykowi. Przyjezdni odpowiadali kontrami po niecelnych próbach wrocławian i izolacyjną grą Wojciecha Pisarczyka. Pod koniec kwarty na tablicy widniał wynik 16:16, ale w ostatniej minucie zza łuku trafili jeszcze Tomasz Żeleźniak i Norbert Kulon (ten drugi wykorzystał jeszcze 2 rzuty osobiste) i FutureNet Śląsk prowadził 24:16.

W kolejnej części gry gospodarze zaczęli częściej trafiać. Po trudnym wjeździe pod kosz Roberta Skibniewskiego, było już 29:18 i Tomasz Michalak wziął pierwszy czas. Prudniczanie pudłowali mnóstwo rzutów, w pierwszej połowie za 3 nie trafili ani razu. Tymczasem tylko w tej kwarcie 3 celne trójki zaliczył Krzysztof Jakóbczyk i gospodarze zaczęli odskakiwać jeszcze bardziej. Punkty spod kosza dołożył Mateusz Jarmakowicz i do przerwy było już 51:32 dla WKS-u. Niestety pod koniec drugiej kwarty „Jarmak” przez dyskusje z sędzią dostał faul techniczny, który był już jego 4. przewinieniem w meczu.

Po przerwie spotkanie przypominało ostatnie domowe mecze FutureNet Śląska z SKK Siedlce i Księżakiem Syntex Łowicz. Dosyć pewna zaliczka w postaci wysokiego prowadzenia po dwóch kwartach, w trzeciej zmieniła się w totalną dominację gospodarzy. Gości kosztował każdy błąd w obronie, który bezlitośnie wykorzystywali zawodnicy Radosława Hyżego. Wrocławianie trafili w tej części gry aż 7 trójek, z czego 3 były autorstwa Jakuba Musiała, 2 Aleksandra Leńczuka, a po 1 Norberta Kulona i Krzysztofa Jakóbczyka. Tymczasem podopieczni Tomasza Michalaka podczas ostatnich 6 minut trzeciej ćwiartki zdobyli tylko 2 punkty. Przed ostatnią partią Wojskowi prowadzili 80:50 i niemal pewnym było, że nie wypuszczą wygranej z rąk.

Tak też się stało. Pogoni brakowało argumentów koszykarskich. Prudniczanie nie byli w stanie znaleźć recepty na rozpędzoną ofensywę Śląska, fatalnie rzucali zza łuku, a próby gry bliżej kosza nie rekompensowały im straconych pod własnym basketem punktów. Ostateczny wynik to 98:75 dla drużyny Radosława Hyżego.

Drużyna z Prudnika jest bardzo doświadczona. Od początku meczu chcieliśmy ich zabiegać, zmęczyć i jednocześnie grać swoje – zbierać, atakować, być agresywnym. Zmuszaliśmy rywali do trudnych rzutów, ale przegrywaliśmy pojedynki na low poście. Po to jednak nasi strzelcy trenują rzuty, by w meczu je trafiać. Gdy mamy otwartą pozycję, trener nigdy nie każe nam się wahać czy penetrować, tylko rzucać. Po to jesteśmy my, wysocy, by ewentualne pudła zbierać. Wypełniliśmy w większość założenia trenera i dzięki temu wygraliśmy – skomentował spotkanie Szymon Tomczak.

Pewne zwycięstwo Trójkolorowych jest efektem świetnej zespołowej gry i znakomitej (16/38, 42%) skuteczności zza łuku. WKS rozdał 23 asysty, z czego aż 10 było autorstwa Roberta Skibniewskiego, a 9 Norberta Kulona. Kapitan FutureNet Śląska dołożył do nich 16 pkt (3/6 za 3, 5/10 z gry) i 4 zb. Poza nim dwucyfrową punktową zaliczyło jeszcze aż 4 graczy – Jakub Musiał (18 pkt, 4/9 za 3, 6/12 z gry). Krzysztof Jakóbczyk (16 pkt, 4/6 za 3, 6/9 z gry), Aleksander Leńczuk (12 pkt, 3 prz, 4/7 za 3) i Szymon Tomczak (10 pkt, 17 zb, 2 prz, 1 blk, 5/9 z gry). Drugi środkowy WKS-u z Konina świetnie wykorzystał swoją szansę pod nieobecność Aleksandra Dziewy, ale jak widać po statystykach, ze swoich zadań  wywiązali się niemal wszyscy zawodnicy. Niezłe wsparcie z ławki dali też Bartłomiej Pietras (8 pkt, 5 zb) i Tomasz Żeleźniak (6 pkt, 7 zb). Na minus trzeba jednak zanotować, że ze względu na przekroczony limit przewinień, parkiet przedwcześnie opuściło dwóch wysokich wrocławskiej drużyny – Mateusz Jarmakowicz i Szymon Tomczak.

Gra Pogoni opierała się na 4 graczach – w największym stopniu na Wojciechu Pisarczyku (27 pkt, 12 zb, 11/14 z gry), a następnie Tomaszu Prostaku (18 pkt, 6 zb, 2 ast, 6/21 z gry, 0/7 za 3), Tomaszu Nowakowskim (13 pkt, 6 zb, 2 ast, 4 blk) i Jakubie Krawczyku (4 pkt, 4 zb, 8 ast, 2/10 z gry, 0/5 za 3). Prudniczanie rozdali 14 asyst i przegrali zbiórkę 34:45. Dobra skuteczność za 2 (27/45, 60%) nie pomogła im w obliczu tragicznej dyspozycji zza łuku (2/21, 9.5%).

Pełne statystyki: https://bit.ly/2UfM0TR

W obliczu trudnego terminarza na koniec fazy zasadniczej, na każde ewentualne potknięcie WKS-u czają się rywale z ligowej tabeli. Tym bardziej istotne jest więc wygrywanie meczów z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Wrocławian czeka teraz kolejny taki mecz, który będzie miał miejsce w środę o 18.30. Trójkolorowi podejmą u siebie AGH Kraków i podobnie jak w przypadku Pogoni, będą chcieli zrewanżować się za porażkę z pierwszej rundy. Emocje są więc gwarantowane, a my jak zawsze liczymy na Wasze wsparcie. Hej Śląsk!