Znów blisko, ale za daleko. Czarni lepsi od TBS Śląska II

Młoda ekipa TBS Śląska II Wrocław ponownie pokazała dużo talentu, walki i zaangażowania, ale ponownie musiała uznać wyższość rywala. W starciu 14. Kolejki Suzuki 1. Ligi przeciwko Grupa Sierleccy Czarnym Słupsk ulegli po zaciętej końcówce rywalom 73:77.

Gospodarze zaczęli ten mecz od słabej obrony, zwłaszcza na obwodzie choć również i pod własnym koszem. Czarni z dosyć dużą łatwością rozbijali defensywę wrocławian, punktując głównie zza łuku, co dało im prowadzenie 10:2. Gospodarzy pociągnął dobrymi indywidualnymi akcjami Mateusz Szlachetka, a po przechwycie i wsadzie Tomasza Żeleźniaka zawodnicy Jerzego Chudeusza prowadzili 11:10. Niestety pierwsza kwarta była pełna serii punktowych w obie strony. Następna należała do gości. Przy stanie 17:11 o czas poprosił trener rezerw Śląska, ale Trójkolorowym już do końca ćwiartki nie udało się dogonić słupszczan. Trójka Mikołaja Kurpisza w ostatniej minucie dała im prowadzenie 15:24 po pierwszych 10 minutach.

Niestety w kolejnych minutach nasza gra nie wyglądał lepiej – widać było nieco więcej energii i chęci do walki, ale wynik nie ulegał większej zmianie. Wsadem i akcją 2+1 sygnał do ataku dał Jan Wójcik. Oba zespoły w drugiej kwarcie grały bardzo agresywnie, co przekładało się na ilość fauli i fakt, że już po czterech minutach jedni i drudzy mieli wykorzystane wszystkie dostępne dla drużyn przewinienia. Śląsk miał fragmenty, kiedy nadrabiał różnicę punktową, ale później zdarzał się kolejny przestój, który bezlitośnie wykorzystywali rywale, a ich przewaga oscylowała w granicach 10-15 punktów. W ostatniej akcji pierwszej połowy Adrian Kordalski podał przez całe boisko do i po 20 minutach podopieczni Mantasa Cesnauskisa prowadzili 47:36.

Do przerwy najlepszym strzelcem Śląska z 11 punktami na koncie był Mateusz Szlachetka, a Trójkolorowi przegrywali walkę o asysty w proporcji 6:13, co sporo mówi o ich grze. Ponadto już trzech słupszczan miało na koncie powyżej 10 oczek. Trzecia kwarta wreszcie przyniosła lekkie odwrócenie losów spotkania. Gospodarze na początku dzięki lepszej obronie zblizyli się na 5 oczek, ale później znów pozwolili gościom odskoczyć na około 10 punktów (52:42). W kolejnych minutach presja WKS-u zaczęła przynosić skute i ze stanu -12 wyszliśmy na remis 54:54. Ostatnie sekundy i wynik 55:58 na koniec kwarty zwiastowały wielkie emocje w decydującej części meczu.

W ostatniej kwarcie wynik oscylował w granicach remisu, a po aktywnym początku z obu stron skuteczność gry nieco opadła i obie ekipy przez dłuższy czas nie mogły trafić do kosza. Impas przełamał Hubert Pabian, który w ostatnich minutach meczu zdobył 9 z 17 oczek Czarnych. Aktywny był też przed wszystkim Adrian Kordalski – goście przetrzymali kluczowy moment i na 1,5 minuty przed końcem prowadzili 71:64. Szybko i skutecznie kończone przez Trójkolorowych akcje dały im jeszcze cień szansy – na 5 sekund przed końcem przegrywali oni już tylko 73:75, ale zmuszeni byli taktycznie faulować Pabiana, który trafił oba rzuty osobiste i tym samym przypieczętował zwycięstwo ekipy Mantasa Cesnauskisa.

Starcie ze słupszczanami było ostatnim domowym spotkaniem TBS Śląska II Wrocław. Kolejne spotkanie czeka ich na wyjeździe – w sobotę za tydzień w Pruszkowie zmierzą się oni z EB-Investment Zniczem. Hej Śląsk!