Nieskuteczna pogoń w Hamburgu

0

W meczu 15. kolejki 7DAYS EuroCup koszykarze Śląska Wrocław napsuli nieco krwi rywalowi z Niemiec. Po emocjonującej drugiej połowie Hamburg Towers pokonał Trójkolorowych 92:86. Aż 29 punktów w tym spotkaniu zdobył Travis Trice; świetny występ Amerykanina nie wystarczył jednak do pokonania rywala, u którego zdobycz punktowa rozkładała się zdecydowanie równiej. 

Śląsk do Hamburga pojechał w dziesiątkę. Z podstawowego składu Trójkolorowych brakowało tylko Łotysza Martinsa Meiersa, który zmaga się z urazem. Tym razem trener Andrej Urlep w bój od pierwszej syreny wysłał piątkę: Travis Trice, Kodi Justice, Ivan Ramljak, Kerem Kanter oraz Aleksander Dziewa.

Początek meczu z obu stron był bardzo nerwowy, a drużyny nie kończyły swoich akcji. Lepiej rozpoczęli jednak goście, dla których pierwsze punkty z linii zdobył Dziewa. Chwilę później wynik po stronie Niemców otworzył Justus Hollatz. W kolejnych minutach co chwilę na tablicę powracał wynik remisowy. Najpierw rzutami z dystansu wymienili się Travis i Maximilian Di Leo, a następnie na akcję 2+1 Kantera trójką odpowiedział Hollatz. Po kolejnych udanych próbach obu zespołów na tablicy mieliśmy 15:15.

Prawie do końca pierwszej kwarty oglądaliśmy już grę kosz za kosz. W naszej drużynie za punkty odpowiedzialni byli Ramljak i Łukasz Kolenda, z kolei po drugiej stronie punktowali Zachary Brown i Maik Kotsar. Dopiero w ostatnich sekundach Towers dwukrotnie trafiło zza łuku, dzięki czemu prowadzili po 10 minutach 23:19. W grze wrocławian do poprawy były przede wszystkim zbiórki. Zaledwie po dziesięciu minutach rywale prowadzili w tym elemencie 14-6, z czego aż 9-0 (!) w zbiórkach ofensywnych. Tym samym Trójkolorowi w szczególności musieli poprawić walkę pod własną tablicą.

Krótka przerwa niestety nie odmieniła gry Śląska, a może nawet ją pogorszyła. Wojskowi przez ponad dwie minuty nie byli w stanie zdobyć punktów. Z kolei rozpędzeni gospodarze grali coraz lepiej i powiększali swoją przewagę. Przez dłuższą niemoc wrocławian w pewnym momencie wynosiła ona już 13 punktów. W naszej drużynie jako pierwszy przełamał się Justice, trafiając z dystansu. Niestety wtedy zaliczyliśmy kolejny przestój, przez co ciężko było nam odrabiać straty. W końcu punkty zdobyli Dziewa i Karolak, jednak było to za mało, gdyż drużyna z Hamburga grała jeszcze lepiej. Tym samym w pewnym momencie na tablicy widniał już wynik 42:26.

Do gry wróciliśmy poniekąd za sprawą rzutów wolnych. Trafiliśmy cztery rzuty z linii, po których mieliśmy jeszcze kilka okazji na zmniejszenie przewagi rywala. Niestety następne akcje nie potoczyły się po naszej myśli i nie byliśmy w stanie dogonić Towers. Na domiar złego Niemcy w krótkim odstępie czasu trzykrotnie trafili zza łuku (po pierwszej połowie mieli prawie 46% skutecznych rzutów z dystansu), znów uciekając Śląskowi. Po tych wyczynach gospodarzy nie było już celnych rzutów, więc do szatni obie ekipy schodziły przy wyniku 51:33.

Niestety druga połowa nie zaczęła się dla Śląska najlepiej, ponieważ pod koszem rywali nasz zespół był totalnie nieskuteczny. Towers za to rozpoczęli tę część meczu tak, jak skończyli poprzednią, czyli celną trójką. Po niej nastąpiło jednak małe przełamanie, ponieważ kolejne dziewięć punktów należało do Śląska. Cztery zdobył Justice, Dziewa trafił rzuty wolne, a trójkę dołożył Travis Trice. Serię wrocławian przełamał dopiero Robin Christen z linii. Chwilę później zza łuku celnie rzucił również Jakub Karolak i mieliśmy już tylko 56:45.

Po czterech punktach Dziewy nasza strata zmalała do jedynie siedmiu oczek. W kolejnych akcjach z rzutów wolnych trafiali Brown i Travis. Chwilę później na trójkę Kantera akcjami pod koszem odpowiedzieli Hollatz i Kotsar. Po celnych rzutach Di Leo z linii przewaga Niemców znów wzrosła do dziesięciu punktów, lecz ostatnia minuta należała do Trójkolorowych. Najpierw akcję pod koszem wykończył Kanter, a następnie Travis Trice celnie wykonał rzuty wolne. Tym samym przed decydującymi dziesięcioma minutami przegrywaliśmy już tylko 58:64.

Ostatnia kwarta nie zaczęła się jednak najlepiej dla WKS-u. Znów od trójki rozpoczęli ją gospodarze, a dokładniej uczynił to Christen. Następnie po kolejnej w tym meczu prostej stracie wrocławian kontrę Towers wsadem wykończył Lukas Meisner. Po niej Andrej Urlep dość szybko zmuszony był poprosić o przerwę na żądanie, ponieważ drużyna z Hamburga znów prowadziła 11 punktami. Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała po kolejnej trójce Christena. Na szczęście z dystansu w końcu przełamał się też Travis. Do jego dwóch trójek punkty dołożyli też Ramljak i Dziewa, przez co na niewiele ponad pięć minut przed końcową syreną na tablicy widniał wynik 74:68.

Następne minuty to była istna wymiana ciosów. W tym fragmencie spotkania skuteczność nie opuszczała obu drużyn. W naszym zespole punktowali Travis Trice, Kanter oraz Dziewa. Dwaj ostatni popisali się akcjami 2+1, po których przegrywaliśmy już tylko trzema punktami. Dla niemieckiej drużyny ważne oczka zdobywali w tym momencie Hollatz i Di Leo. Decydująca okazała się jednak trójka Meisnera, po której na 24 sekundy przed końcem meczu jego drużyna prowadziła aż ośmioma punktami. W końcówce spotkania dwoił się i troił jeszcze Travis, ale czasu było już za mało. Ostatecznie Hamburg Towers wygrało ze Śląskiem Wrocław we własnej hali 92:86.

Pod nieobecność Martinsa Meiersa kolejny raz największym problemem Trójkolorowych były wspomniane wcześniej zbiórki. Hamburg aż 22 razy zbierał piłkę w ataku, mając szanse na ponowienia; Śląsk takich okazji miał zaledwie 9. WKS zaliczył też o 6 strat więcej od rywali. Wrocławianie prezentowali lepszą skuteczność z gry, ale oddali aż 21 rzutów mniej od gospodarzy, co było kluczowe w kontekście końcowego rezultatu. Aż 38 minut spędził na parkiecie Travis Trice, który zanotował 29 punktów i 10 asyst. Double-double na swoim koncie zapisał również Kerem Kanter (14 punktów i 12 zbiórek), a kolejny dobry występ zaliczył Aleksander Dziewa (21 punktów i 7 zbiórek). W niemieckim zespole pięciu zawodników zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową, a MVP meczu został Lukas Meisner (23 punkty i 12 zbiórek).

– Gratulacje dla zespołu z Hamburga, który zasłużył na zwycięstwo. Pokazali sporo energii, zwłaszcza w pierwszej kwarcie. Nawet jeśli nie trafiali do kosza, to zbierali piłkę w ataku, co było naszym największym problemem. W drugiej kwarcie zagraliśmy najgorzej. Praktycznie nie było nas w grze i pozwoliliśmy rywalom zbudować dużą przewagę. Notowaliśmy też za dużo strat. Po przerwie z kolei graliśmy bardzo dobrą koszykówkę i lepiej spisywaliśmy się na tablicach. W pewnym momencie mieliśmy nawet tylko cztery punkty straty i spudłowaliśmy prostego lay-upa. Jestem zadowolony z naszej postawy w drugiej połowie, ale przed przerwą zagraliśmy po prostu zbyt słabo – komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Śląska, Andrej Urlep.

Jak wygląda obecnie sytuacja Trójkolorowych w tabeli 7DAYS EuroCup? Jeśli zostanie podtrzymana decyzja o zawieszeniu w rozgrywkach Lokomotiwu Kubań (a wszystko na to wskazuje), przegrana w Hamburgu nie będzie mieć dużych konsekwencji. Śląsk w tabeli uwzględniającej wykluczenie rosyjskiej drużyny zajmuje 8. miejsce i tylko cud mógłby odebrać Wojskowym awans do fazy play-off. Jednak we wciąż oficjalnie obowiązującej klasyfikacji z Lokomotiwem w stawce WKS jest na 9. miejscu z małymi szansami na czołową ósemkę. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak czekać na oficjalne komunikaty władz europejskich rozgrywek i walczyć o zwycięstwa w kolejnych starciach. W sobotę ligowy wyjazd do Torunia, a już we wtorek hit w Hali Stulecia i mecz z Partizanem Belgrad! Bilety na to starcie możecie kupić w serwisie Abilet.pl. Hej Śląsk!

Zdjęcia: Hamburg Towers

Tagi: 7DAYS EuroCupbasketbasketballEuroCuphamburgHamburg TowerskolejkakoszykówkameczrelacjaŚląsk WrocławWKS Śląsk Wrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

8 − pięć =