Obowiązek wykonany. Wygrywamy w Radomiu!

Niespodzianki nie było. Podchodzący do spotkania z HydroTruckiem Radom w roli faworyta WKS Śląsk wygrał pewnie i zasłużenie 87:67. Doskonałą formę potwierdził Aleksander Dziewa (21 pkt, 9 zb, 3 blk), dużo minut otrzymała młodzież, a wśród niej najlepiej zaprezentowali się Kacper Gordon (11 pkt, 4 ast) i Kacper Marchewka (6 pkt, 2 zb).

Tak, jak w poprzednich spotkaniach, tak i w tym w składzie WKS-u zabrakło Garretta Nevelsa, który wróci do gry najprędzej w styczniu. W kadrze meczowej nie znaleźli się też Jakub Musiał i Maksymilian Zagórski. Trener Oliver Vidin desygnował do gry taką samą wyjściową piątkę, jak w meczu z GTK Gliwice: Strahinja Jovanović, Elijah Stewart, Ivan Ramljak, Michał Gabiński i Aleksander Dziewa.

Już pierwsze minuty pokazały, która drużyna będzie musiała w tym meczu gonić wynik. Śląsk zaczął od prowadzenia 5:0, a na pierwsze punkty z gry pozwolił rywalom dopiero po 3 minutach. Dobrą dyspozycję w strefie podkoszowej potwierdzał Olek Dziewa, gospodarze zaliczyli jednak lepszy moment za sprawą m.in. trójki dobrze dysponowanego tego dnia Filipa Zegzuły. HydroTruck prowadził 13:12 i było to jego ostatnie prowadzenie w tym spotkaniu. Po punktach Elijaha Stewarta WKS wyprzedził rywali i po 10 minutach był nieznacznie lepszy (18:15).

Na początku drugiej kwarty stery przejęła młodzież. Kacper Gordon trafił niełatwe rzuty zza łuku i z półdystansu, a chwilę później debiutancki punkt w PLK zdobył z linii Kacper Marchewka. Grę HydroTrucku starał się ciągnąć Nick Neal, trójkę trafił Daniel Wall, ale po stronie radomian widoczny był brak koszykarskiej jakości. Po kolejnych oczkach dominującego Dziewy oraz trójce i lay-upie Strahinji Jovanovicia goście prowadzili 37:26. Niestety gospodarze wykorzystując nieuwagę Trójkolorowych zdołali odrobić 6 oczek w ciągu 8 sekund – najpierw dwa rzuty osobiste po faulu wykorzystał Nick Neal, a następnie akcją 3+1 popisał się Filip Zegzuła. Po 20 minutach gry Śląsk prowadził więc tylko 37:32.

W trzeciej części gry wrocławianie długo zbierali się, by odskoczyć rywalom, ale i ten moment wreszcie nastąpił. Po trafieniach Stewarta, Jovanovicia i Dziewy było 49:40. Trójkę dołożył Ivan Ramljak i Robert Witka zmuszony był wziąć czas. Od tej chwili przewaga WKS-u w zasadzie już tylko rosła – dwoma trójkami w dwóch kolejnych akcjach powiększył ją Aleksander Dziewa, który karcił rywali zarówno bliżej, jak i dalej od kosza. Trzecią kwartę Śląsk wygrał 25:13, po 30 minutach prowadził 62:45 i nic nie wskazywało, by mógł to spotkanie przegrać.

W ostatniej ćwiartce gospodarze starali się jeszcze szarpać, ale wszystko, na co było ich stać, to zmniejszenie przewagi rozpędzonych wrocławian do 16 oczek na 6 minut przed końcem meczu. Wpuszczenie na parkiet 20-letniego Aleksandra Lewandowskiego było ze strony Roberta Witki sygnałem, że jest już pogodzony z wynikiem i chce dać szansę swojej młodzieży. Tak samo postąpił Oliver Vidin, który w pewnym momencie wystawił na parkiet piątkę: Kacper Gordon, Kacper Marchewka, Tomasz Żeleźniak, Jan Wójcik, Szymon Tomczak. Młode wilki Śląska meczu oczywiście nie zawojowały, ale zebrały kolejne cenne minuty doświadczenia na najwyższym poziomie rozgrywkowym i miały okazję zagrać ze sobą w nietypowym ustawieniu. Ostateczny wynik to 87:67 dla WKS-u – odnosimy tym samym 6. zwycięstwo w sezonie!

– Jestem bardzo zadowolony, przede wszystkim ze zwycięstwa. Po trudnym meczu w Gliwicach nie mogliśmy zlekceważyć przeciwnika i – jak przystało na faworytów – zrobiliśmy swoje. Trener przygotowywał mnie na większą ilość minut – kontuzjowani są Garrett Nevels i Kuba Musiał, więc pojawiła się możliwość grania ze Strahinją Jovanoviciem i myślę, że dałem sobie radę. Obecność na parkiecie takiej piątki, jak w ostatnich minutach, to świetna sprawa. Trzymamy się razem, jesteśmy jeszcze w bardzo młodym wieku i to dla nas ogromne doświadczenie, które zbieramy z każdym takim meczem – mówił po wygranej Kacper Gordon.

– To dla nas ważna wygrana, nie zlekceważyliśmy rywali i pewnie zwyciężyliśmy. Dziś sytuacja na parkiecie pozwoliła na większą rotację, co jest szczególnie istotne w kontekście obecnego natłoku spotkań. Wszyscy zawodnicy zaprezentowali się dobrze, ale oczywiście były też rzeczy do poprawy, jak chociażby zbiórki ofensywne drużyny z Radomia, które powinniśmy byli lepiej zastawiać. Popełniliśmy też 16 strat. Z drugiej strony piłka krążyła z rąk do rąk i szukaliśmy najlepszej pozycji do rzutu. Chcieliśmy w tym meczu grać więcej pod koszem, co nie do końca nam wyszło, ale bardzo cieszymy się, że młodzi zawodnicy zagrali dobrze i wykonali swoje zadania. Pokazaliśmy w tym spotkaniu, że respektujemy każdego przeciwnika i potrafimy grać w pełni skupieni przez 40 minut – komentował starcie Oliver Vidin.

Dokładnie na taki przebieg spotkania liczyliśmy. Pewne zwycięstwo, solidny występ liderów drużyny oraz procentujące w przyszłości minuty dla utalentowanej młodzieży. Ta ostatnia pokazała, że już na początku swojej przygody z basketem na najwyższym poziomie jest w stanie pokazać się z dobrej strony. Już w piątek będziemy chcieli przedłużyć naszą małą serię zwycięstw do trzech – o 17:30 podejmiemy w hali Orbita drużynę Kinga Szczecin. Jak zawsze, gramy tylko  i wyłącznie o zwycięstwo! Hej Śląsk!

Statystyki