Zimny prysznic w meczu ze Stelmetem

Niestety po radości, jakiej było dane nam doświadczyć tydzień temu w meczu z Astorią, tym razem musimy przełknąć gorzką pigułkę. Po słabym meczu, przegranej fizycznej walce i aż 21 popełnionych stratach ulegliśmy w hali Orbita Stelmetowi Enea BC Zielona Góra 58:78.

Starcie z Mistrzem Polski rozpoczęliśmy piątką: Jovanović, Nevels, Zagórski, Gabiński, Keller. Od pierwszych minut obie drużyny nastawione były na próby zza łuku. Na swoje konto punkty wpisali m.in.  Strahinja Jovanović oraz Garrett Nevels. Niestety w drużynie z Zielonej Góry nieomylny był Gabriel Lundberg – duński rozgrywający niemal samodzielnie wyprowadził zielonogórzan na 10-punktowe prowadzenie. Swoją cegiełkę dołożył bardzo aktywny w defensywie i kontrach Marcel Ponitka. Śląsk grał bez pomysłu i niestety brakowało organizacji po obu stronach parkietu. Chwilowy powiew świeżości dał Olek Dziewa, jednak i on zaczął się mylić i popełniać straty. Przebłyski dobrej gry Trójkolorowych były bardzo krótkie i to goście dominowali na parkiecie. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 16:28.

Druga partia przebiegła bez większych zmian – po stronie Śląska wciąż nie brakowało strat i niedokładnych podań. Widoczny był brak pomysłu na przebicie solidnej defensywy Stelmetu. Mistrzowie Polski przeważali również na tablicy (do przerwy 26:15). Naszych zawodników co chwila nękali Cecil Williams czy ponownie Marcel Ponitka i Gabriel Lundberg. Stelmet co prawda często posyłał zawodników WKS-u na linię rzutów osobistych, ale i tam brakowało skupienia (6/13). Nie radziliśmy sobie z naciskiem zawodników Żana Tabaka (1/11 za trzy),  goście sprawnie wykorzystywali też nasze straty (13 punktów z szybkiego ataku). Do szatni zeszliśmy przybici, a na tablicy widniał wynik 27:45.

Trzecia ćwiartka nie przyniosła większych zmian. Gdy na moment osiedli Lundberg i Ponitka, to świetnie prezentował się środkowy gości Geoffrey Groselle. Bez większych problemów radził on sobie z Akosem Kellerem i zdobywał kolejne punkty dla Stelmetu. Pojawiły się kolejne problemy – Garrett Nevels złapał drugi faul techniczny i w połowie kwarty musiał zejść do szatni. Ostatnie pozytywy w grze Trójkolorowych przestały być widoczne w momencie zejścia naszego rzucającego. Wynik na koniec kwarty – 41:62 i przede wszystkim styl gry nie napawały optymizmem przed ostatnią ćwiartką.

Ostatnie 10 minut było niestety tylko dopełnieniem formalności. Goście w dalszym ciągu wygrywali walkę fizyczną, dominowali na tablicy, świetnie radzili sobie z próbami wysokiej obrony Śląska i zdobywali wiele łatwych punktów. Taki widok był zwyczajnie przykry dla oka. Ostatecznie przegraliśmy spotkanie drugiej kolejki 58:78.

– Nie zagraliśmy od początku twardo, tak jak tego chcieliśmy. Chcieliśmy grać bardzo fizycznie, ale po prostu nie robiliśmy tego. Przyczyną przegranej jest to, że jesteśmy nową drużyną i potrzebujemy jeszcze czasu do przygotowania. To jedyne, czego nam brakuje, bo mieliśmy być w komplecie już w lipcu. Spore problemy sprawiła nam sytuacja z korona wirusem, kwarantanna itd. Mówię to, gdyż miniony mecz z Astorią wygraliśmy dlatego, że nie gra ona takiej koszykówki jak Stelmet, który prezentuje europejski basket. Gratulujemy zasłużonego wyniku. Rywale wygrali zasłużenie, grali twardo, z kolei my musimy jeszcze dużo pracować, wdrożyć nowych graczy jak Ivan Ramljak, musimy po prostu być lepsi. Proste pytanie: jak być lepszym? Musisz trenować więcej, musisz trenować mocniej. To jest proces, potrzebujesz czasu. Poza tym pozwoliliśmy Stelmetowi na 15 ofensywnych zbiórek, sami mieliśmy ich tylko 5. Trafiliśmy 10 na 20 rzutów wolnych. To bardzo słaby wynik, świadczy o tym, że koncentracja nie była na najwyższym poziomie. Popełniliśmy 21 strat, ale są różne rodzaje strat – można stracić piłkę przy dobrym podaniu pod kosz, ale można też stracić ją dając rywalowi od razu szansę do kontrataku. Popełniliśmy dużo błędów, później graliśmy z nieco wyższym tempie, ale to za mało. Potrzebujemy więcej jakościowych treningów, z większą intensywnością, a rezultat będzie lepszy – podsumował Oliver Vidin.

Nie pozostaje nic innego, jak godzić się z trenerem Śląska. W starciu z drużyną doświadczoną na wyższym poziomie zostały obnażone nasze braki, nad którymi musimy pracować. Już niebawem wracamy do treningów i skupiamy się na kolejnym meczu ze Spójnią, który rozegramy w następny piątek na wyjeździe o godz. 21:00. Plan – zatrzeć złe wrażenie po starciu ze Stelmetem i wygrać drugi mecz w sezonie. Hej Śląsk!

Statystyki