Dziewa i Ramljak bezcenni. Pokonujemy GTK!

0

Po bardzo trudnym spotkaniu, podopieczni Olivera Vidina pokonali GTK Gliwice 80:72. Pomimo tego, że wrocławianie ani na chwilę w tym meczu nie oddali prowadzenia, to było to starcie niebywale wyrównane. O końcowym triumfie Trójkolorowych zadecydowała kapitalna dyspozycja Aleksandra Dziewy i Ivana Ramljaka, którzy mieli największy udział w dzisiejszym zwycięstwie. To nie było najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu, ale sztuką jest wygrywać, kiedy nie idzie i tego będziemy się trzymać. Brawo, drużyna!

Gospodarze rozpoczęli w następującym zestawieniu: Strahinja Jovanović, Kyle Gibson, Ivan Ramljak, Aleksander Dziewa oraz Michał Gabiński. GTK z kolei odpowiedziało składem: Tayler Persons, Daniel Gołębiowski, Szymon Szymański, Jordon Varnado oraz Mario Delas. W mecz kapitalnie weszli gospodarze, którzy po niespełna trzech minutach prowadzili w hali Orbita aż 9:0. Pierwsze punkty w spotkaniu zdobył powracający do składu po urazie Ramljak. Chwilę później świetną akcją w obronie popisał się Gabiński, który zablokował Varnado. Wojskowi w tym fragmencie bardzo solidnie prezentowali się zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Kosz dwukrotnie zaatakował Dziewa, zza łuku trafił Gabiński, a na koniec dunkiem popisał się Ramljak, którego powrót na parkiet od razu odmienił grę drużyny. Reprezentant Chorwacji po trzech minutach gry miał na koncie 4 pkt., 2 zb. i 1 ast.

Trójkolorowi imponowali w obronie, w połowie pierwszej ćwiartki mieli po stronie strat zaledwie 3 “oczka”. W późniejszym fragmencie gościom udało się nadrobić kilka punktów, a udane penetracje pod kosz Personsa sprawiły, że po siedmiu minutach przegrywali 11:21. W zespole Śląska na parkiecie pojawili się rezerwowi, a Elijah Stewart i Jan Wójcik zaakcentowali swoją obecność skutecznymi akcjami z góry, czym wprawili w euforię swoją ławkę rezerwowych. Gliwiczanie po bardzo trudnym początku wrócili do gry, ale WKS utrzymywał dość bezpieczne prowadzenie. W ostatnich sekundach zza łuku trafił Terry Henderson Jr. i ustalił tym samym wynik na 25:19 dla gospodarzy.

Drugą ćwiartkę dobrze rozpoczęli zawodnicy GTK, a konkretniej Shannon Bogues Jr., który najpierw popisał się dwoma dobrymi akcjami w obronie, a później dołożył jeszcze dwa punkty spod obręczy. W zespole z Wrocławia natomiast do gry włączył się Kyle Gibson, który po niemrawym początku trafił bardzo ważną trójkę, która dała oddech WKS-owi. Później świetną dyspozycję na linii rzutów wolnych udowodnił Jovanović, który trafił 3/4 i ponownie wyprowadził Śląsk na dziesięciopunktowe prowadzenie (31:21). Później jednak ponownie lepszy fragment przeżywali gliwiczanie, którzy nie odstawali i starali się odpowiadać na skuteczne akcje WKS-u. Na parkiecie hali Orbita szalał Henderson, który bezbłędnie rzucał z dystansu (3/3). Po celnym rzucie wolnym Personsa goście przegrywali już tylko 27:33, a w związku z tym Oliver Vidin zmuszony był poprosić o przerwę.

Po czasie na żądanie szkoleniowca Trójkolorowych, kapitalnym blokiem popisał się Ramljak, a kontrę na punkty zamienił Gibson. Nie minęło nawet 30 sekund, a Ivan zablokował rywali ponownie, udowadniając tym samym, że dłuższa przerwa nie wpłynęła destrukcyjnie na jego dyspozycję. W kolejnych minutach gliwiczanie wzmocnili obronę i zaczęli większą liczbą zawodników naciskać na tych, którzy mają piłkę, co przełożyło się na skuteczność w grze defensywnej i szanse na punkty w kontrze. Na niespełna cztery minuty przed końcem drugiej kwarty WKS prowadził 37:31. Etatowy bombardier Elijah Stewart miał do tego momentu spore problemy z trafianiem zza łuku, ale w bardzo ważnym momencie udało mu się rzucić celnie i podwyższyć prowadzenie. W końcówce kwarty było sporo przewinień z obydwu stron, jedni i drudzy mieli przekroczony limit fauli, co przekładało się na wiele szans z linii osobistych. Te jednak z różnym skutkiem wykorzystywali zawodnicy, przez co wynik nie ulegał zmianie. Ostatecznie po nieudanej akcji Boguesa, do przerwy Śląsk prowadził w hali Orbita 41:35.

Pierwsza połowa była bardzo nierówna w wykonaniu obydwu zespołów. Ekipy Olivera Vidina i Matthiasa Zollnera przeplatały świetne fragmenty gry bardzo słabymi i pomimo tego, że wrocławianie w pewnym momencie prowadzili kilkunastoma oczkami, ostatecznie do przerwy udało się dowieźć zaledwie sześciopunktowe prowadzenie. W drużynie gości błyszczał Terry Henderson Jr., który po drugiej kwarcie miał na koncie już 15 punktów i 3 zbiórki. W zespole Trójkolorowych najlepiej wyglądali natomiast Ivan Ramljak (6 pkt., 7 zb., 4 ast.), Kyle Gibson (10 pkt.) i Aleksander Dziewa (8 pkt.).

W drugą połowę lepiej weszli wrocławianie, najpierw z półdystansu trafił Gibson, a chwilę później błąd gości wykorzystał Dziewa i było 45:37. Po przerwie jednak gra jednak mocno się uspokoiła, a jedni i drudzy dużo lepiej radzili sobie z organizacją pod własnymi koszami niż pod obręczą rywala. Celna trójka Hendersona ożywiła gości, ale chwilę później skuteczną akcją pod koszem  popisał się niedawny debiutant w kadrze Mike’a Taylora i wrocławianie prowadzili już 51:42. Później bardzo dynamicznie w obronie popracował Michał Gabiński, co przełożyło się na szansę na podwyższenie prowadzenia, z której skorzystał Ivan Ramljak.

Gospodarze mieli dziś jednak ogromne trudności z utrzymaniem przewagi. Jej wypracowywanie kosztowało mnóstwo sił, natomiast gliwiczanie momentalnie nadganiali wynik i tak było też w trzeciej kwarcie. Trzy skuteczne akcje z rzędu GTK i z bezpiecznego prowadzenia zrobiło się już tylko 53:49. Po akcji z góry Hendersona Oliver Vidin ponownie był zmuszony poprosić o czas. Po przerwie obraz gry nie zmienił się znacząco, a oba zespoły poszły na wymianę ciosów, z której lepiej wyszli Wojskowi, prowadząc na niespełna dwie minuty przed końcem trzeciej ćwiartki 60:54. W końcówce znowu świetnie zaprezentował się Aleksander Dziewa, który najpierw zaczarował obrońców rywala pod koszem, a w kolejnej akcji zapakował piłkę z góry nad defensorami, ustalając wynik na 64:56.

Ostatnią odsłonę tego niesamowicie emocjonującego meczu od skutecznej akcji rozpoczął Munja, ale błyskawicznie odpowiedział Varnado i dystans punktowy nie ulegał zmianie. I w tej części ciężar zdobywania punktów na swoje barki postanowił wziąć Dziewa, który mocnym atakiem na obręcz dał wrocławianom kolejne oczka. Goście nie zamierzali jednak odpuszczać i czuli, że w tym meczu można coś ugrać, a po celnym rzucie zza łuku Personsa złapali kontakt punktowy i zmniejszyli różnicę zaledwie trzech oczek. Kilkanaście sekund później dostali kolejną szansę i ponownie trafił ich rozgrywający i było 68:67. Tak blisko gospodarzy, gliwiczanie w tym meczu jeszcze nie byli, co zapowiadało niesamowicie emocjonującą końcówkę.

Decydujące pięć minut rozpoczęło się od kapitalnej defensywy Jana Wójcika, który zmusił Varnado do niecelnego zagrania. Chwilę później jednak gospodarze popełnili stratę, a łatwe punkty zdobył rozgrywający GTK i było 71:69. Goście w najważniejszym momencie ponownie wzmocnili obronę, co pozwoliło im wybronić ważną piłkę, a ich szkoleniowiec poprosił o przerwę na 4:30 przed końcem meczu. Chwilę po wznowieniu gliwiczanie doprowadzili do remisu 71:71 i wszystko rozpoczynało się od nowa. Kolejne akcje należały jednak do Wojskowych – najpierw celnie z rzutów wolnych Dziewa, a później Munja w swojej firmowej akcji z wjazdem pod kosz i wrocławianie ponownie prowadzili, tym razem 75:71. Końcówka była wojną nerwów i festiwalem niecelnych rzutów, które ostatecznie spowodowały, że na półtorej minuty przed końcem Śląsk prowadził 76:72. W decydującym fragmencie znowu błysnął Dziewa, który podwyższył wynik i miał na liczniku już 26 punktów, będąc najlepszym strzelcem spotkania. Na 46 sekund przed końcem Oliver Vidin poprosił o czas. Pomimo usilnych starań, gościom nie udało się już odwrócić losów starcia, a WKS Śląsk wygrał 80:72.

– Chciałbym pogratulować Śląskowi zwycięstwa. Dla nas był to bardzo ważny mecz, ale już na starcie mocno go sobie skomplikowaliśmy. Wydaje mi się, że byliśmy trochę zdenerwowani, ale walczyliśmy i próbowaliśmy wszystkiego. Na koniec zabrakło nam tych ośmiu punktów i teraz musimy skupić się na pozostałych spotkaniach i zrobić wszystko, żeby wygrać każde kolejne – komentował na gorąco Matthias Zollner, trener GTK.

– To było dla nas bardzo trudne spotkanie. Trenowaliśmy ze sobą tak naprawdę tylko dwa dni, bo we wtorek Olek wrócił ze zgrupowania, wtedy też Ivan przystąpił do zajęć z zespołem. Jeżeli weźmiemy to pod uwagę, to faktycznie zagraliśmy całkiem dobry mecz. Najbardziej zadowoleni z siebie mogą być wspomniani Dziewa i Ramljak, ale także Strahinja. Wciąż czekamy na Bena, ale jego uraz jest na tyle nieprzyjemny, że musimy być ostrożni i monitorować, kiedy nadejdzie odpowiedni moment na włączenie go do treningu na pełnych obrotach – mówił na konferencji prasowej Oliver Vidin, szkoleniowiec WKS-u.

– Mieliśmy bardzo słaby początek, ale udało nam się wrócić do meczu. Brakowało zbierania drugich piłek i myślę, że to w dużej mierze zadecydowało o rezultacie spotkania. Graliśmy do końca, walczyliśmy, ale niestety to nie wystarczyło. Szkoda, że kwestia awansu do play-offów nie leży już tylko w naszych rękach, ale musimy liczyć też na innych. Póki piłka w grze, będziemy próbować – dodał Łukasz Diduszko, zawodnik gości.

– Na początku udało nam się odjechać punktowo rywalom, ale w kolejnych fragmentach był to bardzo wyrównany mecz. Rywale utrzymywali dystans, próbowali łapać kontakt, przez co nie mogliśmy czuć się zbyt pewni. Tym bardziej cieszy nas to zwycięstwo, bo mieliśmy długi okres przerwy i jesteśmy zadowoleni z tego co mamy – zakończył Aleksander Dziewa, podkoszowy Śląska.

To było naprawdę bardzo trudne spotkanie dla Trójkolorowych. W grze podopiecznych Olivera Vidina widać było wiele mankamentów i rzeczy, które natychmiast trzeba zweryfikować i udoskonalić. Najważniejsze jednak, że pomimo opresji i nienajlepszej dyspozycji zespołu, udało się znaleźć jakieś punkty zaczepienia, którymi bez wątpienia w tym starciu byli Aleksander Dziewa i Ivan Ramljak. To ich postawa w największej mierze zadecydowała o tym, że wrocławianie wygrywają swój osiemnasty mecz w sezonie i pozostają na drugim miejscu w tabeli Energa Basket Ligi. Poprawiamy, co do poprawy, i jedziemy dalej, bo już za tydzień kolejne trudne zadanie – wyjazd do Szczecina na mecz z Kingiem. Bądźcie z nami! Hej Śląsk!

Tagi: aleksander dziewabasketballeblelijah stewartenerga basket ligaGTK Gliwicehala orbitaIvan RamljakkoszykówkaplkPolska Liga KoszykówkiWKS Śląsk Wrocław

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój komentarz

20 − siedem =