Zastal znowu górą

0

Po dramatycznym meczu Enea Zastal BC Zielona Góra ponownie pokonał WKS Śląsk Wrocław w hali CRS – tym razem 85:83. Trójkolorowi mieli dwie akcje, które mogły dać im zwycięstwo, ale rzuty Travisa Trice’a i Kodiego Justice’a nie znalazły drogi do kosza. Tym samym zespół Olivera Vidina prowadzi 2:0 w ćwierćfinałowej serii do trzech zwycięstw.

Przed drugim spotkaniem największą niewiadomą był stan zdrowia Aleksandra Dziewy, którego kostka mocno ucierpiała w sobotę. Sztab medyczny WKS-u do końca walczył o postawienie Olka na nogi i dzięki ich staraniom podkoszowy mógł wybiec na parkiet w pierwszej piątce Śląska. Obok niego znaleźli się w niej Travis Trice, Kodi Justice, Jakub Karolak i Kerem Kanter.

Wynik meczu już w pierwszej akcji otworzył Dziewa, który pewnie trafił spod kosza. Zaraz potem rzutem za trzy wynik podwyższył Karolak i to wrocławianie zaczęli przejmować kontrolę nad spotkaniem. Gospodarze przełamali się dopiero po dwóch minutach gry, kiedy to punkty zdobył Dragan Apić. Wojskowi nie dawali się jednak wybić z rytmu i za sprawą Kantera powrócili do prowadzenia pięcioma oczkami. Po trójce Justice’a było już 12:4 i chwilę później trener zielonogórzan Oliver Vidin poprosił o czas.

Po time-oucie gospodarze zaczęli stopniowo odrabiać straty. Ważne trójki trafili David Brembly i Andrzej Mazurczak. Przy wyniku 16:12 za trzy trafił jeszcze Devoe Joseph i Zastal zbliżył się na jeden punkt. Śląsk odpowiedział jednak w najlepszy możliwy sposób – celnym rzutem zza łuku Karolaka. Ale euforia trwała krótko, bo po chwili znów za trzy trafił Joseph. Chwilę oddechu dał Trójkolorowym jeszcze Travis Trice, który pewnie wykorzystał dwa wolne. Ostatecznie pierwsza część meczu zakończyła się prowadzeniem WKS-u 21:20.

Wynik w drugiej kwarcie dwoma celnymi rzutami za dwa otworzył Nemanja Nenadić. Zawodnikom Śląska sygnał do ataku dał wielki nieobecny poprzedniego spotkania – Ivan Ramljak – który trafił spod kosza. Niestety chwilę później akcję 2+1 dla Zastalu przeprowadził… Nenadić. Wrocławianom nie szło, ale w końcu za trzy trafił Travis i przegrywaliśmy tylko 26:29. Chwilę później świetnie pod koszem zachował się Olek Dziewa i traciliśmy już tylko oczko. Gospodarze odpowiedzieli na to trójką Nenadicia, ale za chwilę również za trzy trafił Karolak i było 32:31 dla Zastalu. Festiwal trójek trwał w najlepsze, bowiem zza łuku celnie rzucił jeszcze Przemysław Żołnierewicz. Zielonogórzanie dołożyli potem dwie skuteczne kontry i przy wyniku 39:31 trener Urlep poprosił o czas.

Niestety po przerwie gra wrocławian nie uległa poprawie. Trójkolorowi długo nie mogli znaleźć drogi do kosza. W końcu niemoc w ataku przerwał Justice, który trafił za trzy. Śląsk nie grał dużo lepiej niż wcześniej, ale swoje problemy miał też Zastal i staraliśmy się to wykorzystać. Efektownym wsadem popisał się Kanter i przy stanie 36:40 o czas poprosił trener Vidin. Końcówka kwarty była bardzo zacięta i ostatecznie gospodarze wygrali pierwszą połowę 44:40.

Pierwsze punkty w drugiej połowie zdobył Trice, który w swoim stylu rzucił z półdystansu. Początek tej ćwiartki nie przynosił jednak zbyt wiele ciekawego. Obie drużyny pudłowały rzuty i gra była dość rwana. W końcu jednak doszło do wymiany ciosów. Spod kosza trafili Apić i Justice. Potem znów mieliśmy przestój i znów przerwał go pod naszym koszem Apić, na którego punkty odpowiedział z kolei Dziewa. Środkowy Zastalu podwyższył jeszcze wynik celną trójką, ale wrocławianie szybko zareagowali rzutem spod kosza Kantera i zmniejszyli stratę do dwóch oczek.

Niestety Apić grał jak natchniony i co chwilę powiększał swój dorobek. Śląsk odpowiedział chociażby wsadem Dziewy. I co zrobił Apić? Też zapakował i na tablicy było 54:50 dla Zastalu. Wojskowi walczyli, ale brakowało nam trójek. Próbował Justice, próbował Kanter, próbował również Trice, ale piłka nie wpadała do kosza. Gospodarze skrupulatnie rzucali za dwa, a w końcu jeszcze za trzy trafił Żołnierewicz i przegrywaliśmy 54:60. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Travis Trice i w końcu trafił zza łuku. W ostatniej akcji kwarty trzy punkty rzucił jeszcze Karolak i przed decydującą ćwiartką było 61:60 dla Zastalu.

Już w pierwszej akcji czwartej kwarty dla gospodarzy dwa punkty zdobył Ousmane Drame, a w dodatku w zamieszaniu pod koszem faul dyskwalifikujący popełnił Michał Gabiński. W efekcie Krzysztof Sulima podwyższył jeszcze wynik o dwa celne wolne, a po wznowieniu z boku za trzy trafił Mazurczak. Śląsk do walki próbował poderwać skuteczny pod koszem Dziewa, ale gospodarze odpowiedzieli kolejnymi punktami Sulimy. Było źle, ale po dwa punkty rzucili Łukasz Kolenda oraz Trice i znów przegrywaliśmy tylko trzema. Od tego momentu obie drużyny znów szły cios za cios i na parkiecie aż wrzało. Świetnie spisywał się duet Trice-Kanter i w końcu udało nam się doprowadzić do remisu 72:72. Widząc co się dzieje, trener Vidin poprosił o czas.

Po przerwie bardzo ważną trójkę trafił Sulima, ale chwilę później znów pod koszem skuteczny był Kanter. Niestety w kolejnej akcji za trzy rzucił jeszcze Nenadić i tym razem to trener Urlep poprosił o czas. Już w pierwszej akcji po powrocie na boisko niesamowitym rzutem zza łuku popisał się starszy z braci Trice. Zastal odpowiedział punktami Apicia i dwoma celnymi wolnymi Bremby’ego. Wrocławianie byli jednak nieustępliwi. Z półdystansu punkty zdobył Travis, a potem jeszcze oczko z wolnego dołożył Justice. Za sprawą świetnego wjazdu pod kosz Travisa Trice’a i celnego rzutu wolnego Dziewy doprowadziliśmy do remisu 83:83. Trice miał jeszcze – wydawało się – piłkę meczową, ale spudłował rzut za trzy. Zastal ukarał nas za to bardzo brutalnie. Rywale momentalnie po przechwycie ruszyli z kontrą i celnym lay-upem skończył ją Mazurczak. Było 85:83 dla rywali i wściekły trener Urlep wziął czas, żeby jeszcze zaplanować ostatnią, ośmiosekundową akcję. Wtedy do gry wszedł Oliver Vidin i tuż przed wznowieniem również poprosił o przerwę. Niestety mimo wysiłków Kodi Justice spudłował decydujący rzut i nie udało uratować się wyniku. W drugim meczu serii znów górą byli gospodarze i nasza sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała.

Wskazanie głównych przyczyn porażki nie wydaje się być wybitnie trudne. Zastal wygrał walkę na deskach 46-31, zbierając 20 piłek w ataku i zamieniając je na 14 punktów drugiej szansy. Ponadto rezerwowi zielonogórzan zdobyli aż 36 punktów przy zaledwie 4 oczkach z ławki Śląska. Double-double w poniedziałkowym meczu zanotowali Dragan Apić (16 punktów i 10 zbiórek), Travis Trice (22 punktów i 10 asyst) i Kerem Kanter (15 punktów i 14 zbiórek). Blisko triple-double był z kolei Nemanja Nenadić (20 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst).

– Z koszykarskiego punktu widzenia to był zdecydowanie lepszy mecz, niż ten pierwszy. Niestety znów przegraliśmy walkę na tablicach, co jest naszym największym problemem. Zawodnicy z ławki niestety nie dają drużynie tego, co powinni. Zastal ma więcej zawodników w rotacji, dzięki czemu prowadzi 2-0 w serii – mówił po meczu trener Śląska, Andrej Urlep.

Nasi zawodnicy dali z siebie wszystko, a do wygranej zabrakło naprawdę niewiele. Tym bardziej boli jednak porażka, która bardzo mocno komplikuje naszą sytuację w serii. Ta jednak jeszcze się nie skończyła i wierzymy, że uda nam się odwrócić losy rywalizacji. 25 i – miejmy nadzieję – 27 kwietnia spotkamy się podczas meczów w Hali Stulecia. Wcześniej czeka nas jeszcze podróż na Gran Canarię na środowe spotkanie 1/8 finału 7DAYS EuroCup. Hej Śląsk!

Tagi: 2022eblEnea Zastal BC Zielona Góraenerga basket ligakoszykówkaNapisać historięplay-offplay-offsplkrelacjaśląskwksWKS Śląsk Wrocławwrocławzastalzielona góra

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

19 + osiem =